ogniste obręcze wokół glowy
myśli jak sztylety wbite w ciało 55
zapuchnięte od płaczu powieki
przywołują obrazy wspomnień
Twoja postać w pełnym słońcu
długa droga, kurz
odpływasz w dal, odchodzisz
torba, garść dobrych życzeń na drogę
zatrzymałeś się w miejscu na chwilę
obdarzyłeś mnie szczęściem ulotnym
zadałeś ból do kresu czucia
samotność to moje oblicze
nieparzystość to moje imię
chęć kochania obumarła
moja miłość pozostała
sama.
Jak ja