Lepka nić guzonia pajęczarza
oplotła pejzaż zrudziałych łąk.
Na bukowym, marnym liściu
zawisł chwilę, pytając czy to już
ostatni promień na odwłok się kładzie.
Wczesnym rankiem czas mu wyjść
w cieniu czarnych kopców,
gdzie kret przemyka chyłkiem,
by poczuć jak ziemia drży w rytm kryształków szadzi
na gałązkach wrzosu,
muskając ich biel i purpurę o świcie.
Dokąd idziesz wędrowcze? Co widzisz w oddali?
Czarne smugi ptaków na szachownicy nieboskłonu,
do końca niepewne czy to czas odlotu,
sprawdzają, czy azymut od wiosny się nie zmienił,
czy wędrowiec drogi nie zgubi.
Czy zimę kolejną przetrwa.
Śnieżnobiały kokon zimy, co przyszła za wcześnie,
otuli czerń gawronich piór i mróz na szybach
wyrzeźbi blizny na nowy rok,
co świerkom każą w białych czapach stać
w ciszy skrzącego się poranka,
wysoko na turni.