Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'złudzenie' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 5 wyników

  1. W wiosce małej gdzieś nad Rabą Do fryzjera poszła żaba, Warkocz bujny utrefiła, Dwieście złotych zapłaciła. Potem poszła do krawcowej, Wyszła – w modrej sukni nowej, W kapeluszu z rondem dużym I z torebką z lila pluszu. Zaś u szewca pantofelki Kupiła – ze zniżką wielką. Wstąpiła też po perfumy O zapachu – leśnych szumów. Utrefiona, wypachniona, Wystrojona, ozdobiona Podążyła wnet do domu. (Chwalić się – nie miała komu). Gdy przed lustrem przystanęła, Wnet z rozpaczy aż jęknęła: Zaraz mi się zrobi słabo. Nadal jestem – tamtą żabą. Na nic kremy i perfumy, Loki, tiule, leśne szumy. Na nic suknie i pończoszki I chusteczka w białe groszki. Nadal oczy wyłupiaste, Podbródek – jak wałek z ciasta, Nadal w pryszczach skóra cała, Postać żaby - pozostała. Tak się toczy od lat życie, Czy wieczorem, czy o świcie, Żaba w suknię przyodziana Żabą ciągle pozostanie...
  2. Z cyklu wyciągnięte "z szuflady" cz.XVIII ktoś zostaje z tyłu jest przeźroczysty jak jesienny liść szybko spada miraż wypadnięcie z planszy w moment uroniona łza ukojenie bez labiryntu na kształt splątanych nici tamten czas umiera
  3. Z towarzyszeniem turkotu mebli Tańczy obwoźny teatrzyk cieni Potem pokotem kładzie się w przesmyk W okna zamknięte, tłoczy się w sieni Pęka w tym syfie oniryzm chwili Gdy ktoś naniesie na butach z zewnątrz (I wetrze w dywan) Witając sili Palce w kurczowym rozczapierzeniu Skłon do odwrotu (Nie chcą pozostać) Jakże tu dojrzeć do rosłych planów? Tak jak to bywa - niezwykle wąska Skromna ścieżyna ludzkiego czasu
  4. zakładam tę koszulę nocną i czuję cię namacalnie znów jestem tam w ogrodzie to nie materiał lecz twe ciało otula mnie kołysze delikatnie chroni przed chłodem nocy przemieniam się w drżącego liścia zdanego na łaskę wiatru który wydobywa się z twoich warg gdy szepczesz słowa których już dawno nie słyszałam
  5. Patrz jak migoce w jej oku ogień jak rozpala go w Tobie, lodem. Patrz jak nie daje chwili wytchnienia od pierwszej iskry, do serca drżenia czujesz jak trzęsą się Twoje mysli? czy to ten ogień, co Ci się przyśnił.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...