Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

islamic

Użytkownicy
  • Postów

    203
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez islamic

  1. Ależ wiersz! Cóż za wiersz! Ależ kunszt! Cóż za autor.
  2. 1. perz 2. chodzi o zasadę. jak napisano - za dźwięk, barwę, odczucia, poczucia. słowo, nie znaczenia, choć wiadome, ze one rzutują. ale słowo, słowo, słowo :) Perz Dobra, to nie lubię: foch, szloch, wkurw, zjeb, trep, łeb, kiep; ogarnąć, skumać, zajarzyć ;)
  3. chodzi o rwetes? Tak tak, dokładnie o to chodzi ;)
  4. mizdrzyć, rzępolić, gramolić, kwilić, cucić; czółko, kaskady, girlandy, bakłażany, bażanty; rwetes, mores ;)
  5. Ale, dziewuszeczko, to bardzo zależy, bo jeśli mowa o całej rozpiętości językowej, także tej internetowej, to ja nienawidzę wszelkiej nowomowy i slangu, który pleni się jak peż w sieci, i degraduje język. Straszliwe to jest. Ale tak poza tym ja po prostu nie lubię kiedy jakieś słowo jest zbyt często używane, czyli kiedy jest nadużywane, a ostatnio zauważyłem, że ludzie zwykli mawiać osiemnaście razy w trakcie swojej wypowiedzi słowa "generalnie" i "aczkolwiek"; dlatego na obecną chwile te dwa słowa są u mnie na rezerwie ;)
  6. To żmudna robota, ale warto poświęcić jej chwilę. Kiedy chcesz zacytować czyjąś wypowiedź, zaraz pod danym wpisem po prawej jest przycisk "Cytuj"; klikasz na niego i przenosi cię do okna odpowiedzi. Da się łatwo zauważyć, że cała wypowiedź zamknięta jest w pewnej komendzie, której tutaj nie mogę ci przedstawić. W każdym razie wygląda ona zawsze tak samo, zmienia się tylko nazwa użytkownika. Kiedy ja chcę cytować ciebie, to tworzę sobie kilka takich komend, a potem między nie wrzucam tekst, do którego się odnoszę. Można cytować w jednym komentarzu wpisy wielu użytkowników. Pod oknem, w którym tworzysz wypowiedź, jest zapisane kilka ostatnich "postów". Można też dowolnie manipulować cytatami. Oto przykład: Ja się nie gniewam, spoko. Miło się rozmawiało ;) Przy okazji - korzystaj z opcji edytowania postów, bo kilka wpisów z rzędu nieładnie wygląda i tworzy bałagan. Przeczytałem twoją odpowiedź, ale nie mam już sił odpowiadać. Zawalony jestem książkami, w środę mam termin u promotora, na forum wpadam na 5 minut. Z chęcią odpowiedziałbym ci już dziś, ale to ponad moje siły. Dlatego mojej większej reakcji oczekuj dopiero w środę. Temat do tego czasu na pewno nie spadnie, a nawet jeśli to dam ci znać drogą pw, że już odpisałem. Generalnie chyba już będziemy kończyć dyskusję, ale jeszcze parę spraw zostało do wyjaśnienia. Wysłałem ci wiadomość prywatną (odpisz, czy doszła), gdzie odniosłem się do najmniej istotnej kwestii, czyli strony sadistic.pl (nie wiedziałem, że są tam takie materiały...). Wiadomość prywatna niestety nie dotarła a za wskazówki dotyczące cytowania dziękuję. A odnośnie pracy magisterskiej, to jeśli wszystkie lata na uczelni zleciały ci programowo, to wychodzi na to, że jesteśmy rówieśnikami ;)
  7. apanaże, wojaże, miraże, katarakty, oleandry, przyłbice, mieszki, fanfary, blamaże, konary rosochate, rozłożyste i kosmate; dmące wichry, piszczałki, agrafki, karafki, strączki, szusy, hopki, osobliwe sadzawki, urokliwe pomruki, wypiętrzenia niespodziane; kalambury, wiraże, mętne strumyki, wymyki, odmyki; wąwozy, zwężenia, grotmaszty, baszty, rurociągi, korkociągi, drylowane, wrzaski niemożebne, oracje krasomówcze, wariacje, interpelacje, przynaglenia, węzły żeglarskie, kruche orzechy; pamflety, krzykacze, majaczenia, modły; wrzenie, burkanie i burczenie ;)
  8. Dla mnie to jest cherlawa próba jakiejś niby-prawdy.
  9. PS Jak rozczłonkować cytowane poszczególne fragmenty aby odznaczyły się na biało tak jak u ciebie?
  10. Sam nie wiem, mam miliardy faworytów, bo cały język polski jest mi bardzo bliski, i uważam go za język niezwykle piękny, ale natenczas powiem, że podoba mi się słowo "natenczas", słowo "impresja", "naprędce" i wiele innych o których nawet nie wiem że je znam ;)
  11. "Czyli mówiąc krótko: filozoficzna refleksja, o której brak się martwiłeś przy mojej propozycji referendum, na nic się zdaje, bo ostatecznie ani ja nie mam dowodów, ani ty nie masz dowodów za czy przeciw karze śmierci. Ale coś ustalić trzeba, więc dlaczego by nie zorganizować referendum? Hm? Nigdy 100 procent społeczeństwa nie będzie zadowolone. Ale lepiej chyba kiedy wygrywa demokracja i kiedy wygrywa wola większości, prawda?" Humanizm stoi za odstąpieniem od kary śmierci. Za karą śmierci stoi adekwatność kary wobec przewiny. Zależy co ważniejsze z filozoficznego, a ostatecznie nawet pokoleniowego punktu widzenia widzenia. Czy odwet i zemsta są najodpowiedniejszymi atrybutami w rękach pokrzywdzonego - którego wyrazicielem jest sąd - czy nie. Ale ok, no, rozpiszmy to referendum, i tak nie przyjdzie nawet połowa, a śmierć w Polsce i tak nie przejdzie - za dużo różnych bezmózgich, ale przywiązanych do tradycji, starszych ludzi. Całe szczęście ;) Pozdro
  12. "Jak można być neutralnym? Większość tego, co robimy, ma wartość dodatnią bądź ujemną. są oczywiście czyny moralnie obojętne, ale nie da się tylko ich wykonywać. Nasza postawa wobec świata, nasza bezczynność i cała reszta określa, czy jesteśmy bardziej źli czy bardziej dobrzy. Często niemożliwe jest ustalenie, czy ktoś jest taki czy taki, ale bierze się to raczej z naszej niewiedzy o danym osobniku." Wiem że można określić czy ktoś jest złym człowiekiem i czy ktoś jest człowiekiem dobrym, ale wiem też że człowiek jest istotą słabą, niekoniecznie zawsze w pełni panującą nad swoim zachowaniem - ze względu na szereg czynników obiektywnych, takich jak depresje, załamania, niespodziewane utraty bliskich, choroby: to wszystko może człowieka złamać i sprawić, że to jakie będzie miał przekonania nie będzie odzwierciedlało się w jego zachowaniu, ponieważ chwilowo nie będzie wstanie się zmobilizować i ulegnie przemożnej pokusie łatwości i pójścia na łatwiznę. Wiem też że ludzie potrafią szczerze za takie zachowania żałować. Moim zdaniem wszystko można obiektywizować w nieskończoność, ale to nie jest droga; bo logika i rozum nie są w życiu najważniejsze - moralność (czyli ostatecznie emocje) jest ponad nimi bezsprzecznie dla mnie. ....................................................................................................................................... "Ja wierzę w to, że są jednak takie czyny, które jednoznacznie określają, jacy jesteśmy. Dam ci skrajny przykład: ktoś przez pięć lat gwałcił, znęcał się i mordował dzieci. Przez 40 kolejnych lat gorzko tego żałował i ratował dzieci z pożarów. Chyba trochę się zagalopowałem, bo takich ludzi po prostu nie ma. Ale okej, większego kontrastu między czynieniem zła a dobra nie da się chyba wymyślić. Czy ten ktoś jest dobry czy zły? Moim zdaniem bezwzględnie zły. Bo z mojego "filozoficznego" (ha, ha, ha!) punktu widzenia, ten kto zabije, ten staje się "zadłużony po uszy" i żaden czyn nie zmaże jego hańby. Co z nim zrobi Bóg po śmierci, to jest Boga sprawa. Może go nawet wywyższyć nad innych. Boga jednak w to nie mieszajmy, bo Bóg może czynić, co zechce. Niezależnie od tego czy byłeś ostatnim skurwielem czy super-wzorem dla innych, Bóg jako niepojęty, święty i wszechmogący i tak zrobi, co zechce, i nikt tego nie zakwestionuje. Zastanówmy się lepiej, co mają zrobić z takim człowiekiem ludzie? Moim zdaniem zabić. Być może dla wiecznego Boga żal za grzechy ma znaczenie, ale jakie znaczenie ma to dla ludzi???" E, wiesz. Bo twój filozoficzny punkt widzenia jest ślepy - kończy się na śmierci. Moim zdaniem relatywizujesz i ponadto nic innego. ..................................................................................................................................... "Zdrada dziewczyny postępkiem karygodnym? W jakim ty wieku żyjesz? ;)" Straszliwym, bezrozumnym, szybkim, wierzchnim, zatraconym, hedonistycznym, obrzydliwie bezrefleksyjnym; krótkowzrocznym, bezideowym, finansowym, bezwartościowym, globalnie ogłupionym; z płaskostopiem mózgowym, i nie tylko. Nie przyznaję się do tego i nie utożsamiam się z tym wiekiem wcale. Postuluję bombę atomową i zorganizować wszystko od nowa ;) .................................................................................................................................... "Chwila, ale jeśli to konkretne przestępstwo było aż tak ciężkie, że adekwatna kara to egzekucja?" Śmierć za śmierć, ząb za ząb, oko za oko; nauczymy was moresu skurwysyny. hehehe, wybacz, ale poczułem się wybitnie pierwotnie ;) "Sadistic.pl? Wszedłem, nic wielkiego tam nie zauważyłem, ale też nie chciało mi się tam buszować. Widziałem kiedyś kawałek "Dagestan Massacre", a poza tym słyszałem o nich: www.en.wikipedia.org/wiki/Dnepropetrovsk_maniacs , więc naprawdę mało rzeczy jest w stanie mnie teraz zaskoczyć." To po pierwsze obrazuje jak bardzo otępiają nam się globalnie zmysły i emocje; uodparniamy się jak mszyce na środki owadobójcze. Poza tym no nie wiem, dla mnie podstrona "hard" czy tam "sic", gdzie odcina się ludziom głowy i tak dalej, to już jest wystarczający obraz zwyrodnialstwa abym przestał się licytować. Bo mówiąc szczerze wyobrażam sobie że ludzie mogą być jeszcze głupsi, owszem
  13. "Według Biblii Jezus jest Synem Bożym, według Koranu - nie jest (i chyba nawet nie został ukrzyżowany, dobrze gadam?). Według Biblii jest Jeden Bóg w Trzech Osobach, według Koranu jest Jeden Bóg, i koniec kropka. Jak więc można twierdzić, że Koran jest objaśnieniem Biblii? Znowu jakaś "alegoria", której nie rozumiem? :)" Jezus jest co prawda synem Bożym, ale wyłącznie według Nowego Testamentu, czyli de facto według mniejszej części całości Biblii. W Starym Testamencie czytamy stanowczo i niezaprzeczalnie: "Jest jeden Bóg, który cię wywiódł z ziemi Egipskiej, z domu niewoli; pierwsze - nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną." i tak dalej. A jednak pomimo braku Jezusa w tymże Starym Testamencie, który został spisany daleko wcześniej przed jego narodzinami, czytamy w nim o wskazówkach i wskazaniach, które odzwierciedlają jakiś jasny dekalog moralny; czyli określają pewne zasady - sugestie postępowania. Podobną rolę pełni Nowy Testament, ponieważ też jako Słowo Boże, jest wyłącznie zbiorem przypowieści, listów i dziejów, których zadaniem jest krzewienie życia według konkretnych zasad na podstawie przykładów. Natomiast według Nowego Testamentu Jezus faktycznie jest Bogiem, podobnież jak Duch Święty, ale ja w to nie wierzę, tylko ufam temu, co mówi Koran. A według Koranu Bóg jest jeden, tak jak według Tory; przy czym Jezus według Koranu jest nie synem Bożym, tylko prorokiem takim samym jak dla muzułmanów był Noe, Abraham, Izaak, Jakub, Józef, Mojżesz, Aron (Tora), Św. Jan, Jezus (NT) i Muhammad (Koran). Koran bowiem jest "klamrą Ksiąg", powstał najpóźniej, pomiędzy rokiem 622 - 632 n. e., i również traktuję wyłącznie o tym, aby nie wypaczać słów Bożych, i aby wierzyć w Jednego Boga, prawodawce wszelkiego dobra, cnoty, i moralnego zrozumienia. Koran odwołuję się do wszystkich wcześniejszych Ksiąg religii monoteistycznych jakie znamy, i odnosi się bezpośrednio do konkretnych osób; np. zawsze czytamy że Jezus to syn Marii, a nie syn Boży, i tak dalej. Jednakowoż niezależnie od tego wszystkie te Księgi razem wzięte i każda z osobna ogniskują swój przekaz wobec ściśle określonego rdzenia najsłuszniejszego moralnego rozumienia i postrzegania świata. Bo to jest to samo słowo Boże ;) Ta sama moralność ;) Ten sam Absolut ;) A dodając do tego swoje własne przeczucia życiowe, trzeba być bardzo niemądrym człowiekiem, aby nie wierzyć (moim zdaniem) ;) ...................................................................................................................................... "Ja rozumiem, że nie można Biblii czy Koranu czytać wyłącznie dosłownie, ale chyba mi nie powiesz, że każdy jeden ustęp to alegoria czegoś tam czy metafora czegoś tam? Mnie najbardziej rozwala zawsze, kiedy ludzie sprzeczają się o opis stworzenia świata z Księgi Rodzaju. Tamtych fragmentów też nie należy odczytywać dosłownie, bo "jeden dzień" nie koniecznie ma się równać ziemską dobę. No i spoko, tylko to dalej nie zmienia faktu, że (niezgodnie z wiedzą astronomiczną) Bóg niby najpierw stworzył Ziemię, a dopiero potem Słońce. Ciekaw jestem, jaka tu "głęboka alegoria" jest ukryta?" Wiesz, z przyczyn obiektywnych każdy ustęp nie może być alegorią bo aby stworzyć figurę alegorii należy użyć wielu słów; rozwinąć (historię) obraz, i go zakończyć. Nigdzie indziej nie ma inaczej ;) Mnie też rozwala... kiedy ludzie sprzeczają się o opis stworzenia Świata. Niemniej nie należy tamtych fragmentów czytać dosłownie, bo Bóg to nie jest jakiś karykaturalny, pocieszny, sądziwy staruszek, który zasiada wygodnie co dzień na swoim tronie wśród orszaku archaniołów, jak to sobie iluminują ludzie czytający Biblię dosłownie. Biblia i Koran są alegorią moralności, a Bóg jest personifikacją ideału człowieka. Nic więcej. Ale co do wiedzy astronomicznej to faktycznie gdyby się kurczowo trzymać słowa "Świat" jako planeta Ziemia, to według Starego Testamentu zachodzi sprzeczność, ale tak naprawdę tylko nieliczni wiedzą, hehehe (wybacz ironie!), że Świat nie oznacza wyłącznie Ziemi ;) ........................................................................................................................................ "Chodziło mi tylko o pokazanie, że twój kategoryczny sprzeciw wobec zemsty czy karze śmierci wynikający z wiary w Boga takim, jakim ukazuje go Koran czy Biblia, jest w świetle tego, co sam Bóg (niby) wyczyniał i do czego sam (niby) nakłaniał, niepoważny. Albo inaczej: nielogiczny." A ja nadal uparcie uważam że zemsta jest wyrazem słabości. Natomiast jeśli dotykamy logiki to ja ci powiem że logika jest tak rozciągliwa, że w zależności od spojrzenia, można ją stosować w różnoraki sposób, a mimo wszystko nadal ona pozostaje tą samą logiką. Otóż jeśli Bóg coś wyczyniał, czyli mścił się, to akurat według wszystkich Ksiąg, zemsta na ludziach niesprawiedliwych/ niewierzących, i kara dla nich, jest nieuchronna - w ramach sprawiedliwości którą określa Stwórca Wszystkiego, czyli każdej materii - w ramach życia materialnego; i każdego zachowania czy postawy moralnej - w ramach życia duchowego, moralnego. Bóg jest bowiem nie tylko stwórcą Świata (czyli niekoniecznie Ziemi, hehe - wybacz sarkazm), ale także moralności i duchowości występującej pomiędzy ludźmi, jako iż wyłącznie ludzie są obłaskawieni i stworzeni na Jego podobieństwo. Duchowości odznaczającej się występowaniem zła i dobra, odczuwalnych a dzięki temu rozumianych przez nas, ludzi: różnych dróg, skrajnych wyborów... Ale dobra, skończmyż już z tą logiką ;) ....................................................................................................................................... "...mam w ogóle takie wrażenie, że nie dopuszczasz błędu w interpretacji; dla mnie jest oczywiste, że skoro ludzie wyciągają sprzeczne ze sobą wnioski po lekturze Biblii, to przynajmniej jedna ze stron się myli..." Muszę ci przyznać że to jest logicznie powiedziane, ale muszę też ci powiedzieć, że niektórzy ludzie, nawet wierzący, są bardzo głupi. "To, co religie zrobiły z Boga, to przechodzi wszelkie pojęcie. Bóg jest tylko narzędziem w ich rękach." Zgadzam się ale wcale mnie to nie przeraża. Nawet mogę ci powiedzieć że dla mnie islamscy terroryści są najbardziej niewierzącymi osobami; nie wierzą bowiem w słuszność moralnego postępowania, ale wykorzystują Koran, interpretując go instrumentalnie, co jest zwyczajnym wypaczaniem znaczenia, jakie niesie Koran. Więc oni są po prostu debilami, jak większość świętoszkowatych, nierozumnych ludzi. "...swoją drogą - skoro Bóg jest wszechmogący, jest nie tylko nieskończenie dobry, ale również nieskończenie zły..." To może lepiej od razu powiedzieć: "Skoro Bóg jest Wszechmogący to dlaczego nie stworzy takiego samego? Nie nudziłoby się mu." Wybacz cytat, tak mi się napatoczył jakoś ;) ................................................................................................................................... "Pieprzenie. Nie wiesz, czego byś chciał, gdyby doszło do takiej ohydnej sytuacji. Na tym przykładzie najlepiej widać, że twój światopogląd jest nie do ruszenia, jest zbyt "dogmatyczny", bo przyjmuje pewne ustalenia w sposób ostateczny. Ty nawet wiesz, jakbyś się zachował w stosunku do mordercy swojej matki!" Wybacz ale nie uważam aby to było pieprzenie. Pewnie że nie wiem jak wyglądałaby ta chwila i nie mam możliwości w tej chwili tego odczuć aby ci zrelacjonować na żywo reakcje mojej psychiki, ale mogę natomiast zakładać, że znam siebie w taki sposób, że wiem co jest dla mnie ważne i jakie zachowania uznaję za słuszne. Jakikolwiek ostateczny wniosek który napisałem brzmiał tak że starałbym się postąpić tak a nie inaczej: starałbym się, a nie, że bym postąpił... Ty też nie wiesz zresztą jak być postąpił; pewne jest to że najprawdopodobniej krócej byś się zastanawiał ;) "Z tym że ja nie lekceważę swoich emocji i na samą myśl wpadam w gniew, mogę więc zakładać z dużym prawdopodobieństwem, że gdybym miał możliwość, to sam bym gnoja zatłukł." Prędzej niż później zatłukł byś, na bank. ........................................................................................................................................ "Już nie mówiąc o tym, że tzw. chłodny i obiektywny (w sensie: wolny od emocji) sposób patrzenia, może cechować chyba tylko osoby otępione narkotykami. Wierzę, że nawet sędziowie (choćby nieświadomie) kierują się emocjami. Żal i gorycz, kiedy się słyszy o zabójstwie dziecka, dotyka chyba wszystkich ludzie dobrej woli. Dlaczego nie kierować się tymi emocjami? Tego tez nigdy nie skumam, tego pomniejszania wartości emocji, kiedy to właśnie na nich nieustannie polegamy. Znowu jakaś abstrakcja się tu wkradła, mająca za nic codzienne doświadczenie." Nie osoby tylko otępione narkotykami ale tak zwani stoicy, ludzie zrównoważeni, ludzie nieustannie pracujący nad swoim opanowaniem: wielcy i oświeceni: Budda, Sokrates, różni asceci i tak dalej. Wszystko w imię moralnej doskonałości i perfekcyjnej umiejętności panowania nad emocjami. Praca nad sobą, po prostu. Po to aby potrafić zareagować rozumnie w sytuacji która jest ekstremalna ale wymaga od nas wspaniałomyślności; bo wszakże nieustannie na emocjach polegamy... a w danej chwili musimy zachować się ROZUMNIE, czyli na chłodno, bez-emocjonalnie. A to jest możliwe tylko w sytuacji bardzo wyciszonego duchowo człowieka; mistyka ;). ..................................................................................................................................... "I mam przy tym do ciebie pytanie-pułapkę: jaka powinna być według ciebie najsroższa kara przewidziana przez system i za jaki czyn? I jaka powinna być druga w kolejności maksymalna kara i za jaki czyn?" Za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem bez wyrażania żadnej skruchy i gotowość do popełnienia kolejnych zabójstw, człowieka takiego na dożywocie, w ciasny, ciemny kąt z toaletą. Innymi słowy izolacja społeczna, całkowita. Profit jest taki że to tworzy nowe miejsca pracy dla ludzi obsługujących danego delikwenta. ...................................................................................................................................... "Skoro ty nadajesz z pozycji cywilizowanego, świadomego i rozumnego człowieka, ja muszę pewnikiem z pozycji troglodyty, ociemniałego i wierzącego w chaos człowieka... Lubię takie dyskusje!" Wiesz, ja też wierze w teorie chaosu, nie wiem o co ci chodzi; ja wierze ponadto jedynie, że chaos, wybuch wielki, czy inne tam wszystkie inteligenckie maniery nazewnictwa tego zdarzenia - które niezaprzeczalnie było - zaczął się od czegoś konkretnego, i że to konkretne coś było właśnie moim ukochanym Absolutem ;) Wuala, hehe część 1 c.d.n szybkim niebawem ;)
  14. - Skoro już koniecznie zapragnąłeś podrążyć religijną tematykę no to proszę bardzo. - Dlaczego bardzo istotne są moje wyznania i przekonania? - Bo widzisz, otóż ja uważam generalnie, że wiele zasadniczych spraw to są sprawy dotyczące przekonań i odwołujące się do własnego sumienia, czy dla odmiany /wersja świecka/ poczucia przyzwoitości. Nie uważam ażeby kwestia śmierci jako kary w procesie karnym, czy w ogóle śmierci bez procesu karnego, była kwestią dowodową; innymi słowy sądzę, że możesz podawać milion wątpliwych, nibyobiektywnych przesłanek świadczących o wyraźnie ekstremalnym okrucieństwie danego człowieka, ale to i tak w ostateczności pozostanie kwestią etyki i moralności w zakresie kompetencji i przekonań danej jednostki. Mówiąc szalenie krótko: jeśli masz ambicję wykazać dowodowo to iż lepiej być ze względu na szereg różnorakich czynników za karą śmierci niż odwrotnie, to definitywnie moim zdaniem jest to ambicja zupełnie zbędna.
  15. Już w ogóle pomijając to iż z mojej perspektywy skoro Bóg jest Wszechmogący i to on kreuje rzeczywistość, to te dzieci w zamierzeniu zostały po to na świat wydane, aby okazać jak bardzo lichy żywot człowieka nie jest zależy od niego samego, ale od Opaczności i stosowania się do ustalonych, jednakowych reguł wobec wszystkich. Podobnie jest z osobami chorymi, upośledzonymi, pokrzywdzonymi przez los: nie ma co się skupiać na ich jednostkowej niedoli, ale należy rozpatrzeć to, gdzie tu sprawiedliwość? Nie ma sprawiedliwości na ziemi, chociażby dlatego że każdy z nas ma różne szanse i możliwości aby się realizować w przyszłości, a ludzie chorzy są krańcowo ograniczeni w tym względzie. Moim zdaniem w ogóle nie ma na świecie sprawiedliwości poza poczuciem sprawiedliwości, a to już idea, iluminacja tego "jak powinno być". Więc ja wierze w to iż każda chora osoba służy za przypadek wobec którego musi określić się człowiek zdolny do pomocy takiej osobie; musi zacząć bić się z sobą, czyli wybierać łatwe i niedobre /grzeszne/ rozwiązanie, bądź przemóc się, i zachować się tak, jak wymaga tego przyzwoitość - w taki sposób Bóg doświadcza ludzi wzajemnie; ma swoje narzędzia których używa w tym celu. Poza tym ostatecznie występuję na świecie taki diagnozyjny bardzo paradoks, że częstokroć ludzie pokrzywdzeni przez los, czyli ludzie chorzy, niepełnosprawni i wszyscy cierpiący, mają w sobie więcej pogody ducha i przyzwoitości a zarazem chęci do życia i optymizmu, aniżeli jeden z drugim finansowy magnat, który żyjąc w dostatku i demoralizacji odznacza się rozwścieczeniem na cały świat... To śmieszne jest. Ale nie da się ukryć, że cierpienie hartuję wolę, a tym samym życie w cnotach, które często kojarzone są z moralnym postępowaniem..... /ja mam tych objawień własnych hoho, a może i więcej, hehe/
  16. W gruncie rzeczy nie zdążyłem przeczytać tej proponowanej przez ciebie lektury dotyczącej czyjegoś znawstwa na temat Koranu. Ja również przeczytałem Koran, i to przeczytałem nie raz, i nadal cięgle jestem w trakcie lektury, i zawsze już będę; podobnież jest z Biblią, że czytanie literalne ma jedynie wtedy sens, kiedy występuję usilna chęć wyszukania kontrargumentów, które rzekomo zaprzeczają całej istocie wiary w Jednego Boga (czy najwyższy absolut) - świadczy o tym statystyka; spotykałem się bowiem z taką metodą wyławiania poszczególnych znaczeń wyrwanych z całościowego kontekstu a zarazem przekazu w nim zawartego, kiedy miałem do czynienia z czynnymi ateuszami, których ambicją było podważenie tezy, o absurdalnym Bogu. Nie musisz wcale mi w tę statystykę wierzyć. A co tyczy się Koranu to większość ludzi zaznajomionych w temacie powie ci, że jest on jedynie objaśnieniem tego, co wcześniej zostało zawarte w Starym i Nowym Testamencie; dlatego można powiedzieć że żydzi, katolicy i muzułmanie wierzą w zupełnie te same wartości personifikujące obraz Boski, a różnią się jedynie dogmatami i rodzajem rytuałów a także obrządków które są różne ze względu na czynniki geograficzne, kulturowe i czasowe dotyczące danej społeczności. I zarówno w Biblii jak i Koranie jasno jest napisane że Bóg o którym mowa jest Bogiem bardzo wyniosłym i zapalczywym, ale czy to czegoś dowodzi? Czy to dowodzi jakowegoś braku miłosierdzia wobec ludzi? Kiedy czyta się dosłownie Księgi Święte, to zapewne właściwie na podstawie analizy słowa "wyniosły" i "zapalczywy" określić można wiele... Jeśli sobie dobrze przypominam to plagi egipskie zostały zesłane na ludzi w wyniku niesubordynacji Faraona i jego świty wobec objawień i nakazów Boskich, a że nie jestem świeżo po lekturze Starego Testamentu to nie powiem ci plaga po pladze jaką ja ustalam EGZEGEZĘ na podstawie tych zdarzeń, jednakże jeśli sądzisz iż poprzez to że Bóg unicestwił każdego pierworodnego z rodu Egipcjan stał się wyrazicielem bezbrzeżnego nie-miłosierdzia wobec niewinnych istot, to muszę ci powiedzieć, że dla człowieka odbierającego wszelkie znaczenia alegoryczne poprzez pryzmat całościowej lektury Pisma nie jest to żadnym dowodem choćby przez to, iż w religii monoteistycznej kluczową kategorią jest kategoria grzechu; a w związku z tym iż nastąpiła niesubordynacja poddanych wobec woli swojego Pana, Pan dotknął poddanych w bardzo dotkliwy, i nieprzewidywalny dla nikogo sposób. Z mojej też perspektywy nie ma się co nurzać w rozważaniach typu: a co zawiniło owe dziecko bezbronne przecież? Otóż nic nie zawiniło, natomiast stało się narzędziem w rękach Boga aby wykazać innym osobom postępującym źle nierozumność własnej drogi. Nie ma też większego sensu zastanawianie się nad tym czy skoro tak, to czy one dzieci - niewinne przecież - zostały pozbawione dalszej możliwości przepięknego być może dla nich życia, bo, tak jak mówię: w tej kwestii ja swoje teorie opieram wyłącznie na podstawie egzegezy Pisma i Koranu, dlatego to iż według mojego rozumienia rzeczy i tego jaki jest świat, to iż owe dzieci zostały wykorzystane przez Boga na ziemi na rzecz szerzenia jego nauki, zostanie im policzone i odwzajemnione w dwójnasób... Tym bardziej że życie wcale nie jest przyjemne. Właściwie życie jest katorgą.
  17. "Więc należałoby to tak urządzić, że poszkodowana osoba sama określałaby (w czasie procesu), czy domaga się kary śmierci czy nie. A sąd w zależności od pisemnego oświadczenia pokrzywdzonego rozważałby jako maksymalną karę dożywocie bądź kaes-a. Orzeczenie winy bądź jej braku nadal należałoby do sądu, poszkodowany jedynie określałby, czy chce zemsty takiej czy takiej (istniałaby również możliwość zrezygnowania z przywileju wyboru najwyższej potencjalnej kary; wówczas decyzja w tej sprawie należałaby do sądu). To byłoby sprawiedliwe moim zdaniem." Daleki jestem od tak skrupulatnego rozsądzania, czyli relatywizowania przewin danego człowieka na podstawie dowodów zebranych przeciwko niemu. Żeby nie było wątpliwości: dla mnie bestialstwo jest karygodne i należy je potępiać z całą stanowczością, ale nie uważam aby uśmierceniem człowieka można było coś rozwiązać konstruktywnie, i aby była to metoda wymierzania sprawiedliwości godna myślących i świadomych ludzi zdających sobie sprawę z wielopłaszczyznowych, niezbadanych moralnych aspektów życia człowieka i działania człowieka. Dla mnie kwestia wyboru w tej sytuacji w ogóle z założenia jest zła, bo zła jest kara śmierci. Moim zdaniem - mówiłem wyżej o humanizmie - rozwiązywanie takich krańcowych problemów z wysoce patologicznymi jednostkami w tle w sposób krańcowy jest jedynie wyrazem ludzkiej bezsilności wobec zagadnień etyczno-resocjalizacyjnych. Kara śmierci w gruncie rzeczy jest najprostszym rozwiązaniem; rozwiązaniem wymagającym najmniej wysiłku i wkładu w kwestie dydaktycznego podejścia do śmierci w ogóle. Wszystko to o czym piszę warunkuję humanizm i moim zdaniem takie delikatne problemy które traktują o życiu człowieka nie powinny być rzucane na krótkowzroczny, quasi obiektywny ruszt logicznego dowodzenia zysków i strat. Taka metoda odziera człowieka z empatii. "Dla przykładu (nie obraź się za te ohydne rzeczy, które będę tu wypisywał): ty nie domagałbyś się śmierci dla mordercy swojej matki, ja domagałbym się. Ktoś inny jeszcze zrezygnowałby z podejmowania tego rodzaju decyzji." Nie domagałbym się śmierci dla tego mordercy, co nie oznacza że byłoby to dla mnie łatwe. Starałbym się stanąć ponad osobistą frustracją i rozżaleniem i nie dążyć za wszelką cenę do zemsty, czyli rzekomego "wymierzenia sprawiedliwości", która to sprawiedliwość jest jedynie płytkim rodzajem odwetu. "Bo jeszcze jest kwestia tego typu, że część społeczeństwa w ogóle może nie godzić się na karę śmierci. Wtedy trzeba sobie jednak odpowiedzieć: kto ma większe prawo mówić o karze dla mordercy kobiety - ktoś obcy czy dziecko tej kobiety?" No widzisz, dziecko tej kobiety z całą pewnością przepełnione będzie żalem i goryczą, a jeśli jest nierozważne to i furią przesłaniającą wszelkie ludzkie odruchy i stosowne zachowania z moralnego punktu widzenia. Dla mnie stanowisko wobec takich problemów powinno być ustanawiane ogólnie, w procesie kulturowym i przez pryzmat takiego terminu jak człowieczeństwo i tego, co to w ogóle oznacza: człowieczeństwo (jakie wartości się z tym wiążą). "A sprawę podziału społeczeństwa na zwolenników i przeciwników kaesa-a rozwiązałbym demokratycznie, poprzez referendum, które należałoby co dekadę powtarzać. To chyba rozsądne?" To jest aż nazbyt uniwersalna metoda gdyby miała stanowić o czymś takim jak śmierć człowieka dla mnie. Kto jest za a kto jest przeciw. Nie idzie za tym żadna moralna, filozoficzna refleksja nad skutkiem takiego automatyzmu. Stosując się do humanizmu jako zbioru nadrzędnych wartości generowanych przez człowieka... "Kolosalną. Dla mnie zabicie chorego kota strzałem w głowę (a więc skrócenie jego mąk), to nie to samo co obdzieranie go powolutku ze skóry (no bo w jakim celu?). To pierwsze to "czysta robota", zwykłe miłosierdzie. Kot i tak zdechłby za dzień czy dwa, ale do tego czasu okrutnie by się męczył. Skracamy jego jęki jednym pociągnięciem cyngla. W tym drugim przypadku zadajemy niepotrzebny ból i to jest to, co w tej konkretnej sytuacji nazywam "brudną robotą"." A dla mnie każda postać śmierci jest nierozumna i nierozważna tak samo jak obdzieranie kota ze skóry. Skoro już traktujemy człowieka jako osobę nie wartą dalszego życia i to my decydujemy o tym o której godzinie umrze, to jednocześnie jako mocodawcy i wykonawcy tegoż ustalenia sami przyznajemy się do tego, iż nie jest on godzien dalszego życia. Z jakiej więc perspektywy i w imię jakich racji uznajemy że nie należy mu sprawiać cierpienia? Akurat jest godzien tego aby nie doznawać cierpienia? Czy chodzi może o to, że to my zadajemy to cierpienie, a skoro my je zadajemy, to potrafimy się wznieść na wyżyny litości i nie zadawać mu tego cierpienia? A czemu, skoro w ogóle nie wart jest życia? "Nie dojdziemy prawdopodobnie do porozumienia w kwestii podstawowej. Dla ciebie zabicie zwyrodnialca zawsze będzie złe, zawsze będzie brudną robotą. Ale czy nie dostrzegasz pewnej "stopniowalności"? Czy nie może być brudnej roboty i jeszcze brudniejszej?" Dokładnie, zabicie człowieka zawsze będzie dla mnie czynem nierozważnym z pozycji cywilizowanego, świadomego i rozumnego człowieka. Śmierć po prostu nie jest dla mnie kwestią logicznego wymierzenia na szalce zysków i strat. A stopniowalność dostrzegam naturalnie, z tym że nie wiem o jakim odniesieniu mówisz, bo jeśli śmierć człowieka jest bardziej z twojej perspektywy etyczna aniżeli uprzednie torturowanie go a dopiero później zadanie śmierci, to jednak zachodzi rodzaj litości z twojej strony której ja nie rozumiem. Skoro bowiem kara śmierci ma być najbardziej sprawiedliwym i dotkliwym wyrokiem za wcześniejsze, bestialskie zachowanie oskarżonego, to dlaczego nie uprzykrzyć mu życia jeszcze bardziej torturując go, tak aby doznał krzywd nieopisanych? Czy to nie jest logiczne? Logiczne, ale moralnie niedopuszczalne - moralnie niedopuszczalne jest pastwienie się na ofiarą z perspektywy osób cywilizowanych - jednocześnie ci sami ludzie wyrokują że śmierć jest moralnie dopuszczalna. Dziwne, co najmniej. "Znowu zarzuciłbym ci brak "zdroworozsądkowego" podejścia. Dla ciebie jeśli coś jest złe, to jest złe, i basta. A ja zauważam, że w popełnianiu zła można być większym bądź mniejszym okrutnikiem. I jeśli już nawet uważasz wykonywanie egzekucji na ludziach pokroju Alberta Fisha za złe, to nie mogę uwierzyć, że nie dostrzegasz, że okrucieństwo może być większe bądź mniejsze." Dostrzegam - to jest dla mnie oczywiste. Oczywiste jest dla mnie też to, że każdy człowiek ma skłonności do błądzenia i popełniania różnych złych czynów czy dokonywania złych wyborów. I rozumiem też że tak jak mówisz ostatecznie każdy odpowiada za swoje czyny, i na tej zasadzie należy ludzi karać. Nie uważam jedynie aby człowiek był uprawniony do tego aby osądzać czy dany człowiek powinien być natychmiast unicestwiony, bo bez wątpienia to co zrobił świadczy o tym, że nigdy nie przestanie tego żałować, więc należy go czym prędzej zabić jako niemożebnie zatwardziałego okrutnika. "Ludzie neutralni? Abstrakcja. Jeśli ktoś ma skłonności do czynienia dobra, ale jednak daje wygrać bakcylowi zła, ten jest zły. Przecież ocenia się zawsze aktualność człowieka, a nie jego potencję, czyli to, czym może być. Gdyby oceniać potencję, to należałoby mnie uznać za zbrodniarza, bo przecież nie mogę wykluczyć, że nie jestem zdolny do zgwałcenia kobiety (choć gdy o tym myślę, robi mi się niedobrze)." Dla mnie to nie jest żadna abstrakcja tylko zwykłe życie. Nie ma ludzi idealnych, czyli mamy ludzi, którzy są bardziej idealni, a mniej wadliwi; ale skoro nie ma ludzi idealnych, to są też tacy, którzy są mniej idealni, a bardziej wadliwi i tak dalej ;). Życiem człowieka rządzą jego słabości, których wcale nie musiał poodkrywać wcześniej, aby się na nie przygotować; natomiast popełnianie błędów stwarza przedpole do nauki. I tak na przykład dzisiaj sam o sobie możesz sądzić że nigdy w życiu nie zdradziłbyś swojej dziewczyny ponieważ to jest dla ciebie postępek karygodny, ale w sytuacji jakiegoś nieprzewidywanego wcześniej wydarzenia, gdybyś jednak się skusił (ze względu na szereg wytłumaczalnych determinizmem powodów), byłbyś jednoznacznie napiętnowany do końca życia jako ten, który zdradził. Ślepe i zbyt radykalne. Tymczasem błędy są źródłem pokory, i nie ma innej nauki poza doświadczeniem. "Poruszasz kwestię żalu - zadam proste pytanie: co zmienia żal? Kara powinna być adekwatna do przestępstwa czy zbrodni, powinna uwzględniać intencję i rezultat, cała reszta nie podlega ocenie. To, że ktoś żałuje swoich złych czynów, nie może zwalniać od odpowiedzialności za to konkretne przestępstwo." No właśnie, dlatego powinien zostać osądzony za konkretne przestępstwo; natomiast to jaki był to rodzaj przestępstwa nie powinno zaświadczać o tym, iż powinien zostać zabity, bo to odbiera mu szanse na wyciągnięcie błędów; a chyba o to chodzi w wymiarze sprawiedliwości, aby sobie pomagać; pomagać też tym, którzy są na złej ścieżce. "Te wywody też są zresztą nieważne, bo kiedy ja mówię o karze śmierci, chcę ich dla zbrodniarzy, a nie dla kogoś, kto fatalnie się pomylił. Jak ktoś robi naprawdę okrutne rzeczy, to nie powinno być okoliczności łagodzących. I normalnie nie ma, nie licząc chorób psychicznych (nawiasem mówiąc - zbrodniarzy chorych psychicznie też posyłałbym na szafot, taki już jestem niemiłosierny)." Rzecz okrutna w świetle stopy i jakości życia społeczeństw świata to jest lobby atomowo-gazowe, bo rzutuję na ekonomię danych gospodarstw i stan rodzin, dalej relacji pomiędzy nimi, a następnie na powstawanie patologii, gdzie patologie są przewartościowanym obrazem świata. I kto osądzi takie okrutne rzeczy? Tych okrutników którzy są sobie wzajemnymi poplecznikami w zmowach cenowych mimo iż jasno zdają sobie sprawę że działają na niekorzyść wszystkich ludzi? To okrutne. Ty po prostu patrzysz na egzekutora i na to, czy egzekutor nie przejawia znikomej choćby empatii w stosunku do uśmiercanego człowieka; a moim zdaniem większą winą jest wina mocodawcy aniżeli tego, kto żyjąc w świecie przewartościowanych wartości, uwikłał się być może na tyle w różne zależności, że dla jakiegoś źle pojętego zysku, potrafi uśmiercić osobę. Daję ci głowę że gdyby śmierć nie była zabroniona większość zdebilniałych do szczętu maniaków gier komputerowych i bezrefleksyjnych entuzjastów internetowych filmików na sadistic.pl nie miałaby problemu z zabiciem człowieka bez cienia zawahania, i litości. Tak dla hecy.
  18. Nie martw się Babo, świat zły jest od zarania dziejów, i mnóstwo po świecie chodzi osób które knują zło i złu się poddają, ale na całe szczęście nawet jeśli tacy ludzie tworzą większość a nawet w czasach obecnych rosną w siłę; nie stanowią całości społeczności i nie wyznaczają podstawowych wartości, zatem jest nadzieja w poszczególnych jednostkach mocno utwierdzonych w założeniach humanizmu, który moim zdaniem niestety coraz rzadziej stanowi rdzeń wszelkich inicjatyw artystycznych z literaturą włącznie.
  19. www.youtube.com/watch?v=PikyS4XQXD4 Z pozdrowieniami, uznaniem i uśmiechem dla laureatki ;)
  20. Cudowna wiadomość. Szczere gratulacje.
  21. www.youtube.com/watch?v=TmWcsU32dTU&feature=related łaaaaa
  22. www.youtube.com/watch?v=2mRWb3WDrcA&feature=related oto mój ład na uszach jazz i rapp ;))
  23. www.youtube.com/watch?v=ZP5yzXCBkJs yOO, tone w tych tonach.... bawię się tYMMM, jak całym moim ŚWIATEM ;)))))))
  24. Problem nie jest wątpliwy a i właśnie godny skinienia palcem, nawet środkowym. Zobacz jakie tu są tarcia. Org to już weteran niejednej wojaczki i wciąż nie na emeryturze. Co do Unii? Hmmm...jest to tak złożony problem, że trudno o jednoznaczną odpowiedź. Gdybym się jednak miał zdobyć na analizę, musiałbym sporo naprzeklinać :) Dziwne nawet że aby o czymś się wypowiedzieć koniecznie musisz użyć wulgarnych sformułowań, ale nie wiem, nie będę jakoś tego drążył; wolę generalnie powiedzieć, że moim zdaniem tarcia może i są w różnych społecznościach, grupach, stowarzyszeniach, na spotkaniach, kółkach i tak dalej, no ale to jest naturalna kolej rzeczy, i właściwie spory przywilej, że kiedy ludzie stykają się ze sobą, to następuję różnica zdań; i wtedy następuję dochodzenie do jakichś wniosków, albo chociaż jakieś ustalenia dotyczące dalszej linii rozumowania, nie wiem; no ale aby tak było, ważne jest to, w jakim stylu te tarcia występują - żeby można je było eliminować, żeby dalsza dyskusja nie przeistaczała się w jałowy spór, i prowadziła do czegoś wymiernego. No i chyba jest tak, że ten iluzoryczny SPÓR i mit podzielonego narodu polskiego jest przede wszystkim wyimaginowanym obrazem medialnym, i ostatecznie sprawą mediów a także polityków: wyłącznie. Bo nie wydaję mi się żeby na przykład wśród zwykłych pracujących obywateli, uczniów i wszystkich innych grup społecznych poza politycznym i dziennikarskim kręgiem, występował jakiś REALNY i uzasadniony spór o coś, o jakąś myśl na podstawie której można byłoby wywnioskować, co przykładowo Polak z wielkopolski, miałby do zarzucenia Polakowi z podkarpackiego, i odwrotnie. Mówię o zwykłych, szarych obywatelach, czyli ostatecznie o tych, od których ten kraj zależy. Moim zdaniem prawda jest taka, że pomiędzy różnymi regionami Polski widać różnice ekonomiczne, ale są to zaniechania wynikające z naszej zawikłanej sytuacji historycznej na przestrzeni czasów, które skutkują takimi efektami właśnie, jak różnorodna stopa życia danych obywateli w różnych regionach; ale pomimo tego, albo raczej ze względu na to, nie spotkałem się z sytuacją podczas której jakieś regiony, czy stowarzyszenia związane ściśle z tymi regionami, odmawiałyby obywatelom z innych regionów czegoś, co sugerowałoby, że jedna grupa - część - obwiniałaby za ten stan rzeczy, a przez to odmawiała, nie wiem... patriotyzmu, czy polskości. Nie widzę tych waśni. Podział jest moim zdaniem wykreowany poprzez sondażownie mierzące poparcie polityczne wśród obywateli, i poprzez ten pryzmat jest społecznie eksploatowany, i demonizowany. Ludzie nie zabijają się o politykę. Ludzie w Polsce - w większości - są apolityczni w ogóle.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...