rozsypane korale
po leśnym mchu,
kolory rozerwane
z sukni na wzór
kwiatów, co rosną
na łąkach ze snów.
tam, za paprocią,
ktoś cicho śni,
plecie warkocze
z rumianku i bzu.
na jeziorze światło
odbija się w dzień,
migocze w słońcu
czerwonych ust cień.
w myślach zostaje
bogów cichy spis,
pali się ogień
na skraju dróg,
tańczące duchy
otulone w chłód,
białe wianki
i cisza po grób.
A gdy noc opada
na ramionach snu,
cichnie rozmowa
wśród leśnych nut.
Tylko wiatr niesie
zapach dawnych dni,
a serce pamięta
to, co się śni.