Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'galeria' .
-
Poniedziałek rano, coś około ósmej Ukrop konieczny już bije po rękawach Ceglany budynek czerwienią jaskrawy, Zaprasza krzakiem i napisem "Galeria" Chorągwie chcących ujrzeć cuda kreślarzy Przedzierają się przez drzwi wąskie i zasieki Młodzieniec jeden skromnym krokiem też dąży Zobaczyć farbę pięknie ułożona na płótnie W zwyczajnym wnętrzu młoda kobieta Skupionym spojrzeniem zamyślnie spogląda Perfekcja położenia światła - faktura finansu Oczy światłocieniem niedomówień pisane Obrazy mistrzów przy niej szarzeją z zazdrości Rzeźby olbrzymów zniżają by się przyjrzeć Ich marmurowe ciało zawstydzone czerwienią Płócienny uśmiech vermeerską perłą ubarwiony "Nagły ruch pędzlem gładkim i słodkim maluje Moje rumiane i ciepłe odbicie na twarzy Tyś jak dzieło najpiękniejsze które w usta całuję Poza ramy, niejeden o tym marzy" Piękność kobieca w zastygłej pozie milczy Młodzieniec czeka - również w ciszy spokojnej Ust nie otwiera, myśli : "powtórzyć mam może?" Węgiel wziął w ręce i co mówił, napisał Kartkę z notatnika wyrwana zostawił i odszedł Piski podeszw tylko słychać już w oddali Jutro wtorek - wróci tu o wczesnej porze Przez drzwi wąskie, to on - Młodzieniec wrócił Szybkim krokiem przez kolumny i mury przechodzi Twarz odziana w rumień uśmiechem już wita Serce z piersi ucieka a wdech gubi się za nim! Patrzy.. - a jej nie ma Ściana pusta, sam kurz ostał Rozpaczliwym krzykiem otwiera galerii okna Rzeźba zamyślona głowę odchyla zza pleców "człowiek z mięsa, ona z pędzla śpiewu" Młodzieniec wychodzi