Przez ów lokalny proces transformacji universum rozumiem zaistnienie szczególnych warunków sprzyjających powstaniu wiersza. Mieszkamy na planecie Ziemia, a ta jest częścią wszechświata. Nawet taki drobiazg, jak powstanie jakiegokolwiek tekstu jest także jakąś w nim zmianą. Nie dostrzegamy tych początkowych warunków prowadzących do jej zaistnienia o czym wspomniałem w drugiej strofie. Nic jednak nie powstaje z niczego. To, czego nie dostrzegamy staje się terytorium działań wyobraźni. Moja - kilkanaście lat temu, bo tyle liczy sobie ten utwór - podsunęła mi takie akurat skojarzenia. Nie twierdzę, że najlepsze. Ale też nie uważam by były - z tej najniższej półki. Dziękuję za przeczytanie i podzielenie się krytycznymi wrażeniami.