Przypałętał się nieznany, odrzucony,
porzucony, niekochany.
Cztery łapy, długi ogon,
pyszczek mały,
głodny trochę, zaniedbany,
szarobury kotek mały.
Nie wygonię, nie przepędzę
pomyślałam.
W taką porę dobrze zrobię,
jak zabiorę go do domu.
No i jest.
Chodzi, mruczy, obwąchuje,
widzę, że się nieźle czuje.
Kilka dni ciut się boczył,
dzisiaj na kolana wskoczył.
Miękko w koszu mu wyścielę,
będzie moim przyjacielem.
Gdybym potrafiła jeszcze jego zdjęcie dla Was bym zamieściła,
ale uwierzcie w moje słowa, ładna kotka- rasowa.