tu
gdzie kiedyś był płacz i jęk
wszechobecna woń potu
głód
fekalno-moczowy odór
i gryzący dym z krematoriów
teraz
jest święty spokój
baraki pachną świeżym pokostem
trawa jędrna
zielona
błyszcząca
słońce łagodnie okrągłe
i nie ma wiatru
głucho wokół
Gdy wagon przyjeżdża czeka już , płaczący los.
Pozostają puste walizki otwarte na Boże miłosierdzie.
W łaźniach przyjezdni obmywają się z grzechów i trudów
zmęczonego świata.
Trzaska ogień w piecu iskrami wspomnień , uwalniając stracone
dusze.