Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Piotr_Piotr

Użytkownicy
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Piotr_Piotr

  1. Piotr_Piotr

    W Kazimierzu

    Miedzianym świtem skutym śpiewem Wisły, wypływa z wąwozów leniwo czas. Budzi się miasto, latarnie zgasły. Wir klimatu wciąga nas. Na rynku widać pierwsze cienie. Odbitą historię w kremowym murze, rozszarpywaną przez słońca promienie. Cisza upadła, kogut wzbił się ku górze. Uliczki wąskie, lecz szerokie. Przed siebie krok za krokiem.
  2. Narodzony zachodzącym świtem wśród suchej dżdżystości. Obdarzony ciałem bez smalcu zszytym ze stalowych chmur. Śmiałem się podnieść, aż rozbolał mnie brak rzeczywistości. Miałem wieczną chwilę, a więc biegłem bez stóp, przez bór. Wśród gęstych chaszczy upadłem na miękki pień, Ranny czołgam się suchymi brzegami strumieni, o rany co że gram słowem to pustynia i ja cień, rozszarpany przez watahę dzikich promieni.
  3. @maria_bard W/g mnie rymuje się i jest zasada. Czy przegadany - tutaj pozwolę nie zgodzić się, no może w dwóch, trzech miejscach. To miało być bardziej opowiadanie - opis lasu plus cztery otaczające go strony świata, które z czasem będą rozwinięte dokładniej. Kolejna cześć tautogramu miała być przedstawione w dalszej części jako logiczna spójność całego teksu: wtem weśrzod wschodnich włośći wyłamały wszyściusieńkie wiązy właścicielce wytytłały werandę współmałżonkowi wykręciły wąsy i kolejne zwrotki. Tautogram miał zachować nie mniej, nie wiece, a 30 znaków w wersie, chodź tego nie widać graficznie. Co do błędów gramatycznych, to przyznaje - czytając teks i nawet kilka razy potrafią mi umknąć. Ogólnie tekst miał być czymś ciekawym, odskocznią i to było jego głównym założeniem. Pozdrawiam.
  4. Narodzony zachodzącym świtem wśród suchej dżdżystości Obdarzony ciałem bez smalcu zszytym ze stalowych chmur Śmiałem się podnieść aż rozbolał mnie brak rzeczywistości Miałem wieczną chwilę więc pobiegłem bez stóp przez bór Wśród gęstych chaszczy postrzelił mnie łysy pień Ranny czołgam się suchymi brzegami strumieni O rany co że gram słowem to pustynia i ja cień Rozszarpany przez watahę dzikich promieni
  5. Miedzianym świtem garbaty horyzont, skuty łańcuchem ze stalowych chmur, wznosi słońce nad ponad tysiącletni bór. Po drzewach żywica spływa jak wosk z porannej świecy, gdy dogorywa knot. Pod konarami szyszki wraz z mchami, pokryte rosą gwieździstej nocy, zapachem mokrych torfowców, suchej trzciny, wrzośców. Źdźbła tataraków ostre jak sztylety, tną wody strumieni, płynących między rozszarpanym cieniem przez stado dzikich promieni. wśród wypasów widnieje wiatrak westchnieniem wiatru wzburzony wewnątrz warkot wałów wybudził Walwana wypłoszył wróble wrony wylega wieśnica wbijając wzrok w wykute wietrzyskiem wzgórki wymokłymi wygonami wieją wyjce wypraszane wierzbowymi witkami Dęby wśród sosen, świerki z cedrami, krzewy, jeziora, polany i łany. W gęstwinie dziczy coś prycha i kwiczy, nad głową gęga, u stóp bzyczy, tu goni, o... a tamże ucieka, na domiar tego ryb pełna rzeka. Fauna i flora niezliczona, nikt nie próbował, bo i czort by nie zdołał. Na wschodzie graniczy z wydmami kamienistej krainy, gdzie golemy lepione są ze słonej gliny, wysmażane na krwi zabłąkanych ofiar z dodatkiem kilku kwaśnych kiwi kropel. Tak się błąkają od lewa do prawa, prowadząc dusze na skórzanej smyczy, wysysają tudzież sok z drewnianych, skrzypiących krzyży. Zachód zaś tonie w górach popłochów, obsianych urodzajnymi glebami, tu trolle żyją w zgodzie wraz z krasnoludami. - Już taki czas - wykrzyknął młot uderzając o głaz, - razem obsiewają pola czy włażą do kopalni, szukając złota oraz diamentów bez skazy. Południe Imperium morza porterów, na falach unoszą się szyszki wielorakich chmielów, w ciemnych głębinach pełne porty pirato-smakoszy, dłońmi po dnie szukających ości - zdrajcy, który od bryzy pości. A w pewnym mieście na północy mieszka człowiek o złej mocy, zwą go od wędzarza po przez smroda, aż do gaza. Jest on skromny w swej naturze jednak w środku rodzi burzę, gdy zaburczy w brzuchu jego, to ci zdradzę dziś kolego, iż się zbliża czarna magia, która z hukiem się uwalnia. I nie poznasz go z wyglądu, choć głowa rdzawą wodą zlana, twarz ponura - jakaś taka rozmazana, szyja krępa jak u byka, który uciekł z niedzielnego kurnika. Zasług jego wiele, jest tutaj wielkim bohaterem, bo wygonił orków, gnomów i podobnych, oj wielu, wiele stworów. Zwą go Mrk k.k choć na dole jest ich brak, a historia ta opowie jak to stało się dosłownie, bo to w głowie się nie mieści jaką moc on du*ie mieści.
  6. Narodzony zachodzącym świtem wśród suchej dżdżystości Obdarzony ciałem bez smalcu zszytym ze stalowych chmur Śmiałem się podnieść aż rozbolał mnie brak rzeczywistości Miałem wieczną chwilę więc pobiegłem bez stóp przez bór Wśród gęstych chaszczy postrzelił mnie łysy pień ranny czołgam się suchymi brzegami strumieni o rany co że gram słowem to pustynia i ja cień Rozszarpany przez watahę dzikich promieni
  7. @jan_komułzykant Ciesze się, że zainteresował twoją osobę ten wiersz. Co do literówki "we wykute" to sam nie wiem czy jest to poprawnie zapisane, z jednej strony tak, z drugiej chyba nie. Chodzi o to, że we wplecionym tautogramie, w każdym wersie jest nie więcej, nie mniej, a równo 30 znaków.
  8. Miedzianym świtem garbaty horyzont, skuty łańcuchem ze stalowych chmur, wznosi słońce nad ponad tysiącletni bór. Po drzewach żywica spływa jak wosk z porannej świecy, gdy dogorywa knot. Pod konarami szyszki wraz z mchami, pokryte rosą gwieździstej nocy, zapachem mokrych torfowców, suchej trzciny, wrzośców. Źdźbła tataraków ostre jak sztylety, tną wody strumieni, płynących między rozszarpanym cieniem przez stado dzikich promieni. wśród wypasów widnieje wiatrak westchnieniem wiatru wzburzony wewnątrz warkot wałów wybudził Walwana wypłoszył wróble wrony wylega wieśnica wbijając wzrok we wykute wietrzyskiem wzgórki wymokłymi wygonami wieją wyjce wypraszane wierzbowymi witkami Dęby wśród sosen, świerki z cedrami, krzewy, jeziora, polany i łany. W gęstwinie dziczy coś prycha i kwiczy, nad głową gęga, u stóp bzyczy, tu goni, o.. a tamże ucieka, na domiar tego ryb pełna rzeka. Fauna i flora niezliczona, nikt nie próbował, bo i czort by nie zdołał. Na wschodzie graniczy z wydmami kamienistej krainy, gdzie golemy lepione są ze słonej gliny, wysmażane na krwi zabłąkanych ofiar z dodatkiem kilku kwaśnych kiwi kropel. Tak się błąkają od lewa do prawa, prowadząc dusze na skórzanej smyczy, wysysają też sok z drewnianych, skrzypiących krzyży. Zachód zaś tonie w górach popłochów, obsianych urodzajnymi glebami, tu trolle żyją w zgodzie wraz z krasnoludami. - Już taki czas - wykrzykną młot uderzając o głaz, - razem obsiewają pola czy włażą do kopalni, szukając złota oraz diamentów bez skazy. Południe Imperium morza porterów, na falach unoszą się szyszki wielorakich chmielów, w ciemnych głębinach pełne porty pirato-smakoszy, dłońmi po dnie szukających ości - zdrajcy, który od bryzy pości. A w pewnym mieście na północy mieszka człowiek o złej mocy, zwą go od wędzarza poprzez smroda, aż do gaza. Jest on skromny w swej naturze jednak w środku rodzi burzę, gdy zaburczy w brzuchu jego, to ci zdradzę dziś kolego, iż się zbliża czarna magia, która z hukiem się uwalnia. I nie poznasz go z wyglądu, choć głowa rdzawą wodą zlana, twarz ponura - jakaś taka rozmazana, szyja krępa jak u byka, który uciekł z niedzielnego kurnika. Zasług jego wiele, jest tutaj wielkim bohaterem, bo wygonił orków, gnomów i podobnych, oj wielu, wiele stworów. Zwą go Mrk k.k choć na dole jest ich brak, a historia ta opowie jak to stało się dosłownie, bo to w głowie się nie mieści jaką moc on du*ie mieści.
  9. Wśród lasu żywicznych ludzi szumiących na wietrze czasu spaceruje Bóg z diabłem szukając prawdziwków i maślaków Diabeł Cóż więcej potrzeba od sytej strawy borowików smażonych na gorącym smalcu Bóg wszystkie tak samo smakują jednak w rzeczy samej najbardziej lubię sowy pokryte ciemno-orzechową łuną dają mi dużo energii do życia jak tobie diable robaczywe prawdziwki upadłe kapelusze ścięte zardzewiał szablą
  10. Władek wyczekując wiosny wrzuca wianki w wodorosty, wodnik wesrząd wiru wzdycha, Władku... Wianki wpośród warkocze włościanką weź wtykaj. We wsi wiara wymyśliła, wygonimy wymarznięte wrzemię, warcząc wokół wyzwiskami, wen wyjące, wstrętne, wichry, wymachując wierzbowymi witkami. Wnet wiatr wzburzył wiązy wystraszywszy wrony, wróble, widzieliście? Woła wściekła Walentyna, wicher wpadł werandą we włościanek wyra. Witek widząc wrzawę, wbiegł (wkurzony) wewnątrz wyziębionej willi, wykrzykując: Wić wyłamał, witki wyśmiał? Więc widłami wnet wyproszę! W wór wychwycił wiatrodymca, wozem wywiózł w wzgórza. Wypuścił, wrzasnął – wynocha! Wrócił. Wygrzał włościankę, wielce wdzięczna wioska. Wzięty włodarz, wyborny wierszokleta, wesoła wróżbitka, wymodlony wielebny, wśród wielu wsiowych wyklaskują Witka, wreszcie, wreszcie wypoczniemy, wolnego waćpan wzywa. Wpierw w wiadra wlejcie wina, wyszykujcie wonne wędliny, wnieście wiktuały, wieczerze wyborną witeziowi wyprawimy. Wówczas wiosna wytańczy walczyka, wietrzykiem wzburzy wiatraki, w wrzeciono wkręci włosy, wyszywając wytęsknione włości, wstęgami wielobarwnych wernisaży.
  11. płacze zima soplami łez spoglądając na szkarłatne niebo, w labiryncie biało-szarych chmur leci gęsi klucz. otworzy zamarznięte serce z którego popłynie krew jak wino w kielichy rozgrzanej ziemi karmiące wiosenne hieny.
  12. stoję pośrodku blasku księżyca ubrany w zimowy płaszcz patrzę na zamarznięte jezioro - trzask tafla pęka, skrzypi i dyszy to mróz wśród labiryntu gwiazd ostrym pazurem maluje swe imię - trzask gdy spojrzał w moją stronę zakryłem dłońmi twarz szepnął zmarzniętym głosem tu nie ma wiosny czy lata zawsze panuje szadź trzask, trzask, trzask
  13. W sumie miało być krótko i z humorem ;)
  14. pije piwo Polak popołudniową porą policzki pokryte perłową pianą powieki przymrużył przeglądając programy pewnie przyrodnicze politycznych pawianów pstryk...
  15. Z jedenj strony nie dziwie się - jest to bardzo trudna forma, zreszta wczesniej, osobiscie takiej nigdzie nie czytałem, więc postanowiłem zrobić krok na przód(nie chwaląc się - bo nie o to mi chodzi, tylko o ocenę w skali przez innych). Połączenie pół-pantum, tautogramu rymowanego, poezji w głebszej ukrytej formie - nie wszyscy zrozumieją i podadzą się na samym początku jego np. pisania czy też czytająć będą - zszokowani lub spotka się przedstawiona forma z niezrozumieniem(być może jeszcze za wcześnie). Fakt, klocki świetnie rozwijają wyobraźnie. Fajnie, że wpadłeś, tak jak przepowiedziałem to wcześniej ;) A na zwapnienie najgorsza jest prostolinijności, dobrze jest szukanie nowej drogi bardzej kretej, aby zrozumieć inne trudniejsze ścieżki i na nich się jeszcze lepiej dotlenić :)
  16. Niezrozumiałeś chyba co napisałem, mój błąd(chociąż to żadne błąd), a nie chodzi o moją wyobraźnie tylko np. twoją.
  17. parzący pył popiołu pomalowany pomarańczowym płomieniem przykryje przemoknięty płaszcz przyodziany przez pióra polatujące pustynie pomalowany pomarańczowym płomieniem poeta przybędzie północną porą przyodziany przez pióra polatujące pustynie pokaże palcem płynące potokiem pragnienie poeta przybędzie północną porą podleje pola posiane prozą pokaże palcem płynące potokiem pragnienie po czym przywróci piekielne płomienie podleje pola posiane prozą pijany padnie przed pustego padołu pokłosie po czym przywróci piekielne płomienie parzący pył popiołu
  18. Widocznie mamy inne poczucie odwagi. Z drugie strony po co poprawiać 1+2+3+4 = tyle co 4+3+2+1, czyli w tm przypadku sens pozostaje ten sam, a wyobraźnia nasunie sama poprawna formę osoby zainteresowanej . Nie kiedy jest potrzebny mały błąd(jesli można to tak nazwać), aby wyjść z prostej lini - która tworzy ścieżkę słabej, średniej i dobrej drogi. A jak już się wyjdzi i uwidoczni wtedy można zrobić krok do przodu i wyrwać sie z rutyny, stowrzyć coś większego. Tak czy inaczej w/g mnie na tyle zaciekawił cie mój wiersz, że następny też przeczytasz, a nie jako o to też chodzi :)
  19. Gramatyke można zawsze poprawić, w przeciwieństwie np. do rzeczy których nie można sie wyuczyć.
  20. Dla mnie nie jest to śmieszne, raczej śmieszne może być uważanie, że można zatańczyć z wiosną gdzieś gdzie jest miejsce, nie wiem np. w sali balowej? - ponieważ jest to niewykonalne, albo wykonalne z pomocą wyobraźni, odczucia, słuchu tak jak w wierzbowej wiklinie, gdzie chodzi o powiew wiatru, który można usłyszeć właśnie w gęstych gałęziach, a pierwsze oznaki wiosny zobaczyć na wierzbach np. stojąc obok ich, czyli reasumując otaczać się wiosną - poczuć ją na dłonach poprzez ciepły wiatr. Więc zarówno: w wierzbowej wiklinie, wlewając we wiatru włosy, wypijać winno itp. też jest śmieszne.
  21. witaj wiosno wspaniała wypijmy wino wytrawne wlewając we wiatru włosy wypędzając wyjce wymarzłe wygrzani wytańczmy walce w wierzbowej wiklinie wysuszając wybłocone wzgórza weń wielokwiatem wyszyte wypoczęci weźmy wdech wypatrując wiernych wieszczy wciągniętych w wir wiosennego wersu
  22. Piotr_Piotr

    Dusza

    pośrodku pustynnego padołu pomarańczowy piasek przenika powietrze prowadząc prosto pod pustynną powierzchnię podziemne piwnice porzucone przez potomków pisarzy pragnących płynąć prozą po pierścień pychy poematów przejście pełne porozrywanych pergaminów porzuconych papierów przypalonych przez pył pragnienia ponurego przesytu pod płaszczem popiołu postacie płaczące patrzą przez pustkowie... pradawni padli przed pedy poezji paszczą pierścienia połknięci...
  23. widziałem występ września - wspaniały, we wietrznym widowisku wydmuchany, wierzbom wyplatał wspaniałe warkocze, wzgórza wypełnił wielobarwnym wrzosem, we wietrznym widowisku wydmuchany, wiatr wyłamał wielkie wiązy, wzgórza wypełniał wielobarwnym wrzosem, wybłocone wierchy wyły wygłosem, wiatr wyłamał wielkie wiązy, włościan we wsi wyłapał, wybłocone wierchy wyły wygłosem, wilki warczące wnet wyprosił, włościan we wsi wyłapał, wytargał wiewiórkom wyrudziałe wąsy, wilki warczące wnet wyprosił, wieszcza wiadrem wody wymoczył, wytargał wiewiórkom wyrudziałe wąsy, wierzbom wyplatał wspaniałe warkocze, wieszcza wiadrem wody wymoczył, widziałem występ września - wspaniały...
  24. zima zatopiła zielone żagle zasłoną zmarzliny, zamieniła zieleń za zbladłe złoto zwiędnięty zawilec zapytał: zimna zmoro zabrałaś życie zostawisz ziarna źdźbłami zaszyte? zima żeby żyto zawczasu zasiać? zżąć zboża zachodem złocone? zielsko zarosło zbocza...? zostawię zapłatę, zbladłe złoto. zamożna zawczasu zbuduje zamki z zasp zaproszę zająca zgrzytającego zębami zatańczę z zefirem zawiejami zaszczycę zziębniętych ziemian zioła zamaluje zamrozem ziębę zmarzniętą zakryję żłód zapachnie zmrokiem. zaśni zawilcu zdrętwiały zaopiekuje zasiewy...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...