Pod fortepianem,
jak białe kartki ze słowami,
jak kartki zroszone łzami,
leży kilka klawiszy.
Jęk tajemnicy
na papilarnej linii
i żółte zacieki papieru
na twarzy.
Reszta umarła w tej ciszy.
Zagraj powabem
przebrzmiałych już tonów.
Niech na mieście
dusze hulają,
niech zgiełk dzwonów
się niesie między
kamienic sterczące urny.
A w gorzki fortepian,
jak w wieko trumny,
wlewa się kolejny
łyk ciszy.