Jednemu Panu, który raczył był niegdyś zauważyć, iż jestem „kobietą jego życia…” ;-)
Pooddychać
centrum duszy
jak świeżym zielskiem
wykąpanym w deszczu -
Uporządkować
faktury wspomnień
zapisane w PDF-ie
z bankowym wyciągiem
No więc jak
z tą miłością
Ty – alergiku na Viagrę
emerycie żwawy
Gdyż ja nadal
gotowa i wiecznie kobieca
polśniewam nieśmiertelnikiem -
piaskową kocanką
Tym niczym usta
bezzębnie wklęśnięte –
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
zanikającym księżycem