Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Black Horse

Użytkownicy
  • Postów

    85
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Black Horse

  1. Dziękuje za odwiedziny i miły komentarz :) Pozdr. Black
  2. Dziękuje za odwiedziny i miły komentarz :) Pozdr. Black
  3. Dziękuje za odwiedziny i miły komentarz :) Pozdr. Black
  4. Dziękuje za odwiedziny i miły komentarz :) Pozdr. Black
  5. Dziękuje za odwiedziny i miły komentarz :) Pozdr. Black
  6. obydwoje stąpaliśmy po cienkim lodzie temperatura uczucia rozgrzanego do czerwoności w końcu stopiła taflę woda jest taka zimna teraz zamarznięte serce pluje czerwoną krwią która krzepnie po woli tylko ono jest nadal gorące otulone chłodem tęsknoty wspomina słońce nadal Cię woła czujesz ono wciąż na Ciebie patrzy nie powiem Ci jak bardzo mi Cię brak bo nie ma takich słów nie przepraszaj za nic nie przepraszaj to nie była Twoja wina ani moja stało się co miało się stać następnym razem pójdziemy pustynią ominiemy lód może słońce będzie dla nas
  7. obydwoje stąpaliśmy po cienkim lodzie temperatura uczucia rozgrzanego do czerwoności w końcu stopiła taflę woda jest taka zimna teraz zamarznięte serce pluje czerwoną krwią która krzepnie po woli tylko ono jest nadal gorące otulone chłodem tęsknoty wspomina słońce nadal Cię woła czujesz ono wciąż na Ciebie patrzy nie powiem Ci jak bardzo mi Cię brak bo nie ma takich słów nie przepraszaj za nic nie przepraszaj to nie była Twoja wina ani moja stało się co miało się stać następnym razem pójdziemy pustynią ominiemy lód może słońce będzie dla nas
  8. oczy wciąż patrzą otwarte szeroko by dostrzec czego serce szuka pustka wszechobecna znów woła echem wspomnień emitując fale aż po widnokrąg tylko niebo uśmiecha się słońcem zza zasłony kudłatych baranków spienione bałwany pite kolejną filiżanką kawy zostawiają ślad na ustach znamię tęsknoty wiercące dziurę w mózgu pomiędzy każdym celebrowanym, pieszczonym łykiem myśli dobrze że chociaż pomarańczowe jeszcze świeci gdy zabrakło już smaku pomarańczy oczy radosne błękitem zmrużone złotem zgubiły zieleń kolor matki idiotów którym pomalowane były jej źrenice
  9. wciąż patrzą oczy chcą dostrzec czego serce szuka pustka wszechobecna znów woła echem wspomnień emitując fale aż po widnokrąg tylko niebo uśmiecha się słońcem zza zasłony kudłatych baranków spienione bałwany pite kolejną filiżanką kawy zostawiają ślad na ustach znamię tęsknoty wiercące dziurę w mózgu pomiędzy każdym celebrowanym, pieszczonym łykiem myśli dobrze że chociaż pomarańczowe jeszcze świeci gdy zabrakło już smaku pomarańczy oczy radosne błękitem zmrużone złotem zgubiły zieleń kolor matki idiotów którym pomalowane były jej źrenice
  10. Dziekuję za odwiedziny i cenne uwagi. Miło było gościć. :) Pozdr. Black
  11. Dziekuję za odwiedziny i cenne uwagi. Miło było gościć. :) Pozdr. Black
  12. Dziekuję za odwiedziny i cenne uwagi. Miło było gościć. :) Pozdr. Black
  13. Dziekuję za odwiedziny i cenne uwagi. Miło było gościć. :) Pozdr. Black
  14. Dziekuję za odwiedziny i cenne uwagi. Miło było gościć. :) Pozdr. Black
  15. każdy coś lubi w życiu robić jeden robi karierę drugi wali wódę jeszcze inny się modli głównie o to żeby mógł robić to co lubi ja na przykład kopałem gałę dostałem nią w głowę tyle razy że teraz nawet próbuję tworzyć jest przyczyna - jest skutek lepszy albo gorszy to nie istotne liczy się tylko żeby robić w życiu zawsze to co się lubi gała nie poszła na marne do dziś dnia mam odchyły z większym lub mniejszym powodzeniem piszę wiersze lubię to i robię tak jak niegdyś kopałem futbolówę
  16. punktujesz we wiadomej skali w porywach do trzech jak kurwie w deszcz idzie pod górkę stromymi schodami uruchomiłeś niefartu machinę kapie na łeb potykasz się na prostej drodze wpadasz do dołka którego nigdy wcześniej tu nie było ogólna niestrawność są takie chwile że przytulić linę ... d o s y ć napisz wiersz a potem niech się wali niech się dzieje w gardle pali sodą słowa wypłukany pech lżej ... oczyszczony jak po dobrym sraniu przeniosłeś na papier własne sumienie bo łatwiej je czytać w kiblu niż nosić w żołądku tylko czy aby na pewno umiesz czytać
  17. punktujesz we wiadomej skali w porywach do trzech jak kurwie w deszcz idzie pod górkę stromymi schodami uruchomiłeś niefartu machinę kapie na łeb potykasz się na prostej drodze wpadasz do dołka którego nigdy wcześniej tu nie było ogólna niestrawność są takie chwile że przytulić linę ... d o s y ć napisz wiersz a potem niech się wali niech się dzieje w gardle pali sodą słowa wypłukany pech lżej ... oczyszczony jak po dobrym sraniu przeniosłeś na papier własne sumienie bo łatwiej je czytać w kiblu niż nosić w żołądku tylko czy aby na pewno umiesz czytać
  18. gdy jej zielone po raz pierwszy spojrzały mu głęboko w oczy prześwietliły mu serce jak kliszę od razu wiedział że to jego przeznaczenie ale przecież otrzymał już od losu swój dar czy można bez konsekwencji złapać dwie sroki za ogon co tu gadać było pięknie szczęście lizało po twarzy końcem końców został ograny przez własne słabości magiczna chemia wypięła się dupą co tu gadać obydwie odleciały
  19. myśli w mojej głowie obłokiem ścielą dla Ciebie posłanie wejrzyj w nie proszę błyskiem oka zza zasłony czarnego tuszu pocałuj smakiem czerwonej pomadki słodkich ust obejmij sercem otwartym na oścież by tak samo jak ono otwarły się drzwi zrozumienia wreszcie przytul nadzieją do piersi krągłej a aksamitnej daj im skosztować boskiej miękkości aby były bezpieczne by zaufały tylko wtedy będą naprawdę szczęśliwe Twoja dusza im parasolem ochroną przed kwaśnym deszczem smutku skłębionego czarnymi chmurami który pada strumieniami kiedy ich nie dostrzegasz
  20. myśli w mojej głowie obłokiem ścielą dla Ciebie posłanie wejrzyj w nie proszę błyskiem oka zza zasłony czarnego tuszu pocałuj smakiem czerwonej pomadki słodkich ust obejmij sercem otwartym na oścież by tak samo jak ono otwarły się drzwi zrozumienia wreszcie przytul nadzieją do piersi krągłej a aksamitnej daj im skosztować boskiej miękkości aby były bezpieczne by zaufały tylko wtedy będą naprawdę szczęśliwe Twoja dusza im parasolem ochroną przed kwaśnym deszczem smutku skłębionego czarnymi chmurami który pada strumieniami kiedy ich nie dostrzegasz
  21. kolejnym światłem nowego słońca w samotnej małej czarnej szukam odpowiedzi zgryzota pomiędzy kolejnymi łykami wywołuje zagubiony sens do tablicy fusy jak ziarna piachu odmierzanym czasem trzeszczą między zębami całują poparzone usta pozostałością przeszłości nie chcą i nie potrafią inaczej kochać póki darowane istnienie pierś wzdycha rytuał zadumy nad nowym odmierza każdy następny obrót matki Ziemi wszystkie odpowiedzi kryją się za białymi chmurami może spluną w usta deszczem fusów kolejnej małej czarnej a może przegna je wiatr nowy promień ufnie spojrzy blaskiem jej słońca prosto w twarz każdy łyk przerwany głębokim spojrzeniem w oczy wypełni wspólny aromat poczuje smak wtedy zrozumie jak bardzo ...
  22. kolejnym światłem nowego słońca w samotnej małej czarnej szukam odpowiedzi zgryzota pomiędzy kolejnymi łykami wywołuje zagubiony sens do tablicy fusy jak ziarna piachu odmierzanym czasem trzeszczą między zębami całują poparzone usta pozostałością przeszłości nie chcą i nie potrafią inaczej kochać póki darowane istnienie pierś wzdycha rytuał zadumy nad nowym odmierza każdy następny obrót matki Ziemi wszystkie odpowiedzi kryją się za białymi chmurami może spluną w usta deszczem fusów kolejnej małej czarnej a może przegna je wiatr nowy promień ufnie spojrzy blaskiem jej słońca prosto w twarz każdy łyk przerwany głębokim spojrzeniem w oczy wypełni wspólny aromat poczuje smak wtedy zrozumie jak bardzo ...
  23. już dobrze wiedzą że obydwoje przegrali w końcu musieli przegrać nie było szans na zwycięstwo nie mówią jednak o swojej porażce że była wybitną klęską w końcu krew nie jest wodą ona jego a on jej osłodą to co pięknem im było co w jedno ich połączyło pozostanie na zawsze jak w cudownym teatrze sceną magicznych wspomnień których nie sposób zapomnieć a te boskie chwile których razem dotknęli były jednego koloru koloru soczystej bieli i choć krótka zszyła je miłości nić to właśnie dla nich dla nich warto żyć
  24. na wpół śniący zapomniał głowy zgubił walizkę z marzeniami w przedziale bagażowym pociągu jadącego końcem końców na druga stronę a może to ONA mu ją skradła z chwilą gdy nagle wysiadła a przecież jechali razem z walizka wspólnych marzeń konduktor rozłożył tylko ręce i tak nie ma pan ważnego biletu dłubiąc w zębie wypaloną zapałką powiedział od niechcenia zapłaci pan karę nic więcej za jazdę na gapę i za te swoje marzenia nie zapłacił, nie miał czym obdarty z marzeń jak ze skóry ograbiony ponury wyskoczył z pędzącego pociągu nie przewidział zdarzeń cały spocony wiedział już, że życie nauczy drogę pokaże jak przejść na drugą stronę zarzucić kotwicę sznurem przytulonym do szyi przez zieloną granicę ekspresem bez marzeń
  25. na wpół śniąc zapomniał głowy zgubił walizkę z marzeniami w przedziale bagażowym pociągu jadącego końcem końców na druga stronę a może to ONA mu ją skradła z chwilą gdy nagle wysiadła a przecież jechali razem z walizka wspólnych marzeń konduktor rozłożył tylko ręce i tak nie ma pan ważnego biletu dłubiąc w zębie wypaloną zapałką powiedział od niechcenia zapłaci pan karę nic więcej za jazdę na gapę i za te swoje marzenia nie zapłacił, nie miał czym obdarty z marzeń jak ze skóry ograbiony ponury wyskoczył z pędzącego pociągu nie przewidział zdarzeń cały spocony wiedział już, że życie nauczy drogę pokaże jak przejść na drugą stronę zarzucić kotwicę sznurem przytulonym do szyi przez zieloną granicę ekspresem bez marzeń
×
×
  • Dodaj nową pozycję...