pośrodku snów stoję
ja i marzenie moje
o spokoju świętym
o niepojętej ciszy
którą usłyszeć zdołam
nim świat mnie zawoła
na już
na raz
i dwa
mam być i stać
i trwać
działać w chaosie,
którego nie znoszę
i nie wolno się bać
więc szybko
zabijam strach
lecz on udaje
że nie żyje
znow łapie za szyję
i chociaż się biję
przegrywam -
- kolejny raz
znów sterczę
w tych niepokojach
pustostanach
bez okien
na wewnętrzny ład
ustaje wiatr
ja ustać nie zdołam
wołam,
nikt nie słyszy
jak do wnętrza łkam
ramtamtam
życie to gównoburza
wstaję z kolan,
chwiejnym krokiem ruszam
kolejny raz
w zafajdany swiat