Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Black Horse

Użytkownicy
  • Postów

    85
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Black Horse

  1. wysiane z ziarna przez siewcę co strzałą wprost w duszę godzi wzrosło czerwonym makiem myśląc że życie osłodzi kwitło pięknie, wzbudzało zachwyt niewymawialny słowami aż wreszcie wyrwało serce centralnie z korzeniami
  2. spośród wielu patrzących jest jednym z niewielu, które widzi oko wpatrzone w infrastrukturę codzienności aparatem myśli zapisuje spostrzeżone splotem neuronów kolejne zdjęcie utrwala obraz który potem bardziej lub mniej udolnie przenosi na na kartkę papieru rozkodowując zakodowane spragniony tworzenia, wiecznie głodny mózg szuka sztuki skanując fotkę, ślad po śladzie jak wytrawny traper wkłada w rękę podręczny kulkopis wyjęty z dziurawej kieszeni odtwarza zapisane i przesyła dane by powstał kolejny obraz często nazbyt tęczowy, często wrażliwy nad miarę ale dokonujący niemożliwego sprawiający, że potrafimy pochylić się nad tym czym byliśmy kiedyś, zanim staliśmy się tym czym ewentualnie teraz jesteśmy obraz przy którym pachnie najpiękniejszą frezją dusza potrafi otworzyć na oścież bramy raju serce jest w stanie zapłakać jak dziecko obraz zwany poezją
  3. spośród wielu patrzących jest jednym z niewielu, które widzi oko wpatrzone w infrastrukturę codzienności aparatem myśli zapisuje spostrzeżone splotem neuronów kolejne zdjęcie utrwala obraz który potem bardziej lub mniej udolnie przenosi na na kartkę papieru rozkodowując zakodowane spragniony tworzenia, wiecznie głodny mózg szuka sztuki skanując fotkę, ślad po śladzie jak wytrawny traper wkłada w rękę podręczny kulkopis wyjęty z dziurawej kieszeni odtwarza zapisane i przesyła dane by powstał kolejny obraz często nazbyt tęczowy, często wrażliwy nad miarę ale dokonujący niemożliwego sprawiający, że potrafimy pochylić się nad tym czym byliśmy kiedyś, zanim staliśmy się tym czym ewentualnie teraz jesteśmy obraz przy którym pachnie najpiękniejszą frezją dusza potrafi otworzyć na oścież bramy raju serce jest w stanie zapłakać jak dziecko obraz zwany poezją
  4. patrzę na Ciebie nie ma chwili bym nie patrzył zostawiam uśmiech na Twojej twarzy zostawiam nadzieje na sercu zostawiam zrozumienie na duszy bądź zawsze nigdzie nie odchodź nie znikaj za mgłą niech Twoje oczy nie będą jej spojrzeniem Twoja twarz chcę ją widzieć dotykać wtedy będę szczęśliwy
  5. patrzę na Ciebie nie ma chwili bym nie patrzył zostawiam uśmiech na Twojej twarzy zostawiam nadzieje na sercu zostawiam zrozumienie na duszy bądź zawsze nigdzie nie odchodź nie znikaj za mgłą niech Twoje oczy nie będą jej spojrzeniem Twoja twarz chcę ją widzieć dotykać wtedy będę szczęśliwy
  6. szklanka do połowy pusta czy do połowy pełna ... opty-poranek rozpoczął swój wzlot radosny, złoty, wolny jak ptak promieniem zastukał w szybę leżał wygodnie, na wznak przeciągnął się mocno, jak kot otworzył oczy świeży, nowym świtem prawa noga poszukała kapcia sny jeszcze rozmyte lekko z wygodnego łóżka podniosły uśmiechem od ucha czuł jeszcze smak kobiety gwizdem ulubionej melodii podczas porannej toalety zaparzona kawa rozpływała się aromatem po kuchni po spragnionych ustach dymkiem z papieroska zaciągnięty puszczał kółka zapatrzony w słońce zapowiadał się piękny dzień myśli miał lekkie i jakże gorące ... pesy-poranek budzikiem wyrwał ze snu jednostka straży pożarnej na sygnale wjechała w bolącą głowę deszcz za oknem sypał zgniłym ziarnem był niewyspany, obolałe kości trzeszczały zaropiałe oczy widziały połowę gdy bosa lewa stopa wdepnęła w kefir który rozlany wieczorem wylegiwał się w rogu starego, wyrobionego łóżka niesmakiem szlug dymiący w kiblu śmierdzącym sianem zbutwiałego materaca jak pieprzona zła wróżka parzył usta poganiając zrzut wczorajszej kolacji samotna kawa pita szybko, bladym świtem fusami całowała wargi weszła w zęby bez zdania racji gdy nieprzytomnie, bez błysku w oku bez nadziei patrzył na chmury samotny, bez kobiety i taki smutny, taki ponury a kropla krwi ściekała po policzku pamiątką po goleniu tępą maszynką kiedy widział swoją zmęczoną twarz odbitą w brudnym, pękniętym lustrze zapowiadał się kolejny dzień do dupy spojrzał w przyszłość z nietęgą miną wiatr ciągle w oczy, deszcz wciąż pada musi się zebrać do kupy
  7. szklanka do połowy pusta czy do połowy pełna ... opty-poranek rozpoczął swój wzlot radosny, złoty, wolny jak ptak promieniem zastukał w szybę leżał wygodnie, na wznak przeciągnął się mocno, jak kot otworzył oczy świeży, nowym świtem prawa noga poszukała kapcia sny jeszcze rozmyte lekko z wygodnego łóżka podniosły uśmiechem od ucha czuł jeszcze smak kobiety gwizdem ulubionej melodii podczas porannej toalety zaparzona kawa rozpływała się aromatem po kuchni po spragnionych ustach dymkiem z papieroska zaciągnięty puszczał kółka zapatrzony w słońce zapowiadał się piękny dzień myśli miał lekkie i jakże gorące ... pesy-poranek budzikiem wyrwał ze snu jednostka straży pożarnej na sygnale wjechała w bolącą głowę deszcz za oknem sypał zgniłym ziarnem był niewyspany, obolałe kości trzeszczały zaropiałe oczy widziały połowę gdy bosa lewa stopa wdepnęła w kefir który rozlany wieczorem wylegiwał się w rogu starego, wyrobionego łóżka niesmakiem szlug dymiący w kiblu śmierdzącym sianem zbutwiałego materaca jak pieprzona zła wróżka parzył usta poganiając zrzut wczorajszej kolacji samotna kawa pita szybko, bladym świtem fusami całowała wargi weszła w zęby bez zdania racji gdy nieprzytomnie, bez błysku w oku bez nadziei patrzył na chmury samotny, bez kobiety i taki smutny, taki ponury a kropla krwi ściekała po policzku pamiątką po goleniu tępą maszynką kiedy widział swoją zmęczoną twarz odbitą w brudnym, pękniętym lustrze zapowiadał się kolejny dzień do dupy spojrzał w przyszłość z nietęgą miną wiatr ciągle w oczy, deszcz wciąż pada musi się zebrać do kupy
  8. potworne pudło ... Parko (?) :) dość ciężko, hmmm - Cię zmiękczyć ... twardzielko ;))) pozdrrr. BH
  9. nie chcę zapomnieć tych pocałunków których dotyk jak sen pieścił moje zmysły ukojeniem ust słodkich na których czerwona pomadka malowała najpiękniejszy obraz otwierający bramy raju co stał otworem pośrodku lasu i polaną wołał dwa nagie ciała gorące rozpalone słońcem na błękitnym niebie gdzie białe skłębione chmury niczym stado baranów oglądały spektakl miłości łaknęły rozwikłania najskrytszej tajemnicy ukrytej pod podmuchem lekkiego wiatru co figlarnie rozwiewał włosy i kojąc war zapleciony w długi warkocz uniesieniem rozkoszy niby łanami zbóż sycił się widokiem otulonej wstążką rzeki posłanej kolorowym kwieciem leśnej łąki nie chcę zapomnieć tych cichych słów szeptanych w podnieceniu prosto w spragnione uszy jak trawa łaknąca dżdżu nasłuchujących każdego westchnienia nadchodzącego bez wysiłku z głębi bijącego pożądaniem serca które w krótkiej chwili zapomnienia w całości oddało siebie w wieczyste posiadane nieograniczone widnokręgiem trosk i zmartwień nie chcę zapomnieć ale wiem że pamięć wraz z piaskiem który spada po woli na dno klepsydry staje się coraz cięższa coraz mniej powietrza ze wspomnień pozostaje na złapanie ich oddechu nie zabieraj mi tlenu SPRAW BYM NIGDY NIE MUSIAŁ PAMIĘTAĆ
  10. nie chcę zapomnieć tych pocałunków których dotyk jak sen pieścił moje zmysły ukojeniem ust słodkich na których czerwona pomadka malowała najpiękniejszy obraz otwierający bramy raju co stał otworem pośrodku lasu i polaną wołał dwa nagie ciała gorące rozpalone słońcem na błękitnym niebie gdzie białe skłębione chmury niczym stado baranów oglądały spektakl miłości łaknęły rozwikłania najskrytszej tajemnicy ukrytej pod podmuchem lekkiego wiatru co figlarnie rozwiewał włosy i kojąc war zapleciony w długi warkocz uniesieniem rozkoszy niby łanami zbóż sycił się widokiem otulonej wstążką rzeki posłanej kolorowym kwieciem leśnej łąki nie chcę zapomnieć tych cichych słów szeptanych w podnieceniu prosto w spragnione uszy jak trawa łaknąca dżdżu nasłuchujących każdego westchnienia nadchodzącego bez wysiłku z głębi bijącego pożądaniem serca które w krótkiej chwili zapomnienia w całości oddało siebie w wieczyste posiadane nieograniczone widnokręgiem trosk i zmartwień nie chcę zapomnieć ale wiem że pamięć wraz z piaskiem który spada po woli na dno klepsydry staje się coraz cięższa coraz mniej powietrza ze wspomnień pozostaje na złapanie ich oddechu nie zabieraj mi tlenu SPRAW BYM NIGDY NIE MUSIAŁ PAMIĘTAĆ
  11. BHorsiu :))) - - brzmi całkiem sympatycznie Parsiu :))) pośladki czy materac, oto jest pytanie a może by tak zestaw, hę? ;))) pozdr. BH
  12. dziekuję za odwiedziny byśmy byli ... pozdr. BH :)
  13. proszę, spójrz mi w oczy ostatni raz oddaj błysk z miejsca, gdzie szumiał las ten którym mnie karmiłaś tam gdzie nie było nic nic się nie liczyło - prócz nas flash twoich źrenic prześwietlał na wylot robiłaś zdjęcia, na których dwoje ust spragnionych - - warkocz zapleciony w jedno tchnienie czułaś to prawda, nadal to czujesz jak migawka aparatu biegło pragnienie szybko, niezapomniane zostawiając fotki zapisem na dysku w mojej głowie proszę, spójrz mi w oczy i powiedz że żałujesz ...
  14. proszę, spójrz mi w oczy ostatni raz oddaj błysk z miejsca, gdzie szumiał las ten którym mnie karmiłaś tam gdzie nie było nic nic się nie liczyło - prócz nas flash twoich źrenic prześwietlał na wylot robiłaś zdjęcia, na których dwoje ust spragnionych - - warkocz zapleciony w jedno tchnienie czułaś to prawda, nadal to czujesz jak migawka aparatu biegło pragnienie szybko, niezapomniane zostawiając fotki zapisem na dysku w mojej głowie proszę, spójrz mi w oczy i powiedz że żałujesz ...
  15. Janino Dziękuję za odwiedziny i miły komentarz :) pozdr. BH
  16. to był ciężki tydzień wiele gradu spadło ciałem wkręcony w imadło świeżej pościeli usnął zmęczony burzą wtulony w nocy pasywa ... ciepło, słonecznie bez zachmurzenia ciśnienie małe, będzie powoli rosnąć wiatr słaby, w porywach ... usłyszał w radio dnia zapalona pochodnia wśród ciemnicy kniei pierwszy promień wschodzącego zastukał światłem w okno błysk nadziei przepis na przetrwanie podany na tacy, uśmiechnął się po raz pierwszy od tygodnia wreszcie przestanie moknąć
  17. paralotnią uczuć myśli po widnokrąg sielskim krajobrazem podniebnych warkoczy zachwycone wolne ptaki w przestworza szybują nieznane mrużą oczy reakcją źrenic na światło eksplozją wrażeń jasne pełne pite oczami wyobraźni złotem błyszczy ponad wiatr pcha w niezbadane w dole, pod nimi nozdrzami zapach zboża rozbujany bukietem twoich perfum rozmarzone sny z pragnień ogródka piją jak rosę poranną o świcie liście Ikar ślepo zakochany jesteś teraz taka malutka pod stopami łany Ty gdzieś tam między nimi pośród wspomnień że dusza mięknie brak narasta pragnienie nie daje zapomnieć sielsko, anielsko jest pięknie ... tylko dlaczego chcę już wracać
  18. paralotnią uczuć myśli po widnokrąg sielskim krajobrazem podniebnych warkoczy zachwycone wolne ptaki w przestworza szybują nieznane mrużą oczy reakcją źrenic na światło eksplozją wrażeń jasne pełne pite oczami wyobraźni złotem błyszczy ponad wiatr pcha w niezbadane w dole, pod nimi nozdrzami zapach zboża rozbujany bukietem twoich perfum rozmarzone sny z pragnień ogródka piją jak rosę poranną o świcie liście Ikar ślepo zakochany jesteś teraz taka malutka pod stopami łany Ty gdzieś tam między nimi pośród wspomnień że dusza mięknie brak narasta pragnienie nie daje zapomnieć sielsko, anielsko jest pięknie ... tylko dlaczego chcę już wracać
  19. materac jest jak najbardziej okok księżniczko od grochu :) aby wygodny był, zresztą i tak wyczujesz ... osobiście wolę pośladki jednak ;))) pozdr. BH - oPARZOny jakby nie było :)
  20. echhhhh Paro to pieprzone ziarno grochu wciśnie się to i ni jak wyskubać a potem rośnie, narasta i ... basta pozdr. BH
  21. jestem nocą szukam Cię po omacku ślepe źrenice widzą samą ciemność tylko serce jest jak pies przewodnik przytul mnie proszę teraz światłem białej tarczy zanim wstaniesz Słońcem zanim się rozpuszczę jasnym dniem roztopiony w marzeniach o Twoim blasku tak bym choć raz ujrzał własnymi oczami światło Twoich
  22. oczy wyobraźni widzą tak wyraźnie Twoja twarz wciąż się uśmiechasz proszę pocałuj mnie tymi sowimi słodkimi ustami aby dreszcz potargał mi zmysły wiatrem z Twoich włosów ten nieopisany dreszcz silny jak moja tęsknota widzę Cię stoisz boso w zielonej trawie kąpiesz stopy za których śladem idę na koniec świata naga, nagusieńka jesteś taka piękna pozwól mi być poranną mgłą abym mógł zmysłowo otulić Twoje ciało najdelikatniejszym jedwabiem jaki zna moje serce proszę daj mi swoje oczy abym jak Ty mógł nimi dostrzec Twoje myśli i zobaczyć wyraźnie czym jest miłość
  23. oczy wyobraźni widzą tak wyraźnie Twoja twarz wciąż się uśmiechasz proszę pocałuj mnie tymi sowimi słodkimi ustami aby dreszcz potargał mi zmysły wiatrem z Twoich włosów ten nieopisany dreszcz silny jak moja tęsknota widzę Cię stoisz boso w zielonej trawie kąpiesz stopy za których śladem idę na koniec świata naga, nagusieńka jesteś taka piękna pozwól mi być poranną mgłą abym mógł zmysłowo otulić Twoje ciało najdelikatniejszym jedwabiem jaki zna moje serce proszę daj mi swoje oczy abym jak Ty mógł nimi dostrzec Twoje myśli i zobaczyć wyraźnie czym jest miłość
  24. Dziękuje za odwiedziny i miły komentarz :) Pozdr. Black
  25. Dziękuje za odwiedziny i miły komentarz :) Pozdr. Black
×
×
  • Dodaj nową pozycję...