z dezapropadą daną od życia
pochłaniam resztki gorące
gdy stołu pragnień dotykam
rozgrzanego Twym słońcem
mam farta widać niezłego
trafiłem na ciepłe serce
żywe, prawdziwe, łaknące
i kochające mnie wielce
oblizując zmysłami powoli
wręcz z hołdem i namaszczeniem
każdy kęs celebruję
by nie zostało wspomnieniem
smakuję jego czerwoność
całuję usta nachalnie
i jem tak nienasycony
by we mnie biło wciąż dla mnie