Spod dębu, którego szum liści koi i uspokaja, moje myśli łącza się z krajobrazem. Wzrok wędruje przez pola świeżo zaoranego czarnoziemu, opierając się na wstędze drogi naznaczonej pożytecznymi drzewami owocowymi. Dębie, którego liście chronią od słońca, korą grubą pokryty. Pamiętasz czasy, kiedy ludzie pod tobą odpoczywali w przerwach od pracy na polu, jedli, bawili się rozmową, cieszyli się pieśnią. Nikt już cię nie odwiedza, nie uśnie ukojony śpiewem ptaków, których jesteś ostoją, nie będzie ucztował przy tobie. Dąb kilkusetletni stracił na znaczeniu, jego czas się kończy.