Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marekg

Użytkownicy
  • Postów

    498
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi opublikowane przez marekg

  1. a może morze

    jesteśmy sami

    bez uniesień bez fal namiętności

    noc otula nas rybim ogonem

    łuszczą się sny rozmaite

     

    zimno drapie się za głowę

    panele podłogowe imitują

    mokry piach i senną plażę

    na odludziu

     

    chore zatoki dokuczają nieobecnym

    dryfujące myśli wyrzuciło na brzeg

    zrywamy się zachłannie

    każdy w swoją muszlę

  2. we śnie nieprzespanej nocy

    wiersze siedzą na przystanku

    jak zwykle spóźnione

    kulawe

     

    ostatni tramwaj w kolorze gwiazd

    przedziera się przez stare miasto

    ulice plączą się między słowami

    wykropkowane brukiem

     

    otwieram się na ostatniej stronie

    w oknach botoks

    czekam na ciebie

    i mój elektrokardiogram

     

  3. dzień
    rozkwita z zachwytu
    moknie znieczulony

    czytam strona po stronie
    godzina po godzinie
    wbijam się między gwoździe
    ostrych słów

    na końcu zdania
    dzwoni telefon
    nawet nie wiesz
    jak często
    nie potrafię go odebrać
  4. pod pałacem nadgryzam dzień
    pierwszy kęs o smaku deszczu
    w ociemniałym spojrzeniu miasta
    gryzą mnie (bez)pańskie psy

    marzenia
    gdzieś na kolejnej stronie
    we wstępie kilka uwag
    o życiu i raju zakochanym w Bogu

    zero pragnień zero cukru
    dbam o każdą pulsującą chwilę
    odmawiam piwa o smaku dzielnicy
    i nowennę pompejańską z zagubionym

    tylko pozostały rowery
    mknące ku zielonym światłom
    dzwoni telefon
    cień kwiatu przebija się przez ekran

  5. spaceruję w świecie nieobowiązkowym

    ani jednej myśli w głowie

    ani żywej duszy

     

    nie odbieram telefonów

    w zaakceptowanej ciszy

    głos morza

     

    tylko mewy
    przesiadują na moich słowach
    rozdziobując porywisty wiatr

    w tle krajobraz zrywa się do lotu

     

  6. w zrozumiałej wersji

    wiosna przybiera okoliczne kolory

    przestrzeń dojrzewa

     

    zieleń rozkwita w innym folderze

    nienamalowane ptaki przylecą jutro

    zerkam przez okno

    od czasu do czasu

     

  7. wyrażam się stosownie

    w zaistniałej sytuacji

    mleczny bar

    między pomidorową a rosołem

    czerwona tacka

    na spodeczku napis Warszawa

    ulica po drugiej stronie brzęczy autami

     

    w oczekiwaniu na wieloowocowy kompot

    nic poza życiem się nie dzieje

     

    poezja wyczekiwanego smaku

    na zimnej patelni

    jajka rozbite na nowo

     

    skradam się niesmacznie

  8. a od kamienia jest tylko rzut
    i słowo zamienione w pięść

    ułamki sekund
    dzielimy na nowo
    wulgaryzmy unieważniamy

    po drugiej stronie
    w maślanej przestrzeni
    trójkolorowe ptaki malują niebo
    zachodzi nieistniejące dziś słońce

    wiatr rozrywa pejzaż trójmiasta

  9. wybuchnęłaś wiosną
    uśmiechem
    po lewej stronie wiersza
    musiało się wydarzyć
    to niedzielne spotkanie

    zagubiona jaskółka
    co prawda
    były dwie
    nad krawędzią pustej kartki

    zanim pojawiły się słowa
    czekałem na końcu zdania
    padał deszcz
    a ty recytowałaś swoje niebo

  10. uwielbiam samotną uliczkę
    jestem tu samotny
    mało istotne znaki drogowe
    i nieodmalowane zebry

    na schodach pachnących kawą
    pożegnanie z Afryką

    istotnie
    prowadzę rozmowy
    niekontrolowane
  11. w oknie
    przemija dzień
    pijemy ten herbaciany wieczór
    na rozsypanych puzzlach
    w strukturze późnego nieba
    odgłos żurawi
    i grafitowe chmury

    resztę kolorów
    pozbieramy jutro
    jeszcze ostatni łyk słońca

    zobacz siny wiatr
    rozrzuca pierwsze sny
    marcowe koty
    przeżywają
    swój pierwszy romans

×
×
  • Dodaj nową pozycję...