Zebrało się na cmentarzu
osób, bez przesady tysiąc
i z ręką na sercu mogę przysiąc,
że nikt nie chciał mówić;
mówić to, co się zwykło mawiać na cmentarzu;
że była żołnierzem AK,
że zostawiła córkę i dwoje wnuków,
że była kochaną mamą, babcią, przyjaciółką...
że kochała życie,
że przeżyła wojnę,
a Czarna Dama zastała ją w łóżku;
czyli wszystkie zasługi,
pomijając,
że za młodu rozbiła nos koledze,
że odlewała mleko do wiadra za skupem,
że zamiotła piach pod dywan,
że ugryzła siostrę w nogę,
że oszukała księdz na spowiedzi.
Nikt nie chciał mówić,
bo brakowało zamkniętych oczu,
różańca między palcami
i księdza.
Nikt nie chciał mówić
do garści prochu w urnie.