przewidywalny ale wybaczalnie przewidywalny /
bo płynny tętniący Twoim stylem, wciągający /
gorzki, prawdziwy, przejmujący, świadomy
przy tym wyważony z nożem w gardle swobodny /
(peel zawsze stąpa po jednej linie z autorem
bez takiej współzależności wiersz jest jak ciało bez ducha)
t /
księżyc to przerębel na mózgu
przyzwyczajenia zamrażają
słońce - siniak na sercu
coś wyślizguje się z dłoni
ryba nurkująca pod wodę
w mgnieniu oka
znika
poczucie bezpieczeństwa
*
jesteśmy zamiecią popiołów z wypalającego słońca
wieczorami przylepiając się plastrami do księżyca
kręgosłup nie chce chodzić na spacery
nie ma ochoty wykręcać mnie do tyłu
cierpi na bolesną bezsenność czasami
kiedy pomyśli że znowu przyszło zasypiać
tylko z moim ciałem w łóżku
podczas snu garb rośnie
chce dojrzewać
żyjąc w obawie że kiedyś się zaokrągli
do bezwstydu
a wtedy
nic nie będzie wzruszające
zostanie dotyk
namacalny wzrokiem
zabraknie siły choćby
wystawić palec środkowy
to postawić się pod ścianą płaczu
całkiem poważnie
coraz mocniej boli
poczucie żebrania o skrawek własnej ziemi
z własną kobietą
wytrzeć o pościel
skażenie od zewnątrz przyniesione
z czystym sumieniem
zapomnieć o rozgrzeszeniu
dobrze jest przeczytać bardzo dobrze wyważony tekst / tego się oczekuje po Tobie, a nawet jeśli tego nie spełniasz w jakichś tekstach to szybko się wybacza/ naturalny proces, który wierszowi pozwala żyć, oddychać w tę i z powrotem / rzeźbisz sukcesywnie własny styl / no to tyle/
t
bardzo barwnie / odnosząc się do poprzedniej bodajże mojej opinii, że Twoje wiersze są dla dzieciaków i dla dorosłych, tak, chodziło mi, że wszyscy je rozumieją. to bardzo dobrze, przecież nie mogłoby być źle z tego powodu :) /
t
chorobliwie znudzony
oddychaniem w tę
i z powrotem znudzony
zawiedziony nie umiem
zatrzymać w płucach lekkości
lasów nie wyciętą część
zapomnianą
chętnie bym przygarnął
na dłużej niż spacer
w tę i z powrotem
nie potrafię zarosnąć świeżością
nie mam siły ani czasu
na wdechu odpocząć
na górskich szczytach
nie mam odwagi pomyśleć
żeby brać z nich przykład
zbyt słaby do tego
zawiedziony oddychaniem
rozbudowuję w sobie
szary zaniedbany dom
wypełniony echem oddechów
z wrzaskami zewnętrza
bez ucisku bez wymysłu
wiosenny wiaterek dla umysłu /
piszesz wiersze dla dorosłych i dla młodszych - infantylnie poważne / oszczędnie i przejrzyście /
to jest cenne /
t
nie jest spójny do końca rozłazi się miejscami ale trzyma poziom jednego tematu sensu i pomysłu /
i wiersz otwiera się mądrym i współgrającym cytatem z treścią chyba że to twoje słowa tak czy inaczej nie czytałem Cię dawno teraz przeczytałem w miarę swobodnie / pozamieniałbym i poobcinał niektóre wyrazy ale nie będę karcił wiersza niech sobie jest jaki jest /
t
słońce jest czerwieńsze po tej stronie.
Cristo Negro nad ich udami, cień
sunie po zgniłych ciałach. to ja stworzyłem zdradę
na podobieństwo matki.
/
w ten sposób to widzę /
przyjemnie się czytało / klamra domknięta i elastyczna /
t
księżyc to przerębel na mózgu
przyzwyczajenia zamrażają
słońce
siniak na sercu czuję
coś wyślizguje się z dłoni
ryba nurkująca pod wodę
w mgnieniu oka
znika
poczucie bezpieczeństwa
*
jesteśmy zamiecią popiołów z wypalającego słońca
wieczorami przylepiając się plastrami do księżyca