Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marysia wieczorek

Użytkownicy
  • Postów

    71
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marysia wieczorek

  1. Trochę zrobił Pan sobie z mojego wiersza rykowisko swoje. Przyznam, że komentarzy nawet nie czytam, nie mają chyba wiele wspólnego z tekstem. Pozdrawiam, MW
  2. jak woda układa się moja pierś w twojej dłoni język sięga do języka z ufnością magnesu nim zapomnę się w tobie nim zapomnę się całą ty zmieścisz się we mnie tak jak księżyc mieści się w niebie
  3. Panie Mateuszu, czy mogę prosić Pana o zablokowanie możliwości dodawania komenatrzy pod tym tekstem? Dawno już przestały być z nim w jakikolwiek sposób związane (o ile w ogóle wcześniej były) a mnie interesuje merytoryczna rozmowa na temat literatury a nie przepychanki, w które z premedytacją weszłam. Nie życzę sobie też, żeby przemocowi i protekcjonalni użytkownicy forum kopali sobie pod moim wierszem swój przemocowy ogródek. Będę zobowiązana. Marysia Wieczorek
  4. Pani Justyno, proszę nie karmić trolla. Głodny pójdzie se żerować gdzie indziej. Dziękuję :)
  5. Dziękuję za komentarz. Widzę, że jest Pan sędzią tego co potencją oraz impotencją. Zastanawia mnie czy zna Pan polską poezję współczesną, oharystów, brulion i to co później. Świetne, poruszające wiersze. Niestroniące od tzw wulgaryzmów. No więc odpowiem sobie sama. Przypuszczam, że Pan nie zna, bo wtedy nie wygadywałby Pan takich głupot. I to nie na swoją obronę mówię, z wybitnymi poetami i poetkami w jednym szeregu się nie stawiam. A za "potwora" środkowy palec wymierzony precyzyjnie między oczy. Bez odbioru. MW
  6. usiadłam na tobie tak jak chciałeś, okrakiem, ale twoje biodra były niczym zakopane w śniegu. i znowu jakbyś chciał powiedzieć mi, że nie, że nie masz ochoty mnie kochać. jeśli raz jeszcze usłyszę, że miewasz nastroje bo naczytałeś się dostojewskiego to przyrzekam - puszczę cię z jakimś rosjaninem. dla zasady. jakiej? nie wiem, w liceum naczytałam się poświatowskiej. za dużo dostojewskiego, za dużo dostojewskiego, ale herbatę ciepłą mógbyś zrobić. czego jak czego, ale herbaty dostojewski by nie spierdolił. siedzisz posępny, brodę skubiesz, nastroje, mówisz, nieuchwytne. ta wena, o której tyle opowiadasz, przypomina mi amfetaminę. jedna ręka szuka nerwowo czegoś do pisania, druga włącznika światła. ręce potykają się o niewidzialne schody. powiesz, że do nieba a ja powiem, że nie. już sobie tym dostojewskim gęby nie wycieraj. wytrzyj herbatę, którą rozlałeś, napraw błąd, który popełniłeś. dotknij palcami mojego policzka i wykop swoje ciało spod śniegu. chyba nie proszę o zbyt wiele. czy proszę o za dużo?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...