Nucę melodię idąc do Ciebie.
Spoglądam w prawo, spoglądam w lewo.
Tam jest przyszłość, tam jest mleko.
Pukam, otwierasz, słuchasz.
Mówię, całuję, zanikam.
Patrzysz, nie wierzysz, zamykasz.
Przepraszam, marnieję, znikam.
Gdzie się podziały tamte stokrotki?
Gdzie podziały się moje myśli?
Czy ja oszalałem? Czemu to zrobiłem?
W głowie pytań setki,
w rzeczywistości reakcji niewiele.
Zniknąłem, bo życie było i jest zbyt trudne.
Nie umiem spojrzeć w tył, ani zobaczyć siebie w przyszłości.
Utknąłem w niezrozumianej (dla mnie) teraźniejszości,
gdzie piasek jest zielony, a trawa złota,
gdzie niebo płacze na mój widok,
a owce zaganiają pasterza.