Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Black Horse

Użytkownicy
  • Postów

    85
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Black Horse

  1. czy można myśleć o kimś sto dwadzieścia razy na sekundę czy to wszystko musi być tak kurewsko popieprzone czy trzeba ronić łzy przy każdym wspomnieniu na cholerę więc mi ta nachalna pamięć kiedy powinienem zapomnieć a ona siedzi tak głęboko jak zadra w sercu i cholernie boli wypala sny tam Ty tu Ja a
  2. wylewam z próżni rozdrapaną plastrem miodu zbieram myśli słodkim lepiącym skubańcem co raj w gębie z mlekiem krainą płynie po wydeptanej obok skrzeku wścibskich bab spacerujących krok w krok kawałek domu schowałem do kieszeni skarpetki mocą Lucka Skywalkera a w tle klimatem muza na bycykle`u nawiguje ucho pędem kilku decybeli szczery uśmiech płynie wraz uczciwa, miła twarz na serducho w szkiełku mms`em Twoje zdjęcie plaster miodu pozdr. BH
  3. wylewam próżnię rozdrapaną plastrem miodu zbieram myśli słodkim lepiącym skubańcem co raj w gębie z mlekiem krainą płynie po wydeptanej obok skrzeku wścibskich bab spacerujących krok w krok kawałek domu schowałem do kieszeni skarpetki mocą Lucka Skywalkera a w tle klimatem muza na bycykle`u nawiguje ucho pędem kilku decybeli szczery uśmiech płynie wraz uczciwa, miła twarz na serducho w szkiełku mms`em Twoje zdjęcie plaster miodu
  4. Do Gwiezdnych Wojen jeszcze mi daleko do plastra miodu i domu blisko :) Rower koniecznie !:) Też lubię. Bye bye bicycle - Navigation www.youtube.com/watch?v=Nzhy6my2oQg :)) ...................... :) fajna muza Agaciu, dzięki... lubię takie klimaty :) pozdrawiam plastrem miodu ;))) BH
  5. Dzięki, że wpadłeś Ran ... :) miłej drogi nie pożyczę w klimacie umiarkowanym ... prywatnie ;) pozdr. BH
  6. dziurą w niebie gwałci perspektywę wzniosłych myśli snem ludowe świństwo wypluwa płucami proletaryatu apogeum błysku zaprzeszłej techniki czas doby przemian chlubną kartą dziejów wpisany migawką w dzieciństwo pięścią niechcianej epoki wyblakły depozyt fabryki poparzonych ust wydmuch czarnej chmury skansenem idei czerwonego tronu ostatnim tchnieniem brudzi czysty błękit w dobie świetności namaszczony z góry sierpem i młotem do ręki
  7. pierwszy przebił szklany dom promień kogutem zerwał ze snu stan hibernacji jest niepamięcią porannym flashem zwój miękkiego mchu nadał z szybkością błyskawicy w sam środek gorącej kipieli neuronem w gwiazdę wystrzelił w eter o świcie spod świeżej pościeli naga, boso ku jasności mknie blaskiem w nieznanie pierwsza, bez skarpetek uskrzydlona światłem do Ciebie, by zapamiętane nie samą nadzieją nie tylko wspomnieniem myślą w Słońce wlane światło nie zgaszone cichym zapomnieniem
  8. dziękuje za odwiedziny :) entliczek pentliczek ... bęc pozdr. BH
  9. Ze słońcem wychodzę rano, z księżycem wieczorem, z plastrem miodu zawsze ;)) Dłuższy spacer na świeżym powietrzu Tobie też nie zaszkodzi ;) Dziękuję za odwiedziny i interpretację, hołk !:) ... Agatko wolę rower od spacerów, ale miło, że o mnie pomyślałaś ... i cieszę się, że miód jest zawsze z Tobą ... to coś jak moc z Luckiem Skywalkerem ... :))) pozdrawiam ciepło :) BH
  10. witam i dziękuję za odwiedziny :) byli premierzy mają to do siebie niestety, że są już tylko byli, ale zbierają dobrą emeryturkę za to ... :))) pozdr. BH
  11. witam i dziękuję za odwiedziny Elu, z góry przepraszam za błędy, jeśli takowe są ... drobiazgowość jest matką choleryków Pani pedagog ... :) tu pot tam pot ... są kosmetyki kochana :))) pozdrawiam ciepło :) HB
  12. w podniebnym pociągu tworzenia szukał chwil współistnienia biały kruk czarna nocą patrząc jak gwiazdy migocą celebrował ich blask pomału gdy nagle wypchnięty z przedziału usłyszał syk komety co wypalona niestety myślała, że też jest gwiazdą bo światło w ogon jej wlazło strwożył się przerażony czy większość gwiazd to ogony wszak myślał, że są ozdobą nieba ciemnego eklogą że majestatem górują nad tymi co niebem szybują jakże pojecie miał mylne były na wskroś infantylne szukał białych kruków na niwie wyżyny a spadając dostrzegł, że jest tu jedyny
  13. w podniebnym pociągu tworzenia szukał chwil współistnienia biały kruk czarna nocą patrząc jak gwiazdy migocą celebrował ich blask pomału gdy nagle wypchnięty z przedziału usłyszał syk komety co wypalona niestety myślała, że też jest gwiazdą bo światło w ogon jej wlazło strwożył się przerażony czy większość gwiazd to ogony wszak myślał, że są ozdobą nieba ciemnego eklogą że majestatem górują nad tymi co niebem szybują jakże pojecie miał mylne były na wskroś infantylne szukał białych kruków na niwie wyżyny a spadając dostrzegł, że jest tu jedyny
  14. a jednak czasami zrywasz plaster, aby pospacerować, tylko po co narażasz ranę na "zakażenie", skoro chcesz ją leczyć ... wychodzi na to, że prędko wychodzisz z zacisza szukając wiatru, a potem jeszcze szybciej do niego wracasz ... a może by tak zabrać plaster z domu na ten spacer i pozaklejać "muchom" buzie, żeby nie brzęczały, a potem nogi, żeby spacerowały w miejscu ... wtedy pod drzewem znajdziesz cień i też odpoczniesz, nie będąc przeszkodą dla nikogo skosztujesz tego miodu, który zebrałas z plastra ... ;))) pozdrawiam ciepło. BH
  15. dziękuje za odwiedziny :) czasami też trzeba się wypróżnić tak, aby zrzut balastu spadł z serca, anie tylko z d...py Panie szanowny ... pozdr. BH
  16. dziękuje za odwiedziny :) nepomucen mu proszek do pieczenia :) pozdr. BH
  17. Widzę, że po licznych publikacjach w "Warsztacie" i na "Bez Limitu" nikt dzieł Autora nie dostrzega ;)) Myślę, że na "Zetce" damy radę zaznaczyć to niedopatrzenie. Pozdrawiam mocno. Agatko hehe ... dziękuję za odwiedziny :) te dzieła jak je nazwałaś nie są tu po to, aby ktoś je aż ponadnormatywnie musiał dostrzegać :) oświecę Cię nieco ... otóż są pisane tylko i wyłącznie dla jednej osoby ... mam nadzieję, ze ona je widzi :) a mi to wystarcza :) choć nie ukrywam, że cieszy też wzrok wrzucony przez okno innym okiem, ten niedopatrzony ... mam też nadzieję, że te "liczne publikacje" nie spędzają Ci snu z powiek i że ze zdenerwowania nie musisz wypluwać batona z buzi np, kiedy mnie przypadkiem czytasz, heh ... ;) a tak w ogóle, to kto teraz dostrzega cokolwiek innego poza samym sobą szacunek :) pozdrawiam ciepło ... BH
  18. dziękuję za odwiedziny ... :) w podniebnym pociągu tworzenia szukał chwil współistnienia biały kruk czarna nocą patrząc jak gwiazdy migocą celebrował ich blask pomału gdy nagle wypchnięty z przedziału usłyszał syk komety co wypalona niestety myślała, że też jest gwiazdą bo światło w ogon jej wlazło strwożył się przerażony czy większość gwiazd to ogony wszak myślał, że są ozdobą nieba ciemnego eklogą że majestatem górują nad tymi co niebem szybują jakże pojecie miał mylne były na wskroś infantylne szukał białych kruków na niwie wyżyny a spadając dostrzegł, że jest tu jedyny pozdrowionka :) BH
  19. kiedy niepełnosprawny sumieniem, opuściłem piekło chciałem Twoimi czystymi oczami ujrzeć światło jak Ty umieć dostrzec zrozumienie i bezpieczeństwo piękno, sprawiedliwość, wiarę i te najskrytsze marzenia które tak lekko, bez żadnego wysiłku nosiłaś w sobie nie znałem tych pojęć nauczycielko, nie znałem dobra które w Tobie rzeką nadziei płynęło tak naturalnie jak płynie krew w moich niepokornych żyłach kiedy moralnie sprawny inaczej zapragnąłem się wyrwać z kieratu zadufanej w sobie, wyimaginowanej rzeczywistości którą otoczyłem sam siebie jak kokon larwę chciałem dla Ciebie stać się kolorowym motylem aby móc podmuchem Twojego przyspieszonego oddechu szybować w uniesieniu rozkoszy po bezkresie nieba jaki tylko Ty potrafiłaś rozpostrzeć nade mną skrzydłami miłości prawdziwej, słodkiej i lepkiej jak miód z drzewa pożądania kiedy śliną ironii naplułem centralnie w twarz czeluściom by zatopić się w Twoich nasyconych sokiem pomarańczy myślach zasmakować najświętszej potrawy z Twoich ponętnych ust które czerwoną pomadką potrafiły pomalować zmysły kolorami tęczy przyprawić o mdlenie serce i duszę, pozwalały upić się i usnąć z Tobą i w Tobie zatopionym pragnieniom wtedy los zlitował się nade mną marnym i dał mi ogromny dar w swej wielkodusznej, tulącej jak matka do piersi, łaskawości dał mi ... C i e b i e gdy już Cię otrzymałem, diablim błyskiem w oku zerwałem z Ciebie ubranie, zębami zszarpując z ciała koronkową, białą bieliznę tylko po to, by brutalnie zgwałcić zbezcześcić Twoją przezroczysta duszę a tym samym przeprosić się z marzeniami pożegnać jestestwo hołdem złożone w Twoje ramiona i wydeptaną w trudzie, z takim namaszczeniem wstążką do szczęścia jak rak na powrót zniesmaczeniem przejść bramy piekieł by dalej się w nich smażyć wraz z Tą, dla której chciałem oddać własne istnienie
  20. kiedy niepełnosprawny sumieniem, opuściłem piekło chciałem Twoimi czystymi oczami ujrzeć światło jak Ty umieć dostrzec zrozumienie i bezpieczeństwo piękno, sprawiedliwość, wiarę i te najskrytsze marzenia które tak lekko, bez żadnego wysiłku nosiłaś w sobie nie znałem tych pojęć nauczycielko, nie znałem dobra które w Tobie rzeką nadziei płynęło tak naturalnie jak płynie krew w moich niepokornych żyłach kiedy moralnie sprawny inaczej zapragnąłem się wyrwać z kieratu zadufanej w sobie, wyimaginowanej rzeczywistości którą otoczyłem sam siebie jak kokon larwę chciałem dla Ciebie stać się kolorowym motylem aby móc podmuchem Twojego przyspieszonego oddechu szybować w uniesieniu rozkoszy po bezkresie nieba jaki tylko Ty potrafiłaś rozpostrzeć nade mną skrzydłami miłości prawdziwej, słodkiej i lepkiej jak miód z drzewa pożądania kiedy śliną ironii naplułem centralnie w twarz czeluściom by zatopić się w Twoich nasyconych sokiem pomarańczy myślach zasmakować najświętszej potrawy z Twoich ponętnych ust które czerwoną pomadką potrafiły pomalować zmysły kolorami tęczy przyprawić o mdlenie serce i duszę, pozwalały upić się i usnąć z Tobą i w Tobie zatopionym pragnieniom wtedy los zlitował się nade mną marnym i dał mi ogromny dar w swej wielkodusznej, tulącej jak matka do piersi, łaskawości dał mi ... C i e b i e gdy już Cię otrzymałem, diablim błyskiem w oku zerwałem z Ciebie ubranie, zębami zszarpując z ciała koronkową, białą bieliznę tylko po to, by brutalnie zgwałcić zbezcześcić Twoją przezroczysta duszę a tym samym przeprosić się z marzeniami pożegnać jestestwo hołdem złożone w Twoje ramiona i wydeptaną w trudzie, z takim namaszczeniem wstążką do szczęścia jak rak na powrót zniesmaczeniem przejść bramy piekieł by dalej się w nich smażyć wraz z Tą, dla której chciałem oddać własne istnienie
  21. kiedy niepełnosprawny sumieniem, opuściłem piekło chciałem Twoimi czystymi oczami ujrzeć światło jak Ty umieć dostrzec zrozumienie i bezpieczeństwo piękno, sprawiedliwość, wiarę i te najskrytsze marzenia które tak lekko, bez żadnego wysiłku nosiłaś w sobie nie znałem tych pojęć nauczycielko, nie znałem dobra które w Tobie rzeką nadziei płynęło tak naturalnie jak płynie krew w moich niepokornych żyłach kiedy moralnie sprawny inaczej zapragnąłem się wyrwać z kieratu zadufanej w sobie, wyimaginowanej rzeczywistości którą otoczyłem sam siebie jak kokon larwę chciałem dla Ciebie stać się kolorowym motylem aby móc podmuchem Twojego przyspieszonego oddechu szybować w uniesieniu rozkoszy po bezkresie nieba jaki tylko Ty potrafiłaś rozpostrzeć nade mną skrzydłami miłości prawdziwej, słodkiej i lepkiej jak miód z drzewa pożądania kiedy śliną ironii naplułem centralnie w twarz czeluściom by zatopić się w Twoich nasyconych sokiem pomarańczy myślach zasmakować najświętszej potrawy z Twoich ponętnych ust które czerwoną pomadką potrafiły pomalować zmysły kolorami tęczy przyprawić o mdlenie serce i duszę, pozwalały upić się i usnąć z Tobą i w Tobie zatopionym pragnieniom wtedy los zlitował się nade mną marnym i dał mi ogromny dar w swej wielkodusznej, tulącej jak matka do piersi, łaskawości dał mi ... C i e b i e gdy już Cię otrzymałem, diablim błyskiem w oku zerwałem z Ciebie ubranie, zębami zszarpując z ciała koronkową, białą bieliznę tylko po to, by brutalnie zgwałcić zbezcześcić Twoją przezroczysta duszę a tym samym przeprosić się z marzeniami pożegnać jestestwo hołdem złożone w Twoje ramiona i wydeptaną w trudzie, z takim namaszczeniem wstążką do szczęścia jak rak na powrót zniesmaczeniem przejść bramy piekieł by dalej się w nich smażyć wraz z Tą, dla której chciałem oddać własne istnienie
  22. przed szklaną szybą myśli z tworzywa na perskim dywanie głaszczą syjamskie koty szklanymi oczami wpatrzonymi w M jak Miłość po drugiej stronie lustra parapet okiem na świat tuli Słońce a na nim kolorowy motyl macha pragnieniami wołając spójrz na mnie ...
  23. bez Ciebie nie umiem oddychać nie umiem myśleć nieracjonalny nie umiem nie spać i spać nie umiem świat za oknem banalny jest taki smutny bez światła i bez koloru nie tuli Twoim spojrzeniem a wszystko wokół otacza głębokim, wielkim westchnieniem bez Ciebie nie ma księżyca las nie daje cienia, a wiatr wieje wspak kwiaty nie pachną, tęcza jest szara nie śpiewa pod niebem ptak bez Ciebie w studni tylko słona woda na polu zboża rosną brzydkie chwasty fale bez morza wypłukują piasek bez Ciebie jest zawsze trzynasty bez Ciebie czarne są sny bez Ciebie piętrzy się złe bez Ciebie żal nie ma końca bez Ciebie nie ma mnie bez Ciebie Słońce nie świeci bez Ciebie nie rodzą się dzieci bez Ciebie jest wieczna zima bez Ciebie czas się zatrzymał bez Ciebie ...
  24. bez Ciebie nie umiem oddychać nie umiem myśleć nieracjonalny nie umiem nie spać i spać nie umiem świat za oknem banalny jest taki smutny bez światła i bez koloru nie tuli Twoim spojrzeniem a wszystko wokół otacza głębokim, wielkim westchnieniem bez Ciebie nie ma księżyca las nie daje cienia, a wiatr wieje wspak kwiaty nie pachną, tęcza jest szara nie śpiewa pod niebem ptak bez Ciebie w studni tylko słona woda na polu zboża rosną brzydkie chwasty fale bez morza wypłukują piasek bez Ciebie jest zawsze trzynasty bez Ciebie czarne są sny bez Ciebie piętrzy się złe bez Ciebie żal nie ma końca bez Ciebie nie ma mnie bez Ciebie Słońce nie świeci bez Ciebie nie rodzą się dzieci bez Ciebie jest wieczna zima bez Ciebie czas się zatrzymał bez Ciebie ...
  25. wysiane z ziarna przez siewcę co strzałą wprost w duszę godzi wzrosło czerwonym makiem myśląc że życie osłodzi kwitło pięknie, wzbudzało zachwyt niewymawialny słowami aż wreszcie wyrwało serce centralnie z korzeniami
×
×
  • Dodaj nową pozycję...