Na słowiańskiej polanie,
wśród kolorów tęczy promiennych,
uplecionych w bujność kwiecistą,
gdzie na horyzoncie żarzy się oko życia,
ciągle patrzące i spojrzeniem karmiące,
tańczy jakby jeszcze nieodkryty balet
- dziewczyna o perłowych włosach.
Jej włosy - jasnością duszy,
która darzy pięknem gwiazdy,
- słomianym kapeluszem o zapachu żniw,
który odporny na obroty koła natury.
Są nićmi, którymi anioły szyją małe surduty
dla tuberoz, by się prezentowały z honorem
i dobrocią, która eliksirem jest wieczności.
Tańczy w parze z naturą, której duch
uczył tej sztuki - kwiaty i trawę, by tańczyły z wiatrem.
Kroki są zapisane w książce spontaniczności,
na regale serca pompującego floresy bytu i
niezgubi się, bo w duszy jest to niemożliwe,
lecz może wszak odkryć głębię nieodkrytą
- wartość, która czeka, jak na pirata.
Sielankę burzy piorun - odprysk metalu,
który pofrunął na ziemie, gdy archanioł
ciął kraty, by uwolnić zniewolone dusze.
Uderzył w polanę, krew nie zdążyła wytrysnąć,
popiół, tylko popiół pozostał na miejscu zbrodni.
Śledczy nie znajdą wielu dowodów...,
ale znajdą małego feniksa, który jest jak tęcza...