Noc kładła ją lekko
na czarnym atłasie
muskała swym szeptem
usta z porcelany
których nikt nie słuchał
póki nie umilkły
Raz
Za jej cierpienia
których skończenia
nie pragnął nikt
rzuciła marzenia
na suchy ląd
Uniosła martwe dłonie
rzucając kamienie
na jej pusty wzrok
By nie ujrzała już
kajdan u białych stóp
nurkując w morzu bez dna
Dwa
Za jej cierpienia
których skończenia
nie pragnął nikt
rzuciła marzenia
na suchy ląd
Pożegnała dzień
nieczuły na łzy
zrzuca winę na los
kochany przez pół
sercem wydarty z płuc
oddech dla niego
Trzy
Za jej cierpienia
których skończenia
nie pragnął nikt
rzuciła marzenia
na suchy ląd
Mówi, że wstanie
że jeszcze raz
powiesi swój płaszcz
łatany przez czas
że będzie żyć
kiedyś lecz nie dziś
Raz