Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Grzegorz_Kochel

Użytkownicy
  • Postów

    46
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Grzegorz_Kochel

  1. @aluna O wiosno, wiosenko przecież Cię widzę, przez mgłę poranną, przez deszczu dżdże, i swego wstydu, sam się wstydzę, przez tęsknoty, tak przecież czcze. Wiosno miła, piąkami rozkwitasz, kiedy mnie ciepłem otulisz? Kiedy o moje imię zapytasz? Kiedy serce zimowe przyjdze Ci rozbudzić? A może to już? Może na wczoraj? w chłodzie nocy i jutrzenki blasku, iżem Cię nie zauważył, gdzie ma pokora? Że sam w zimowej matni trwam potrzasku. O serce! Niechże Cię pokonam!
  2. @Stary_Kredens Ale właśnie pełną piersią! Z małym zacięciem na: uwaga! Nie żeby rozczarowania były złe- w końcu uczą, ale co za dużo to niezdrowo. Bardzo mi miło, przez te komentarze. pozdrawiam i ja Grześ
  3. @Stary_Kredens Fajnie, że fajno, że się spodobało. A podobanie się nie jest infantylne, nawet jeśli ja tak pomyślałem. pozdrawiam też Grześ
  4. Jeśli ochota na miłość to tylko tą bezwarunkowo cielesną bez wyrzutów o to kto ma władzę i powtarzania "mhm" za każdym razem I jeśli wiosna to tylko ta hucząca skuterami sąsiadów śmierdząca już grillem krok w krok za psim pupilem I jeśli radość to ta tylko umiarkowanie znośna bez względu na oczekiwania przyjemności z obcowania
  5. Zakochanemu tak szczęśliwie, tak nieszczęśliwie, jak ja umiem. Najlepiej noc całą spędzić w gniewie. Przez co? Przez nic. Byle gorliwie. Między zachodem a jutrzenką, Wdać się w gorycz, niech czaszki płonie strzecha i powtarzać Asnykowe "Tak mi boleśnie, żem odszedł bez echa"
  6. Miewałem sny, których wstyd i nieśmiałośc moja nie wypowie. W każdym z nich, Twój wdzięk niczym Słów świeżych słodki powiew. Uśmiech nieznaczny, dystans którego pokorny uczyć się muszę. I znaczeń, z perspektywy nieszczęśliwej (touche!) Miewałem sny, w których wsparta o marmuru chłody, wyprężona jak do skoku stałaś, proponując warunki ugody, i skrzyżowane palce, zaraz za plecami, w swetrze coloru ecrie. Gdzie pożoga dziś, gdzie znamionem płomień- to Ty. Sny w których, godziłem się z blaskiem jedwabiu Twojej skóry, jakbym szedł na stracenie, obraz czarno-biały, świtem szaroburym, w kontraście wargi, co smakiem piołunu, a kolorem malin, bił mnie, strofował, to odrzucał, to znów wabił. Sny, których sensu, już dawno powinienem nie pamiętać, których historia wciąż od nowa powtarza się- pokrętna, i kończy mokrym potem, kusząć tanią atrakcją, przyznam... Śnię o Tobie, z niemałą satysfakcją. Wydaje mi się, że końcowa strofa wymaga przebudowania. Jeśli jest dobrze- powiedzcie, zostanie. Jeśli trzeba zmienić, zaraz się zabiorę.
  7. Zatapiam sie w Twojej skórze rozżarzonym powietrzem słowa suną w dół łukiem nieboskłonu Krople rosy na obojczyku znikają pod ciepłym palców dotykiem dreszcz sunie leniwie wzdłuż kręgosłupa autostradą nerwowych zakończeń I kiedy drżysz kropeczki ciemnego niebia Twojej twarzy jarzą się i pomrukują A migotliwy blask tęsknoty co monotonią wieczorną mnie oplata zdaje się wsiąkać W niebyt
  8. Czytam to trochę z zapartym tchem, trochę z przystankami. Myślałem, że mnie znudzi- ta anna spiżowa, ta maria i ta weronika i ich uda i sutki (też spiżowe) Ale mimo wszystko dopadło mnie jakieś skupienie (lubieżne?) i pokora, uginając się pod monumentem ich (pardon!) dup i z półmroku spojrzeń. Nie wiem czy powinno się pisać "dobry" o wierszu co upadek ma w tytule. Nie powinno się... Dobry wiersz. Pozdrawiam GK
  9. @ARTUR_GRABARA Nie, własnie zostaw. Caps Lock pasuje tutaj idealnie, a wiersz ubawił mnie setnie. Chociaż, ja zamienił bym końcowe R na końcowe W
  10. Lekkie, frywolne, chociaż temat stary jak świat. Bardzo się spodobało.
  11. @tolekbanan Cieszę się cieplutko, że spodobała Ci się ta fraza. Chociaż podczas pisania- nie pasowała mi ona zupełnie, za Twoim jednak potwierdzeniem. Zostaje O.
  12. Przepycham się przez życie łokciami tkwiąc po czubki głów w afirmacjach Gryząc rozdrapując co się da paznokciami Uwagę skupiając wciąż na atrakcjach Nic co maluczkie nie jest mi bliskie chcę od życia więcej-tak powtarzam podpisując papiery swoim nazwiskiem na życie wieczne W autobusowej matni zżyty z szybami codziennie rano sunę do roboty miłość mijam gdzieś opłotkami wieczorem usychając z tęsknoty Nic co maluczkie nie jest mi bliskie chcę od życia więcej- tak powtarzam podpisując papiery swoim nazwiskiem na życie wieczne na życie wieczne
  13. Półmrokiem i półgębkiem snują się wieczory, oplecione ciepłym kocem- bastiony w blankach samotności. Po korytarzach hulają oczekiwania, echa karnawału, blaski i cienie alkoholowego rauszu, wspomnienia uniesień. Okno na Świat szkli się już zmrożonymi płatkami, męcza się monotonią uczucia a z nimi myśli o Wiośnie. Niełatwo jest jakoś trwać samemu, z kimś raczej nieznośnie. Więc wałkuję w pośpiechu, ten zimowy czas, póki ciepło nie zastuka świeżymi pączkami do drzwi, póki z wyrzutem nie powie mi: No chodź już, bo się spóźnimy.
  14. Niebieską nitką snuły się jej myśli, usta ściśnięte- gotowe jak do skoku, marzyła "niechże mi się przyśni" tanecznego nie gubiąc kroku. Z noskiem zadartym, ciutkę w niebo, umawiała się z szatynami, była muzą! Kiedy melodia się zmieniała- ona w lewo, dawała sus, błyszcząc jak gwiazdy nad Tuluzą. Bywała, na salonach tego świata, na bankietach wyśmienitych, wszech-obyta, diabła klepała, jak siostra brata, i on dla niej błyszczące swe szykował kopyta. Femme-fatale, marzyli o niej ci czyści, a ona, nie gubiąc tanecznego kroku, kiedy tylko marzyła, pełna uroku, powtarzała cicho "niechże mi się przyśni!"
  15. Pierwsza strofa, owszem, przyciąga. Czyta się płynnie, z lekkim liter falowaniem, chociaż przyznam, że kusi by gdzieniegdzie wstawić kropki. Potem rozbiegłeś się, rozbiegałeś. A strofa pierwsza, chociaż nie dyktuje melodii na całości treść, świetną podstawą jest, by coś innego w pozostałe dwie wpleść.
  16. Właśnie tak reportersko miało to wyglądać. I interpunkcja wcale nieprzypadkowa- tylko wczytać trzeba na wdechu. Może między poszczególnymi wersami powinienem wpuścić odrobinę powietrza, by całość była przejrzystsza? Pozdrawiam. Grześ
  17. Za oknami psy muszą wesoło ogonami merdać, żebracy proszą na wino, otoczeni chłodem ludzkim. Brudne dzieci, w potarganych szmatach, bardzo świadome swojego fachu czepiają się rąbków nieznajomych spódnic. Chociaż dwa złote Nie zrażają się pustymi rękami, dzielnie to znosząc. Ludzie się spieszą, zmęczeni niemal wszystkim, klną, że zima, że wiosna, że jesień, że lato. I całe to nasze człowieczeństwo o kant dupy...
  18. BurzA! Targa mi habry po polach, kładzie zboża zakosami. I udaje. "Myśmy się nigdy nie spotkali"
  19. Tobie Duch nocny, mara-przezroczysty sen, Tobie natchnienia, pościel świeża, lustra tafli toń. Opleć mnie,skuj, zwiąż i przeklnij. Tobie Świt jutrzenki, blaskiem wieczornym masywne świece, Tobie uniesienia słodkie, plątane we włosach soczystym kwieciem. Zagryź mnie rozszarp, zatruj. Tobie muśnięcie policzka, skrzydłem motylim, ciem łopotaniem, Tobie rozkosze wiatrem niesione, jędrnych piersi rozedrganie. Zgiń, przepadnij... Rozkochaj. Muzo!
  20. A właśnie to "prywatnie" jest na miejscu moim zdaniem. Samo "dorastam" zmienia wtedy wydźwięk całego utworu, ot i robi się pretensjonalnie (niby). Podoba mnie się: Wyważam słowa i gesty Liczę sekundy dzielące mnie od zmroku Pozdrawiam cieplutko Grześ.
  21. I Agnieszce i Krzywakowi bardzo dzięki Zdarzyło się kurze ziarno, miałem muzę ot co. Nic więcej.
  22. Refrenowi temu słówka jakiegoś brakuje, ale nie umiałem go znaleźć więc zostało tak. Dziękuję za miłe słowa. Grześ
  23. Nie liczę już dni. Nie mam pojęcia czy mi się śnisz, czy to Twoje kroki na schodach. Czy Twoja herbata w kubku już wystygła. A musimy być o świcie do ostatniej krwi w pełnych szufladach serca rozliczeni z nocą. Nie pamiętam już. Nie wiem jaką zakładasz sukienkę, czy na jaką modłe upinasz włosy. Czy w biegu usta swoje czerwienią barwisz A bywamy o świcie do ostatniej krwi W pełnych szufladach serca rozliczeni z nocą. I przestałem dbać. O to czy się wysypiasz, Czy zabierasz ze sobą kanapki do pracy, Czy wieczorem składasz ubrania, do porządku. I jesteśmy o świcie do ostatniej krwi W pełnych szufladach serca rozliczeni z nocą.
  24. Już dopijam. Dopijam. Gorzka franca! Ubawiłem się. Tym mi wytykaniem. Grześ :)
  25. Tą kawę tę? :) Dzięki za poczytanie Grześ
×
×
  • Dodaj nową pozycję...