W tym miejscu umierają ostatni raz
Plecami odwróceni do pulsu
Spowici w bawełny całun
Znikają z wymiaru win
Mnich wyśpiewuje sanskrytem mantry
Nie przywróci nikogo do życia
W powtarzalnym kręgu pępowin
Odchodzą po kresu obraz
Iskrą zawodu zwęglone przyjaźnie
Zwichnięte serca co tętnić ustały
Starców gotowych dawno na drogę
I tych całe bycie do cna obolałych
Wszystkich obecnych brzeg pochłonie
Na stosie dopali doczesność
W proch obróci najgłębsze bojaźnie
Karma spuszcza tu togę
Styrany pielgrzym osusza tułów
Czoło ociera z popiołu
Wie, że tu wróci, wybłagał to dzisiaj
Stos mu ułożą pospołu.