Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Karol Żandarski

Użytkownicy
  • Postów

    83
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Karol Żandarski

  1. Przyszedłem na świat, żeby co dzień miecz przeszywał moją duszę z powodu pragnienia połączenia się z kobietą. I stałem się człowiekiem, który cierpiał z powodu miłości i nie chciałbym, żeby ktokolwiek mi tego zaoszczędził.
  2. Dla miłości Jezusa zrezygnowałem z wielu grzechów, ale szczere życie Jego wolą we wszystkim było dla mnie za trudne, ponieważ bardzo chciałem się ożenić, posiąść miłość małżeńską. Mało mnie obchodziło, czy jest do zgodne z wolą Pana i postanowiłem tego nie dociekać. Tak poświęciłem moją relację z Jezusem. Ucierpiała ona.
  3. POSIADACZ Długo szukałem, choć nie bardzo wiem czego, wydawało mi się, że coś jest. I miłości mojej, którą posiadłem, nie oddam nikomu. Bo Pan Jezus przychodzi do mnie z miłością w komunii świętej, a ja kocham Jego, co udowadniałem, udowadniam i będę udowadniał, czyniąc miłosierdzie. „Starajcie się posiąść miłość” - to ze św. Pawła. Teraz posiądę jeszcze miłość małżeńską, która jest owocem zaszczepienia dwóch modlitw i nie podróżuje w linii prostej od jednego serca do drugiego, ale zatacza wspaniały łuk i przechodzi przez całe balsamiczne serce Pana, jak mnie pouczył Oskar Miłosz. Albo umrę próbując. Bo taka jest wola moja, tego chcę.
  4. Nie byłoby mojego nawrócenia, gdyby nie podobała mi się moja psychoterapeutka. Nie sięgnąłbym po „Drogę do Chrystusa” Jakuba Boehmego i nie stałoby się nic z tego, co się stało. Wiem, że nic dobrego bym nie robił. Bo wszystko to wzięło się z mojego pociągu do kobiet. Abym moim własnym uczynił to, czego łaknąłem w mojej wyobraźni, związek mężczyzny i kobiety jako zapowiedź raju na ziemi. Dlatego nienawidziłem krzyża, przeciwności i niepomyślności, cierpienia, które zostało na mnie zesłane. I przyznawałem, że diabeł jest panem historii. Ale wierzyłem, że Jezus przychodzi do mnie z miłością w komunii świętej i nie unosiłem się gniewem, w ten sposób odwzajemniając. Relacja z Bogiem jest miłością dwóch żywych osób.
  5. Starałem się wszystkich miłować, bo to ja jestem. Starałem się miłować Boga, tzn. Trójcę, bo to ja jestem. Najważniejsze stało się dla mnie na tej ziemi horroru, na tym wygnaniu, w tym życiu okrutnym, gdzie rozpacz miesza się z obłędem, a światłu towarzyszy daremność, zachowanie mojej tożsamości jako wierzącej, miłującej i cierpiącej istoty. O to się głównie modliłem.
  6. Kiedy twoje najlepsze intencje zdadzą ci się grzechem, kiedy twoje modlitwy zdadzą się obłędem, zostaje tylko cierpienie, które z czasem mija, i znowu łakniesz tego, czego chciałeś.
  7. Robisz wiele szlachetnych rzeczy, że wszystko wszystkim przebaczasz, temu nikt nie zaprzeczy. Przy licznych okazjach okazujesz miłosierdzie, o twoim dobrym sercu mówią wszyscy wszędzie. Miłujesz nieprzyjaciół i drugi policzek nadstawiasz, lecz swoje grzechy chętnie wziąłbyś w nawias, bo palisz papierosy i chlejesz pod sklepem i dziwisz się bardzo, że nie czujesz się lepiej. Idź precz, szatnie, co czynisz niesprawiedliwość, odejdź od swoich występków, twoja będzie miłość. Tylko przez konfesjonał i przez komunię dobre owoce przynosić umiem.
  8. Przyszliśmy do mnie i jedliśmy świeżonkę szlachecką w marynacie z chlebem. Obaj zbyt nędzni na związek z kobietą i obaj zmiażdżeni cierpieniem, każdy swoim. Tak biedny, że pozostały mu tylko spacery po mieście, mówił, że Zgorzelec odbiera mu chęć do życia i że nie rozumie, za co go spotkała męka. Gdyby tak można było pstryknąć i zniknąć albo chociaż śmiertelnie zachorować zamiast przez lata mielić pustkę kolejnych dni na marginesie społecznym między jednym krzyżem a drugim. Szczęśliwszy od niego chwaliłem drogę, bo nie podano mnie w zagładę tego świata.
  9. Zazwyczaj krzyż mój dość cierpliwie niosę, naprawdę zmartwić może mnie niewiele, tego mi tylko nie mów nigdy, proszę, że nie ma, w czym by położyć nadzieję. Najwięcej traci, kto błagać nie umie, może ufnością zaczerpniesz, wymodlisz, zachowaj spokój, a życie podsunie, nowe zdarzenia, różne możliwości.
  10. Życie złożone z przerw na papierosa, zwolnienie z wysokich wymagań czystości, stan nietrzeźwości osiągany na zawołanie, utracona współpraca z Bogiem, głupie wydziedziczenie z rzeczywistości, działania bezowocne, wzgardzona moc, perła poezji niezakupiona, kobieta nieosiągalna, niedoszłe małżeństwo, miłość nieodwzajemniona, krew przelana na darmo.
  11. Pragnąłem mocy. Obrzydzenie czułem z powodu mojej słabości. Marnowałem życie, niepotrzebnie przelewałem krew. Właściwie stałem w miejscu. Dlatego zwróciłem się ku posłuszeństwu, idąc na wymianę, którą proponował Bóg – moc Boża za posłuszeństwo. Uznałem, że może mi się przydać, bo trapiły mnie życiowe niepowodzenia, zwłaszcza te z kobietami. Kiedy skłaniasz się do posłuszeństwa, przestajesz myśleć w kategoriach „To dobre, a to złe”. Nie jesz już z tego owocu. W centrum twoich ćwiczeń pojawia się Bóg i Jego żądania. W zamian zyskujesz rzeczywistość i wpływ na nią. Gratulujesz sobie mądrości.
  12. O Boże wielkiego miłosierdzia, który co dzień wszystko odnawiasz tchnieniem Twego Ducha i budzisz mnie do moich modlitw, który zachęcasz mnie do posłuszeństwa, dając mi w zamian moc Twoją, abym już nigdy nie palił papierosów, byłeś ze mną, kiedy poddawano mnie narkozie przed operacją i ogarnęło mnie Twoje miłosierdzie i zasnąłem w pokoju, byłeś ze mną, kiedy w wieku 15 lat ujawniły się moje skłonności i zacząłem się uczyć hiszpańskiego, byłeś ze mną na maturze z hiszpańskiego, kiedy znowu ogarnęło mnie Twoje miłosierdzie, zdjąłem marynarkę i zacząłem pisać, byłeś ze mną, kiedy Daria nie chciała być ze mną i jako jedyny pocieszyłeś mnie. Wiem, że jesteś ze mną, kiedy w majowe południe po lekturze Denise Levertov marzę o poezji, bo w życiu są inne wartości niż picie piwa. Niech ta tęsknota nigdy mnie nie opuszcza, a będę zbawiony.
  13. Kiedys myslalem, ze wola Boza jest, zebym byl z moja psychoterapeutka, ktora byla ladna kobieta z dlugimi nogami i bardzo mi sie podobala. Wydawalo sie, ze jest laska i obietnica i niepodobienstwem bylo nie pojsc na msze z uwagi na dobrodziejstwo. Teraz chodze, bo spowiednik poprosil mnie, zebym pamietal o modlitwie, mszy i przykazaniach. Odnosze korzysc z tego, ze jestem posluszny.
  14. (św. Faustyna "Dzienniczek" 1218 ) Nie wiadomo kiedy postradali rozum i z Wielkim Imieniem wystawali na rogach ulic jak sprzedawcy truskawek. Myślałem, że to komizm, ale to jest horror, bo w gorzkiej męce rozdzierają Mu ciało i serce, to jest Kościół Jego, i nie goją się rany, nie ma ulgi Zbawiciel. I ta pewność: „Nie, oni już nigdy nie wrócą”, jak miliony protestantów i rozwodników będą uporczywie trwać w swych błędach, bo to jedyne prawo, żeby na zawsze rozdarta była jedność. I można tylko powierzać wszystkich miłosierdziu Bożemu.
  15. Wiem, co czujesz. Zapaliłeś i jesteś niezadowolony. Nie ma zadowolenia poza Bogiem. Nie pal. Trapi cię utrata łaski, jej zahamowanie. Poznałeś już na własnej skórze, co to jest wieczna rozpacz. Kosztujesz nieodwracalnego. Nie pal. Nie będziesz szczęśliwy. Trzeba pełnić wolę Bożą. Nie narażać się na większe napomnienia wyrażające się karą.
  16. (Św. Faustyna „Dzienniczek” 163) „Żyć będziesz, ale kobiety nie zechcesz” Gustaw Herling-Grudziński „Inny świat” W każdym widzą tylko brzydotę: ten jest leniwy, ów skąpy, ta chciwa, owa głupia. Taki jest ich świat i jego mieszkańcy. Uparli się mówić prawdę, która nie jest żadną prawdą, ani żadną rzeczywistością, bo celowo tak patrzą, żeby to zobaczyć. Jaki jesteś, tak i widzisz – zasada Swedenborga. Jesteś niemiłosierny, upatrujesz tego, co brzydkie, jesteś miłosierny – tego, co piękne w duszy. Tak leniwy okazuje się hojny, skąpy odważny, chciwa czuła, a głupia wierna. I nagle okazuje się, że człowiek odzyskał swoją godność i nie musi żyć w poniżeniu, ma uznanie i dobre imię, które mu się należy, można pomóc komuś takiemu, bo i on może dostąpić zbawienia. W ten sam sposób z kobietami. Kiedyś nawet byś na nie nie spojrzał, teraz chcesz się z nimi żenić.
  17. DO GIROLAMY GIROLAMA Rzekliście mi przed chwilą, że nasze życie jest sumtne. Nie podzielam bynajmniej waszego zdania, Miguelu. Jest dom, jest ogród, nauka dzienna i są biedni. Jest wielu, wielu biednych ludzi w Sewilli! Oskar Miłosz Miguel Mañara Jest wielu, wielu biednych ludzi w Zgorzelcu, Girolamo! Kręcą się wokół stacji benzynowej, na której pracuję, i okolicznych sklepów spożywczych, przesiadują na ławeczkach wzdłuż deptaku: grzeszni, brudni, śmierdzący, nietrzeźwi, uprzejmi i przyjaźni. Ty biednymi nie gardziłaś, Girolamo. Jest ich wielu, wielu w Zgorzelcu i miałabyś tu co robić. Hej, stary – mówi do mnie. Hej, słyszałem, że piwa kradniesz – zagadnąłem, chcąc go napomnieć. To nie ja, to Fiołek. Policja go zabrała. Ja jestem grzeczny chłopak. Pieniądze zarabiam pod Lidlem. I bardzo dobrze, że go zabrali, brudasa. Ja jestem czysty. Czasem sobie wezmę wodę. Spodnie mam wyprane, skarpetki, wyprane. Pranie rozwieszam sobie między drzewami, wracam i jak nowe. Bezdomny, ale czysty. A że wypity, to wypity. Lepiej się zasypia. W lasku śpię. Mam dwa materace. Słoik też taki mam. Po zupę idę do kościoła i dziękuję. Zaraz też idę do Lidla coś zjeść, a potem wracam do lasku dalej spać. Takich przyjaciół zyskałem na stacji, Girolamo, i nie miałem z tych znajomości żadnych korzyści. Miałaś rację, nie smutek był w sercach naszych, ale Jego radość. Niedługo również i ja odpocznę od moich mozołów, bo idą wraz ze mną me czyny. Nagroda dla tych, którzy okazywali miłosierdzie.
  18. Straszne rzeczy. Każdy sam musi rozeznać, czy to, co słyszy, to są rzeczy dobre, a najlepiej iść z tym do księdza. Św. Faustyna była pod kontrolą Kościoła, miała kierowników duchowych. Jakby usłyszała coś złego i utraciła poczytalność, to raczej by się zorientowano i do tragedii by nie doszło.
  19. @Konrad Koper Że kiedy pracujemy, to nie wpadamy w pierwszą lepszą pokusę. Praca zbawia i przenosi na tamten świat. Dzięki niej unikamy zatracenia się w nałogach.
  20. Dziś nie miałam chęci do pisania – wtem usłyszałam głos w duszy: Córko Moja, nie żyjesz dla siebie, ale dla dusz, pisz dla ich pożytku. Św. Faustyna Dzienniczek 895 Nie mam dziś chęci do pisania. Dzień taki słoneczny, można by wyjść do sklepu, trzeba zrobić zakupy na najbliższe dni. Nie chce mi się dzisiaj pisać, napiłbym się piwa. Nie będę pisał, przecież pracowałem już dwanaście godzin. Zapaliłem papierosa i nie chce mi się nic robić. Łazieka nieposprzątana, pora pójść do fryzjera. Nie będę pisał. I tak się żadna nie zakocha. Nie da się utrzymać z pisania wierszy. To nie jest praca. „Za mało uzasadnione / Były praca i odpoczynek” - pisze Miłosz. Bóg skalnych wyżyn i gromów zostawił mnie samego, dziecko bawiące się na piasku. Nie, to nie jest prawda. Bo jest „Dzienniczek” Św. Faustyny. On został napisany dla naszych potrzeb. Nikt nie żyje dla siebie. Żyjemy dla innych dusz. Mam pisać dla ich pożytku. Zakupy poczekają, trzeba się cofnąć w odległe czasy oświecenia, kiedy ceniono to, co jest pożyteczne. „Co to znaczy, że coś jest dla nas pożyteczne?” „Pożyteczne jest to, co sprawia, że jesteśmy szczęśliwsi, a mniej nieszczęśliwi” - odpowiedziałby oświeceniowy filozof. Wiemy również z „Dzienniczka”, że dusze są o tyle szczęśliwe, o ile spełniły wolę Bożą. Czyli im więcej spełnienia woli Bożej w życiu duszy, tym jest ona szczęśliwsza, a co się do tego przyczynia, jest pożyteczne. Będę się starał, Panie.
  21. Wszyscy chcą dużo przyjemności i seksu, ale coraz mniej ludzi chce brać ślub i płodzić dzieci. Chodzą do terapeutów i ledwo starcza im siły, żeby samych siebie utrzymać przy życiu. Nie tak jest w Bożym planie. W nim pary małżeńskie nie stosujące antykoncepcji i wielodzietne rodziny. Miłość zdolna wykarmić i wychować wielu. Mężowie wykształceni, inżynierowie po długich studiach, z dobrą pracą, godni podziwu. Kobiety umęczone i upracowane, lecz godne szacunku, matki wielu dzieci, otoczone liczną rodziną. Miała spełnić się obietnica dana patriarchom o potomstwie liczniejszym niż morski piasek, ale nikt pośród żywych już nie rozumiał tego szczęścia. Ludzie zapomnieli, co to jest błogosławieństwo. Chrześcijaństwo kończyło się z powodu braku zainteresowania młodych i braku powołań. Kościół przestał być atrakcyjnym pracodawcą, a kapłaństwo atrakcyjną ścieżką kariery. Którzy wierzyli w sąd historii, upatrywali wciąż siły żywej, z podziwem patrząc w kierunku islamu. Houellebecq napisał powieść o politycznym zwycięstwie tej religii i konwersji intelektualistów, którzy chcieli mieć młode i uległe żony. Wszystko zdawało się świadczyć o nieuniknionym triumfie egoizmu.
  22. @Czarek Płatak Z tego, co czytalem, swietosc polega na scislym zjednoczeniu woli z wola Boza. Wierzymy w obcowanie takich scisle zjednoczonych osob z Bogiem.
  23. Pisz dla pożytku dusz :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...