Kto go dzisiaj by zechciał, kiedy wszystko jest ekstra
i na osiem zagłuszył świat rytm.
A on taki uparty, gdyż pokochał trzy-czwarte,
chciałby marzyć, flirtować i śnić.
Gdzieś urodził się na wsi, może podczas wakacji,
na salony wprowadził mistrz Strauss.
Tekst napisał poeta, manier uczył pan Lehar,
by na scenach miał zawsze aplauz.
Gnał po salach radośnie, już nie sposób się oprzeć,
zakołysać jak łódka wśród fal.
Kochającym przygrywał, komuś szepnął – mi wybacz,
aby uciec w najdalszą gdzieś dal.
Na koncertach go nie ma. Czy wzgardziła nim wena?
Pewno z żalu umiera – sztywny leży jak denat.
Dyskoteki bez niego, lecz kochani nic z tego.
Na weselach szaleje choć nip obcy i regon
Kto go dzisiaj...
W garniturach jak ulał, znowu panny przytula,
lub w emocji sztachetą zrobi komuś gdzieś uraz.
Jest na ogół spokojny, ale bywa frywolny
i dzieciątkiem zakwili po zabawie upojnej.
Kto go dzisiaj
2008