
doriana jacobson
Użytkownicy-
Postów
37 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez doriana jacobson
-
wejdź w mą świadomość rozpalony moja aura jaśnieje gdyś rozgwieżdżony skrawki mej duszy w całość poskładamy ciało z ciałem utkamy będę gliną w Twych dłoniach jedną myślą na błoniach wejdź w mą nicość kochany nim słowo do słowa pokochaj me rany ... doriana jacobson
-
... lekarza !
doriana jacobson odpowiedział(a) na doriana jacobson utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Lekarza nie woła samobójca desperat szurnięty ... ? a ostatecznie - skazany skazany, na swoje życie... chory polski pacjent nie woła już - lekarza gdzie jest był ? leczył służbę zdrowia doriana jacobson -
Zabiorę Twój cały czas Zabiorę Twoje wolne myśli I sny, i usta, i mrok Samotne wieczory I uśmiech fałszywy Po smutnej nocy A gdy zatęsknisz To będę Gdy będziesz smutny Odwiedzę Gdy będziesz sam Przytulę Jeśli tylko zechcesz doriana jacobson
-
jestem
doriana jacobson odpowiedział(a) na doriana jacobson utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jestem zagubionym człowiekiem, który ucieka ... Jestem rozbitka tratwą, która przecieka ... Jestem nie znalezioną ideą myśliciela, który czeka, by zawołać Eureka ... Jestem przydeptanym źdźbłem trawy, nie zakwitłym krzewem Zmiętym i wyrzuconym kawałkiem papierka. Jestem winna i niewinna swego istnienia Wszystko Ci mogę powiedzieć O ... sobie. Och, jak to boli, tak bardzo się głowie ... Jestem po prostu ... Jestem samą poezją, i prozą w jednej osobie ... doriana jacobson -
polityka oczami poetki
doriana jacobson odpowiedział(a) na doriana jacobson utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
polityka dnia dzisiejszego jakby powrotem surrealizmu zapachniała nigdy tak deprymująca nigdy tak wybielała -
być bogatym .. wstęp :-)
doriana jacobson odpowiedział(a) na doriana jacobson utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Kto nie żył w raczkującym komunizmie nie jest w stanie wyobrazić sobie tego jak inny był to czas od tego czego doświadczamy teraz – dwadzieścia lat „młodej demokracji”. Jakby przeżywać dwie młodości i wtedy, i teraz dając się skusić prawie na wszystko co ten świat oferuje. Jedyny pomost między tamtym czasem a obecnym jestem ja sam. Dalej zachłanny na życie… idole postarzeli się, ich idee i ich muzyka pokryła patyną, ale duch sex, drugs and rock and roll… nie umiera nigdy! Oczywiście zupełnie jasne jest to że gangsterka kiedyś była bardziej finezyjna. Te buty, eleganckie marynarki, płaszcze, kapelusze, białe rękawiczki… sam hołduję zasadzie – jak Cię widzą tak Cię piszą – począwszy od zegarka, sygnetu, przez wypasioną furę, nie zapominając o nienagannym stroju, stosownym do okazji. I nawet wóda, marycha itd. Nie zmieniły tegoż we mnie. To jest też rodzaj prywatnej mantry nieodłącznej w osiąganiu sukcesów. Tyle uszło mi na sucho, że na złość niedowiarkom ja dalej gwizdam na wszystko i na wszystkich, którzy życzą mi połamania nóg. I jeśli sam chłopie chcesz być człowiekiem sukcesu wyciągnij z tego lekcję i dla siebie. Jeśli jest Ci do dupy, weź się za siebie teraz, już. Jeśli jest Ci dobrze, to czemu nie miałoby Ci być lepiej?! Money, kasa, pieniądze, mamona, kesz … gdzieś tam sobie leży i czeka na nas abyśmy się nimi zaopiekowali. Trzeba poruszyć odpowiednie komórki mózgowe i przeć na przód. Inteligentny człowiek nigdy nie będzie biedny, zawsze znajdzie sposób by móc zarobić na życie w jako takim luksusie. Słowa te gdzieś kiedyś zasłyszane w tej lub innej formie wypowiedziane przez jakąś osobę zostało mi w mózgu na całe życie – chwaląc się trochę – życie pełne niesamowitych wydarzeń. Zawsze mogłem przepić więcej, zarobić więcej, częściej znaleźć się w ramionach co rusz to innych kochanek. Jednak patrząc na wszystko co dotąd mnie spotkało – niczego nie żałuję. Teraz staram się żyć na tyle na ile pozwala mi pikawa, i to na co mam ochotę robić – robię dziś. W końcu mojego jutra może nie być. Kocha mnie przynajmniej jedna kobieta. Długoletnia i wierna swoim uczuciom, żona. Syn, bo jest też i syn, zdarzył mi się – ani mnie nie zna, ani ja nic nie zrobiłem, aby kochał. Wiem, że gdzieś tam jest, ale nie znam stopnia jego uczuć – ani nienawiści, ani szacunku. Podejrzewam, że nic dobrego nie może o mnie powiedzieć. Miałbym od czasu do czasu chęć powiedzieć mu jakieś przepraszam, i że niektórzy nie nadają się na rodziców. Ja jestem takim przypadkiem, który nie ma nawet najmniejszego promila uczuć ojcowskich. Mógłbym się być może okazać ewentualnie doradcą, ale nie tatusiem. Wychowany na muzyce i kulturze sex, drugs and rock and roll i mając za idoli The Rollings Stones, wyrastając w PRelowskiej „warszawskiej” burżuazji – jakoś pominięto u mnie ten etap edukacji. Wóda, wóda, imprezy oraz tajemniczy krąg półświatka – bardziej mnie wciągnął w wir życiowych uciech, niźli ogólnie akceptowalne formy życia społecznego. Dla niektórych jestem bufonem, bo znam swoją wartość, dla innych podstarzałym playboyem, czy wręcz starym piernikiem. Chwaląc się lub nie, jest mi obojętne co sobie tam w głowie roją wrogowie i zazdrośnicy. Wyglądam zupełnie nieźle jak na moje pięćdziesiąt parę lat, ledwie 59 i z całą swoją nonszalancją korzystam z tego. Mogę iść z całkiem niezłym samopoczuciem z żonką na spacer, czy jechać aktualną bryką i mieć dumnie podniesioną głowę. Żadnej łysiny, brzuszka lub nie do uśmiechu. W miarę prężne partie ciała, nie pomijając podobno szelmowskiego spojrzenia, którego używam kiedy tylko i gdzie chcę. Na kilometr wyczuwam biznes nosem i mam instynkt łowcy… jedyne co jest moją słabością od czasu do czasu to ta cholerna pikawa i „spódniczki”. Zresztą od zawsze uważam, że facet to brzmi dumnie, a kobieta z reguły powinna być jego ozdobą. Są prace, którymi moje ręce nigdy się nie skalały, bo odkąd sięgam pamięcią uważam, że jest to babska robota. I niech mnie w marzeniach feministki chcą spalić na stosie – facet musi być facetem. Mężczyzną, osobnikiem dominującym, który ma utrzymać odpowiedni standard życia swojego i kobiety za pomocą swojego intelektu… a kobieta, zwłaszcza w roli żony powinna głównie dawać mu oparcie i spokój we własnym domu… porządek i wszystkie te duperele, które tam trzeba zrobić względem domowego ogniska, oczywiście wyłączając z tej kategorii kochanki, bo i takowe się zdarzają.. W końcu jestem bez względu na wiek tylko pełnokrwistym samcem… a krew nie woda – jak to mówią – nie woda.. Chęci mam, a namiętność w kobiecych ruchach, spojrzeniu również rozpoznam nawet po zapachu skóry, który rozsiewa wokół siebie kobieta.. A nie było ich mało w moim życiu… tak samo jak i dni kiedy padłem na kolana… kopnięty przez kolejne własne – co podkreślam, własne – błędy.. i wódę! Być może tylko dzięki zamiłowaniu do życia w luksusie utrzymywało kurs moich poczynań na właściwym torze.. Gdyby nie to – to co najmniej kilka razy stoczył bym się zupełnie.. np. pod jakiś most. Pijany w sztok, od biby do biby, przeżył bym dzień po dniu, do mile oczekiwanego końca. Zawsze wkręcałem się w klimat życia a’la gangsterskiego. Większość kumpli marzyło bądź próbowało być jak ojciec chrzestny, którego wykreował Marlon Brando i tak też skończyli …A mnie pociągał luksus sam w sobie w czystej formie, a jedynie twarda osobowość t. j. Al. Pacino, który ma zewnętrzny wizerunek zimnego drania mogła mi w tym – moim zdaniem - w tym pomóc.. a przyzwyczajenie staje się naszą drugą naturą…Pacino, którego postrzegałem – wyrachowany, totalnie brzydki, choć o ujmującej aurze zauważalnej zwłaszcza przez kobiety stał się jakby moją ikoną dobrego stylu i tego smaku którego należy w życiu poszukiwać.. dziś sam nie wiem czy dokładnie taki się urodziłem, czy też zostałem w pewnym momencie zostałem zafascynowany wszystkim o czym mówię – jedno jest pewne nigdy się z tego nie otrząsnąłem. Żyję dziś … -
za bilet prosto do nieba
doriana jacobson odpowiedział(a) na doriana jacobson utwór w Poezja śpiewana
Ptaki ciernistych krzewów, Giną smagane bólem. Okręty na burzliwych morzach, Toną zatartym śladem Serca samotne umierają, Wśród zgiełku brzemiennej ciszy Bez lęku miłości zamierają Wśród lasu głuchego niszy. Za bilet prosto do nieba Na ziemi zapłacić trzeba Dać serce z przyjaźnią drugiemu Wyciągnąć rękę ku samotnemu Czarowny blask serca miłości Każdą duszę rozjaśnić może Może zrzucić uczucie złości W przepaść, w łany zboża I dusze perlistymi dźwiękami Wyśpiewają dary dla nieba I pofruną sobie z białymi ptakami Pofruną prosto do nieba ... -
"MOTTO X" Kochałam lecz nikt nie chciał brać Brać nie chciałam A chciano mi dać Za życia umarłam Więc chcieli mnie wskrzesić Żyć chciałam Więc musiałam grzeszyć.
-
prądy morskie szczodrość mi zabrały żebrałam o litość ale mnie wyśmiały wiatry uczuć moce w swoje skręty wezwały prosiłam oddajcie ale odleciały fale sił witalnych władcą mym zostały groziłam im zemstą waląc w moje ego ciału – urągały rozebrana naga przed złym stworem stałam moją całą duszę morzu tam oddałam
-
miętowa herbata
doriana jacobson odpowiedział(a) na doriana jacobson utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
widziałam życie swoje z drugiej strony widziałam uśmiech i łzy serce zasmucone drzew cienie kołyszące mymi oczami chmur spojrzenie traw rosy spotkaniami widziałam grę świateł z okna mojej mansardy widziałam nie patrząc oczami przesiąkłam zapachem miętowej herbaty nozdrzami wyczułam już wijące się kwiaty przebieram palcami strun brzmienia zaglądam we wnętrze serca sumienia zakręcam kran dobrotliwych ckliwości odchodziłam niepamięcią nie potrzebnych miłości -
nie pozbierałam jeszcze wszystkich Twoich pragnień nim powiesz „żegnaj” nim w proch się rozpadnie nim w przeszłość zmieni nim się zagubi nim odzieleni nie pozbierałam jeszcze wszystkich Twoich marzeń zdążyć nie mogę przed upływem zdarzeń nici szczerości mi się poplątały rozmowy, szepty, oddechy gdzieś się zapodziały pieszczoty, pocałunki, uśmiechy wzloty, emocje, nocne bajanie przy świecach – kolacje poranku wstanie szaleństwa, wibracje ... na cztery ręce ... wspólne milczenie muzyk ... świerszcze dwóch serc złączenie dwóch serc rozerwało się, zbiło w nieznanym momencie zakluczyło lecz pragnę zawzięcie jeszcze móc pozbierać wszystkie Twe pragnienia i to co mamy teraz by wróciła do nas iskra natchnienia
-
żyć trzeba
doriana jacobson odpowiedział(a) na doriana jacobson utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
tak śmierć nas czeka, czy wykupieniem piekło czy niebo, żadnym zmartwieniem nie jestem z cukru, soli, kamienia jestem z miłości, boleści, ziemskiego chleba nie czekam na nic, nie pragnę już nic, co stanie na świtów granic nie obejdzie mnie to, bo teraz żyć mi trzeba