Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mateusz Stępniewski

Użytkownicy
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mateusz Stępniewski

  1. Puste, nadziei pozbawione, ludzkich pragnień wyzbyte. Ostatnie twe na pożegnanie słowa: Bez wysiłku rzucone — "Nie czuję już nic". Ostatni twój łyk wody. Szklanki chwytasz się kurczowo drżącymi rękami, przeszywa cię gorąc, kogoś na plecach – dyszenie. Pośród rozbitego szkła zastygasz na ziemi, z czternastoma ranami kłutymi na ciele. Już nic słoneczny poranek nie wniesie, Już nic przez twe wywrócone tęczówki nie ujrzysz, Już nic nie dotkniesz leżąc na wykładzinie przesiąkniętej krwią. Czy teraz wiesz co znaczy nie czuć już nic?
  2. Wymyślisz dla mnie kogoś lub coś? Jakąś istotę, a może coś ponad. To twoja sprawa, nie wybiorę za ciebie, skorzystam jedynie z twojej decyzji. Nazwij to coś, pogłaszcz lub pomiziaj. Jedynie w wyobraźni oczywiście, pamiętaj, że wymyślasz. Chętnie zobaczę jak mi to przedstawisz. Wymyśl dla mnie przyjaciela lub miłość. Tylko pamiętaj, nie pozwól mi decydować! Chcesz mi pomóc w tym trudnym okresie, kiedy leżę nieprzytomny, podpięty do respiratora.
  3. Masz coś w sobie co cię marnuje. To siedzi w tobie, to cię oszukuje. Myślisz, że tak łatwo ot tak ze wszystkim zerwać? Myślisz, że tak łatwo tak po prostu przetrwać? Zadrwij ze świata! Walcz z własnym odbiciem, Co smutki twe pozmiata? Co na prawdę nazywasz życiem?
  4. Pomyśl, że zniknąłeś - i co z tobą? Co może z tobą być i czy naprawdę cię nie ma? Czemu miałbyś myśleć o zniknięciu? Mogłeś już zniknąć, a wszystko wokół może być twoją wizualizacją. Tak naprawdę nie trzeba umrzeć, żeby zniknąć, wystarczy przestać myśleć.
  5. Myśli moje, zniekształcone przez Najady, szepczące do ucha. (Myśli - jakby w niewielkiej arce zasklepione). Moje myśli nie obejmują tego co mówisz, jestem internowany w stronę otchłani własnej inercji. Nie czuję twojego dotyku, nie zauważam twojego bólu. Kto uwolni mnie z więzów gusła? Kto wypędzi z moich myśli przeklęcie rusałki? Wciąż czekam na kogoś, kto otworzy przede mną niewinność tego świata. Nie dostrzegam twojej nagości, wciąż zasłania cię bezecna kurtyna twojego grzechu. Powiedz mi - kiedy mnie odczarujesz? Czy ujawnisz ile dobra jest w człowieku? Anektuję swój inwentarz - nic. Zaskorupiam się, inicjuję pogardę wobec czasu. Oddycham wolny. I wolny ucichnę, ustanę z wizją.
  6. Poezja, tak znienawidzona przez uczniów czy profesorów, którzy leją strumieniem na autorów przychówek. Dziękuję, Tym co poezją gardzą, i tym dla, których poezja to tylko wierszyki, za oddanie stolca na cześć literatury. Chciałbym ożywić słowo, które brzmi niebanalnie, choć niezrozumiale dla ciebie, i załomotać twoim ignoranckim kuprem o ziemię.
  7. Ciemność, która ogarnęła przestrzeń zakorzenioną w twoim umyśle, rozlała się wśród szczątków emocji, których się pozbyłeś. Pozbyłeś się ich, by wciąż posiadać te beznamiętne, kryształowe oczy. Nienawidzę cię i każdej cząstki twojej osobowości, zepsutej i niebezpiecznej. Nienawidzę cię szczerze. Szczerze modląc się każdego dnia, przeklinam dzień, w którym cię stworzyłem. Stworzyłem twoją postać wyglądającą jak pierwszy płomień rozpalonego ogniska. Powstałeś w złym świecie - zbyt prawdziwym, żebyś się spełnił. Zostałeś pożarty przez ten świat. Zniszczył cię, zmusił do pozbycia się uczuć, którymi zostałeś obdarzony. Karmisz się cierpieniem innych ludzi, z których pozostają szczątki wspomnień ich bliskich. Nie uronisz łzy, patrząc konającym prosto w oczy, które tracą blask, stają się beznamiętne, kryształowe.
  8. Bardzo interesujące przedstawienie wiersza. Tekst przekonał mnie formą w jaką został przedstawiony. Pozdrawiam.
  9. Mateusz Stępniewski

    ...

    Bardzo ciekawe spojrzenie na samotność, wręcz interesujące.
  10. Na prawdę świetny wiersz. Pozdrawiam
  11. Mateusz Stępniewski

    Mamo

    Ukazałaś w wierszu ból i niemoc związaną z utratą najbliższej osoby. Bardzo dobrze przedstawiłaś te uczucia, spójnie przechodząc od pamięci o tej osobie do tęsknoty. Dobry wiersz. Pozdrawiam
  12. Nie podobał mi się ten wiersz. Błędy gramatyczne zupełnie zepsuły odbiór wiersza. Nie mogę również zrozumieć zamysłu autora.
  13. Uważam, że przedstawiłeś bardzo ważny z aspektów ludzkiego życia - spokój. Wszyscy go potrzebujemy i cenimy. Niestety większość ludzi ma go za mało i wyżywa się na społeczeństwu. Wiersz mi się podobał. Pozdrawiam
  14. Czy czujesz, że sztorm nadchodzi? Obserwuję twój smutek. Lubisz oglądać zmąconą wodę wypełniającą dziury, słyszeć jak drewno płacze, jęczy, szepcze i śpiewa pieśni. Czy wierzysz w marzenia? Nie masz czasu na nie. Jesteś jak komik monologujący bez chwili wytchnienia, przekrzykujesz świat bez ceregieli, dławiąc się własnym odbiciem. Jak wyleczyć cię z lęku przed ludźmi? Tym maniakalnym wielogłosym majaczeniem, mógłbym dziś przyprawić cię o wstrząs, bo brzmię normalnie. Jak sprawić, żeby bawiły cię dowcipy przyjaciela? Chciałbym wyswobodzić cię z dławiącej monotonii realności, rozerwać ją seriami iluminacji, żarzących rozbłysków nieoczekiwanego. Czy pomoc to tylko określone działanie? Wydaje mi się, że pomoc to bycie. Bycie ważnym dla kogoś. Zwyczajny uśmiech. Tęsknisz za tym, co nigdy nie było ci bliskie. Może dlatego, że sam jesteś daleki od tego co dzisiaj.
  15. Czerwona chryzantema usadowiona w doniczce na znak silnego uczucia, dającego szansę na uratowanie ludzkości. Czuć twój zapach wyraźniej ostatnio. Kordialne by się to zdawać mogło, lecz nie wyobrażam sobie dnia bez ciebie. Z mych myśli nigdy cię nie odtrącam. Kiedy jesteś przy mnie, czuję sielski spokój. Potrafi zastąpić mi lukratywność, jest moim poszukiwanym od dawna zaskórniakiem. Przez twój dotyk, szeptanie do ucha słów co wywołują u mnie ład, czuję, że ronię niepostrzeżenie łzę. Jest newralgiczny dla mojego ciała, Nie zniosę przesiania go na inne pole, życia w ziemi bez niego, z innymi nasionami, skazana na samotność. Jestem zawistna gdy czuję, że mogę stracić me złote runo, nie pozwolę mu odejść niczym efemeryda, choćbym miała popełnić największe kołtuństwo. Nigdy się w swym uczuciu nie zatracę, pragnę zapatrzeć się już na zawsze w momenty, na które patrzę z oddali i zastanawiam się ile jeszcze przed nami. Podarowała mu czerwoną chryzantemę, usadowioną w doniczce na znak silnego uczucia, dającego szansę na uratowanie ludzkości.
  16. Istnieje pojęcie takie jak fikcja literacka. Uwielbiam wręcz to, że wszyscy mogą interpretować wiersze w inny sposób, ale proszę nie oceniać mojego podejścia, jak i mojego życia. Nie życzę sobie. Skrytykowanie pierwszych wersów tylko dlatego, że "[...] niewinność istnieje w dalszym ciągu" jest śmieszne i banalne, istnieją pewne środki stylistyczne - wygoogluj sobie jeśli nie masz elementarnej wiedzy wprost z gimnazjum. Przepraszam, ale skoro analizujesz, analizuj porządnie. Pozdrawiam, miłego wieczoru.
  17. Betonowe lasy, szepcząc mi do ucha, szeleszcząc w moich myślach, każą mi uciekać. Uciekać przed ludźmi, przed pieprzonymi chodnikami, przed każdą kroplą krwi, czy przed sobą samym. Każda kropla krwi na zabrudzonym chodniku jest jak każda kropla potu na moim ciele, gdy budzę się z krzykiem. Tyle razy już próbowałem uciec przed pieprzonymi chodnikami, przed każdą kroplą krwi, czy przed sobą samym. Karykaturalne tło obrazu, który widzę co dnia, uspokajającego słonecznego poranka, który jest tak samo sztuczny od lat. Zalany łzami, proszę Boga bym mógł uciec. Każdego wieczora oni powracają, robiąc ze mnie kałużę krwi. Betonowe lasy szepcząc mi do ucha, szeleszcząc w moich myślach, każą mi cierpieć dalej. I jeszcze raz swe usta zatopią w moich sinych wargach, obejmą mnie w złym pocałunku. Czy to o czym myślę nie jest zbyt okrutne ? By tak po prostu pozbyć się bólu. Okrutne wobec moich myśli czy mojego ciała?
  18. Za domem pewnego handlarza, obok stodoły parszywego Wilkomira, naprzeciwko zakonu karmelistów, którzy zabłądzili w poszukiwaniach góry Karmel, mieszkała osoba o niebywałej zasobności sakiewki, a wieści o nim rozchodziły się w zawrotnym tempie. Był znany w miastach, wsiach, południowej i północnej części królestwa. Był rycerzem z nieskazitelnie czystym dorobkiem zasług. Najbardziej sławił się z niewielkich potyczek na terenach brudnych. Walczył z mieszkańcami, którzy wokół rozłożonego antracytu, wzniecali ogień za pomocą bubli. Zawsze kiedy wykonywali tą czynność, nad miastem pojawiała się szara smuga kształtująca się w postać smoka. Pewnego razu dostał list informujący go o zaobserwowaniu smoka w wiosce nieopodal. Usiadł z zadumy, stawiając na wygrawerowanym drewnie beczkę okowity, którą dostał od zaprzyjaźnionego handlarza. Szybko okazało się, że była to gołda, która w jego umyśle sprawiła wiele nowych możliwości poradzenia sobie z wieśniakami. Hamując swoją powściągliwość do wstania z krzesła, udał się w stronę drzwi. Wychodząc, nałożył na siebie zbroję płytową, kryjąc w jej zakamarku piersiówkę. Dosiadł krzepkiego wierzchowca i odjechał na nim ku walce z nieodpowiedzialnym zachowaniem smoczych figlarzy. Wjeżdżając do lasu zszedł z konia, zostawił go i usiadł na jednym z wystających pni pokrytych mchem. Wyjął spod zbroi piersiówkę i umoczył dziób. Minęło pare godzin, a rycerz moczygęba zasnął, budząc się co chwile. Nie miał sił by wstać, więc dalej trwał w niespokojnym śnie. Pomimo tego, że był postrzegany za idealnego rycerza, miewał chwile słabości. Kiedy zostawał sam zawsze miał ochotę, żeby sobie golnąć. Nawet podczas swoich wypraw w celu uratowania czystego powietrza lubił pociągnąć. Nastała noc. Rycerz spostrzegł, że tej jesiennej nocy księżyc oślepiał swoim blaskiem. Liście niesione lekkim powiewem spadały na ziemię. Z oddali słychać było niosący się wyraźny wyk. Lekka mżawka opatuliła cieniem strzygi. Mokra ziemia zmieszana z błotem przylgnęła do jego obuwia. Dostrzegł postać patrzącą się wprost na niego. Była to piękna kobieta o kruczych włosach i śniadej cerze. Mrugnąwszy, zauważył, że już jej nie ma. Dostrzegł ją jak biegnąc, znika za drzewem. Pobiegł za nią. Gubiąc ubrania, zaczęła głośno się śmiać. Biegnąc przed siebie wyglądał za nią kątem oka. Kiedy wydawało mu się, że jest już blisko niego, oddalała się, jakby przeskakując na drugi koniec zasięgu jego wzroku. Dotarł do końca lasu, wyszedł z niego, nie widząc już uciekającej przed nim postaci. Myślał przez chwilę kim mogła być dziewczyna z lasu i jak mogła po prostu zniknąć. Jednakże spostrzegł, że znalazł się we wiosce, do której podążał. Bez hełmu, konia, piersiówki i dobrego nastroju. Zostawił w lesie wszystko co wziął ze sobą, włącznie z mieczem i listem, którymi zazwyczaj straszy wieśniaków. Idąc po wiosce, zauważył karczmę. Wstąpił tam, lecz szybko został wygoniony. Nie miał przecież sakiewki ze złotem. Kiedy został wyrzucony na zbity pysk, ogarnęło go zdziwienie. Stała przed nim kobieta z lasu, która nagle zaczęła uciekać. Rycerz zmęczony i zdyszany, dreptał za nią ospałym ruchem. Zatrzymywała się co chwile, by znów zacząć biec. Mogła w tym czasie odpocząć, nabrać oddechu. On biegł. Nawet nie zorientował się kiedy poraz kolejny znaleźli się w lesie. Dziewczyna tym razem usiadła na pniu. Tym samym pniu, na którym wcześniej siedział opilec. Wzięła do ręki jego rzeczy i cisnęła nimi jak najdalej była w stanie. Zostawiła jedynie miecz, którego dobyła. Zdezorientowany rycerz nie wiedział co zrobić. Usiadł obok niej i powiedział, że jest najpiękniejszą damą jaką widział w okolicy. Odcięła mu głowę. - Zapewne mówisz to każdej napotkanej kobiecie. - powiedziała z niesmakiem. Za to mój mąż od dzisiaj zostanie rycerzem, który poradzi sobie lepiej z ochroną powietrza - dodała. Wzięła jego rzeczy, ściągnęła z niego zbroję i zostawiła prawie całkiem nagiego pośrodku lasu. Z pewnością zbroja nie była mu już potrzebna.
  19. Kochanie, czy wiesz, że wszyscy potrafimy skrzywdzić? Niewinność już prawie nie istnieje. Pamiętaj, że nie wszyscy ludzie są ludzcy. Przestań obserwować. Przestań marzyć, oczekiwać. Zacznij przemijać jak wszyscy. Przemijaj z wiatrem i jak wiatr, kołysz się coraz szybciej, żeby zgasnąć. Zamilcz, mówią tylko ci, którzy mają o czym i ci, którym pozwolono. Słuchaj kochanie i przemijaj powoli.
  20. Ludzie cenią sobie gloryfikację wolności, czuć, że są oddaleni od zniewolenia, niczym posłonek rozesłany. Będąc uciśnionym, najprościej rzec, że jest się wolnym. Na rzecz wolności, obrony własnej autonomii, zróbmy z najważniejszych wartości coś zwyczajnego. Stwórzmy maszyny do samobójstw w publicznych toaletach, nie zapominając o wygodzie w ich użyciu. Cieszmy się z naszych niezależnych decyzji. Rozejrzyjmy się jak wokół grobów dewiantów, łotrów naszej historii, wyrastają czerwone goździki. W końcu byli wolni. Bądźmy nowocześni i unikajmy ludzi, którzy myślą zaściankowo, przecież to nasza sprawa czy żyjemy, czy zabijamy, kradniemy. A głupcy co chcą ograniczyć nam wolność, wciskając nam tani pic na wodę, wmawiając nam, że podążamy niewłaściwie, są ograniczeni i wyparci przez społeczeństwo.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...