Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'oświecenie' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 5 wyników

  1. Oświecenie Właśnie przez okno wyjrzałem I nagle wszystko przejrzałem, Niby znam to na co patrzam Lecz inaczej to doświadczam: Wiatru nie ma ani słońca Ani zimna czy gorąca Nie ma drzewa ani krzewów Ani ptaków, żadnych zwierzów Dzika nie ma i jelenia Ani rogów, które zmienia Sarny, kota, też pies znika Nie ma domu, gołębnika Stawu, sauny i kamienia Wszystko w marę się przemienia Ściany znikły razem z drzwiami Futrynami, obrazkami Kibel, sedes i pierdzenie Wanna lustro i grzebienie Kuchnia zmywak i lodówka Robot, sztućce i wirówka Nie ma bogów ani bożków Nie ma żarcia, ni pierożków Ani nie ma prostytutki Nie ma matki, ni pieluszki Bohaterów i złodziei Ani wiary ni nadziei Znikli księża, katecheci (nikt nie rucha naszych dzieci) I doktorzy i docenci Wszyscy w chwale, bądź wyklęci ……. Co zostało? W miejsce stołu widzę stołość W miejsca ściany jej ścianowość Zamiast trawy trawowatość, Zamiast drzewa tylko drzewość, Drzwi to tylko otworatość, Woda to jest wodowatość, Jeleń – jego jeleniowość, W miejscu rogów – rogowatość, Ciepło – zimno – ruch cząsteczek Światło, ciemno, trochę cienia To już tylko urojenia Zamiast ptaków – ptakowatość, Miast pomników – widzę skały Które się uformowały Zamiast świętych zaś – świętuchów, Brzuchowatość zamiast brzuchów Okrywalność zamiast ciuchów Nie ma już naburmuszenia Ani min żadnych strojenia Czynów ważkich, czy wspaniałych Ani podłych, niskich, małych Waleczności, bohaterstwo Zmowy, zdrady, kumoterstwo Poświęcenia i kajania Wstrzemięźliwość i wzbraniania Szlachetności i zaprzaństwo ….. To nie są w celu działania To są tylko zachowania Pustka w ruchu, w wyobraźni Nie ma miejsca już dla jaźni Ani żadnej świadomości Nic w mej głowie już nie gości Kiedy wszystko się przemiele Co zostanie to: Piksele. Stała Plancka to granica Bo poniżej nie ma bycia.
  2. [groteska] graphics CC0 [le siècle philosophique – w wieku filozoficznym] – [en 1750] madame – de Pompadour „najbardziej czarująca kobieta we Francji” – tak mawiał król *** opuszcza piętro Wersalu ostentacyjnie przenosi już zapachy z królewskich sypialni – na parter gdzie namaszczają żądze w amok francuscy książęta czystszej krwi rozweselone córki króla Tantes – Mesdames – Adelajda – Zofia i Wiktoria rzucają markizie na odchodne: „au revoir, chère maman” le maître Le Normant – papa madame de Pompadour gestor królewskich nieruchomości pokryje wszelakie koszta przeprowadzki – córy règles françaises lepsze to niż permanentne skandale obyczajowe – i fochy jezuitów liczy się polityka – finansiści z Paris-Montmartel u których wpływem dysponuje markiza agent Sekretu – vous de Broglie słyszy wciąż od króla: „byle tylko pani de Pompadour nic nie zwęszyła!” i cisza... potworna cisza przetacza przez korytarze Wersalu lecz w Petit Triaton szkiełku warzywnym Jeanne Antoinette wszystkie cytryny i pomarańcze uczynne są w dyplomacji dla mości Ludwika XV Wolter – Pinot Duclos – nawet Louis de Secodat – Monteskiusz zakrzykną wkrótce chórem: evviva l'arte! – [niech żyje sztuka!] – w naszym notre dame madame de Pompadour schodząc na parter pałacu pod mankiet z Denisem Diderot'em oświadcza sennie – Stronnictwu: „ach że... żyjmy hucznie i wesoło – a po nas – nawet potop” w Austrii despotyczna cesarzowa Maria-Teresa ~ właśnie ogłuchła z przerażenia -- przypis: „Au revoir, chére maman” : żegnaj kochana mateczko* règles françaises – francuskie zasady le maître – pan, ojciec
  3. List IV Powiada Pan dzisiaj, że sprawa jest prosta; Że jest we mnie upór. Większy niż osła, Bo starczy bym zmienił swe gusta - i nowa Pojawi się we mnie istota. Już zdrowa, Co bez wysiłku wszystko pojmuje I niczym już więcej się nie przejmuje. I wtedy - Pan twierdzi - ta owa Ona Istota - stanie się: Oświecona! A ja się w nocy biję z myślami, I w dzień, i w południe, i porankami, Gdy tylko zwlokę z wyrka swe ciało I ćwiczę, by ruchem się trochę rozgrzało. Nie mogę pojąć… Wręcz nic nie pojmuję! Dlaczego jestem? I pragnę? I czuję? Dlaczego trapią mnie wątpliwości? A Pan odpowiada, że to są ości, Nie zrozumienia. Nie oświecenia. Żem sobie umysłu jak trzeba nie zmieniał! Żem się w tym względzie za bardzo lenił I stąd te upiory w mózgu mego sieni. Tak twierdzi buddyzm. Taoizm tak knuje. Ale ja nadal nic nie pojmuję. A Pan wciąż twierdzi - i twierdzi uparcie, Że ja, gdybym tylko miał w sobie zaparcie Do zdobywania wiedzy, mądrości, To bym bez trudu zagościł wśród gości Którzy mędrcami się mienią wielkimi, I którzy zowią się - Oświeconymi! I twierdzi Pan dalej, że łatwo przychodzi Człekowi z niewoli się oswobodzić, Z niewoli myśli, odczuć i chuci Jeżeli tylko człek siebie porzuci; Jeżeli tylko zmieni myślenie, I jeśli zrozumie, czym jest - Zrozumienie. A może choć trochę pana zaskoczy, Fakt, że gdym raz pierwszy przejrzał na oczy, Kiedy pojąłem, że patrzę i widzę, Że czuję, że kocham i nienawidzę, To takie przyszło z tym zrozumienie, Iż z tego wynika - moje istnienie! Lecz wiem już, że Pan temu zaprzeczy Bo według Pana nie ma tych rzeczy, Gdyż rzecz sama w sobie po prostu znika Jeśli się tylko przyjrzeć jej z bliska; I nic nie istnieje. Niczego nie ma. A wszystko inne to zwykła ściema. Więc ja nie istnieję?! To kogo Pan pyta?? I gdzie odpowiedź jest na to ukryta? „Kim jesteś?”, pytał Pan nie-istniejącego? Doprawdy, trudno zrozumieć coś z tego…. A czas? Istnieje? Czy nie istnieje? Wszak wszystko przecież w czasie się dzieje; Lecz… Wszystko znika, nim się objawi! Ja ufam, że wiedza może wybawić Z rozterek, tyczących istoty rzeczy, Bo zrozumienie - jak lek - też leczy. Z tej wiedzy wynika, że to, co widzimy, To wszystko, za czym uparcie gonimy, Owszem, istnieje, ale w przeszłości, A przyszłość w przeszłości nigdy nie gości, Ni w teraźniejszości, która, jak wiemy, Jest niczym innym jak połączeniem Między, co było i co zaraz będzie. I tak, w tym powszechnym, ludzkim obłędzie, Niewielu to pojmie, choć bardzo się stara; Bo większość poleci… Lotem Ikara.
  4. Kobieta jakiej pragnę… Mój przyjaciel ma kobietę, jakiej mi brakuje Cokolwiek on nie powie, ona przytakuje, I choćby najgłupsze przytoczył twierdzenie Z jej strony go spotyka poważne przytaknienie. Z tego względu uważa ją za oświeconą, Z głową jasną, przejrzystą, niczym nie zmąconą. Twierdzi, że to przy nim zaszła ta w niej przemiana Bo nim go poznała była zagubiona, głupia. Gdy budziła się z rana To nic o dniu nadchodzącym powiedzieć nie potrafiła Nie było w niej nic uporządkowanego, we wszystkim się gubiła Aż do czasu, gdy jej wytłumaczył, że wszystko to przeminie Jeśli go uważnie wysłucha. I jeśli nie zginie Nic z tego co jej wyjawi w mrokach niepamięci. I wtedy wszystko zrozumie. Potrzeba tylko chęci Trochę ksiąg przeczytania, trochę praktyk zadanych Jej przez niego. A znajdzie się wśród ludzi wybranych. Wśród tych, co rozumieją, że już wszystko wiedzą, Którzy już nie szukają, bowiem tam, za miedzą Nie istnieją żadne lądy ani ziemie nie odkryte A wszystko co istnieje, mają w mózgach swych wyryte. Spytałem go kiedyś, czy poznał jeszcze innego Człowieka, który doświadczył, oprócz jego samego, Owego oświecenia, owego wejrzenia, Które tak gruntownie głupca w mędrca przemienia? Jaka była odpowiedź? No cóż, nie przytoczę. Bo się boję, że w niebezpieczne obszary wnet wkroczę A nie chciałbym tym wyznaniem kogoś prowokować A tym bardziej na ten temat tutaj dyskutować. Lecz na koniec: Ta wspaniała, niezwykła niewiasta Nie dość że jest mądra, to, na dodatek, piecze świetne ciasta! Hmm…. Przepraszam, że tak długo was tu zwodziłem Nim prawdziwą mego dla niej uwielbienia, przyczynę, wreszcie wyjawiłem.
  5. Czarnymi ulicami Czołgają się w błocie Jęczący, skomlący Ludzie bez głów. Własnymi cieniami Opatuleni, Wstać nie mogący Ze swoich snów. Szarymi kredkami Pomalowani, Przed siebie patrzący W Księżyca nów. Oliwnymi skrzydłami Leci ponad nimi Gołąb niosący Strzałę bezboleści. Lecz zamiast w górę Patrzą na swe stopy W cieniu Kruka Wróżby złych wieści. By się wyzwolić, Cierpienia zakończyć Jedynie potrzebne Uniesienie głowy. Lecz nie mogą Tego wykonać, Bo im przeszkadza Obcej wielbienie mowy. Kai, 2016 r.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...