Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Black Horse

Użytkownicy
  • Postów

    85
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Black Horse

  1. wraz z białą tarczą nocy umarł w objęciach jej bogini gdy apogeum uczuć zgasło czystym wzrokiem tulone ostatni raz w ciemności wspomnień krocząc samotnie odbitym w lustrze słońcem zraniony wilkołak myślami przywołał czas ust słodkich pomarańczą całowanych snami śladem na stoku polany wstążką ku rwącej wodzie gdzie głów baldachimem las szumiał miłości wiatrem na posłaniu z cytrynowej trawy imieniem księżyca wołał dwa ciała tracące blask
  2. wraz z białą tarczą nocy umarł w objęciach jej bogini gdy apogeum uczuć zgasło czystym wzrokiem tulone ostatni raz w ciemności wspomnień krocząc samotnie odbitym w lustrze słońcem zraniony wilkołak myślami przywołał czas ust słodkich pomarańczą całowanych snami śladem na stoku polany wstążką ku rwącej wodzie gdzie głów baldachimem las szumiał miłości wiatrem na posłaniu z cytrynowej trawy imieniem księżyca wołał dwa ciała tracące blask
  3. wraz z białą tarczą nocy umarł w objęciach jej bogini gdy apogeum uczuć zgasło czystym wzrokiem tulone ostatni raz w ciemności wspomnień krocząc samotnie odbitym w lustrze słońcem zraniony wilkołak myślami przywołał czas ust słodkich pomarańczą całowanych snami śladem na stoku polany wstążką ku rwącej wodzie gdzie głów baldachimem las szumiał miłości wiatrem na posłaniu z cytrynowej trawy imieniem księżyca wołał dwa ciała tracące blask
  4. kiedyś kiedy wszystko jeszcze wydawało się tak proste że trzeba było jedynie Kochać włożyła mu na serdeczny palec serca różaniec swojego małego pierścionka a wtedy wystarczyło tylko wierzyć jak ona ale on nie umiał się modlić nie potrafił widzieć jej oczami kiedy zielone nadzieją nad nim płakały
  5. kiedyś kiedy wszystko jeszcze wydawało się tak proste że trzeba było jedynie Kochać włożyła mu na serdeczny palec serca różaniec swojego małego pierścionka i wtedy kiedy wystarczyło tylko wierzyć jak ona on nie umiał się modlić nie potrafił widzieć jej oczami kiedy zielone nadzieją nad nim płakały
  6. na bezkresnym dachu nocy będę Twoją spadającą gwiazdą przy ognisku we dwoje zaczniemy gawędę dotknę najskrytszych marzeń jedwabiem nieba przytulę drżące ciało z piersi poduszkę podłożę pod głowę będę przy Tobie, będę będę lasem i łąką, baldachimem ze snów kolorowym motylem i zapachem bzu falami na morzu, tańcem Ci będę wiatrem we włosach i smakiem poziomek z blasku księżyca, śpiewu ptaków szumu drzew i z bryzy jeziora złotą nicią pragnienia wyprzędę przy płomieniu, żarem ognia co w sercu czerwoną pomadką ust Twoich pomaluję pożądanie żądzy magią rycerzem na białym koniu, nadzieją przybędę by cały Twój lęk zamknąć w jednej dłoni tak byś nigdy nie musiała się już bać będę wyobraźnią, balsamem na duszę Tobą po prostu będę
  7. war pod kopułą myśli podniebne szalone pragnienia serce głodne miłości gwiazdami posłane marzenia dusza tańcząca na wietrze te przeszłe i przyszłe wspomnienia oczy patrzące wprost w słońce biedny ten kto ich nie ma biedny kto niczego nie widzi który ślepy na piękno na sztukę biedny kto nienawidzi ze zła kto czerpie naukę biedny ten kto mamoną się chełpi kto własny szacunek zgubił i ten, który siebie samego Narcyza lustrem polubił b i e d n y ... tylko ten który sumienia własnego nie sprzedał nie spisał na straty który kochać prawdziwie potrafi tylko ten jest b o g a t y
  8. ... zawiłością bytu pisane dwie bajki nurtem osi czasu płyną równolegle jedna sercem kreśli parabolę pragnień druga codzienności sinusoidą biegnie pierwsza dłońmi tuli spełnienie idzie boso śniąc sen o wolności harmonii uczuć szuka w wymarzonym związku na skrzypcach gra pieśń o miłości druga szarej egzystencji pchana chorym widmem na barkach dźwiga ciężar współistnienia rzeczywistości losu pętlą złapana na arkan na drobne życie rozmienia pierwsza karmi się słowami wiersza druga bita batem w dupę bez wytchnienia by z godnością spojrzeć w lustro egzystencji krwią orze pole istnienia dwie bajki - jedna złotowłosa nić cienką, niewidoczną chwilą uniesienia wyplata wspomnienia, kładzie snów balejaż daje odetchnąć ... n a d z i e j a
  9. czasami skłębione barany zrobią błękit na szaro spluną w twarz kwaśnym deszczem i jakby tego za mało bestii rykiem zagrają grzmotem wypłoszą myśli byś absolutnie broń boże nadziei przypadkiem nie wyśnił piekielnym błyskiem cisną nienawiść wbiją grot prosto w serce a wiatrem z ciemnych otchłani wytrącą ci z dłoni lejce którymi ty, w radości ku słońcu marzeń powiozłeś konie by choć na chwil krótkich kilka na własnych snów zasiąść tronie
  10. chcesz, nakarmię twoje sny winogronami marzeń i choć nie umiem dziś przewidzieć przyszłych zdarzeń wybiorę same soczyste te najsmaczniejsze, wiesz bym więcej w twoich oczach nie dostrzegł żadnych łez tylko sny smaczne wiesz, te uśpione i te na jawie co kąpią się rosą skroplone w porannej, soczystej trawie bym poczuł rytm twego serca który zaprasza do walca duszę bym wycałował począwszy od stopy palca dotknę cię delikatnie tak nieba dłońmi, ty wiesz słońcem przytulę na deszczu nakarmię cię sobą, chcesz ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...