Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jaro Sław

Użytkownicy
  • Postów

    1 143
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Jaro Sław

  1. W sztuce nie ma demokracji.... stąd kanony i przewartościowanie kanonów....

    Gdzie jest sztuka, tam musi być i krytyka, ale o tym która miała rację, można powiedzieć dopiero z punktu widzenia obcowania z tą kulturą....

    Niektóra krytyka rzeczywiście jest mało dojrzała, z drugiej strony nie zawsze miarą jest aplauz publiczności....

    Jest w tym duża doza przypadku. Ale jeśli przynajmniej ta masa nie-Słowackich pozna się trochę i ze sztuką i z piekłem zazdrości i z tym jak się obchodzi z twórcami krytyka i ta złośliwa i ta spolegliwa - to tylko pomoże doznać w jakimś drobnym aspekcie to co jest otoczką kultury..... i jeśli w tym wszystkim wypracuje sobie jakiś indywidualny styl - to właśnie duży plus.

    Można nie być Wielkim Poetą, zresztą tak na dziś to bardzo trudne (kogo poezja zajmuje i kto chce ją kupować), ale ta sensowna oryginalność stylu, spojrzenia i jego głębokości, jeśli ubogaci się w jakimś zakresie - to sukces tego portalu.....

    Z gragomaństwa można wyrosnąć.... można się zniechęcic - ale to właśnie życie kultury, może nie zawsze opisane i historycznie usystematyzowane, ale najbliższe oryginału....



    Tak na marginesie - nie żyjemy juz pod "komuną", kiedy państwo i redakcje literackie sprawowały bezgraniczną kontrolę nad sztuką. wydanie tomika poezji to nie jest kwota, która przerasta dorosłego i pracującego człowieka.

    Z drugiej strony ten internet - łatwo pubkikować, trudniej się wybić.....

    Ale jeśli ktoś to lubi, to warto mieć przeciwności.

    I niestety coraz częściej o poetach będą uczyć w szkołach, a mniej będzie ich w życiu, nie mówiąc o literackich enklawach, trochę hermetycznych......

    Jednak w tym obcowaniu można wyrobić sobie smak - a pisarz w pewnym sensie każdy pisze dla siebie w jakimś sensie....

    Więc - ja bym sie tam nie obrażał..... chyba ,ze ktoś ma o sobie zbyt wysokie mniemanie, ale przy odrobinie pokory....

    :o)

  2. Soczysta żywiczność pni umknęła klasykom
    Kiedy Publius Quinctilius Varus maszerował
    W pułapkę zastawiona przez Arminiusza

    Podobnie Germanie nie docenili geniuszu wynalazku prawa
    I przewodu sądowego
    Kiedy odrzucili propozycję zawiązania prowizorycznego trybunału
    Zamiast wątpliwej dla Rzymian przyjemności
    Wzajemnego wyrzynania się w tradycyjnym boju
    Przy użyciu narzędzi do kłucia, cięcia i podrzynania

    Choć niewątpliwie organizacja i postęp w dziedzinie
    Taktyki nie pozwolił pokonać Rzymian w pierwszym starciu
    To w ostatecznym rozwiązaniu Germanie odpłacili
    Za upokorzenia, jakim były dla nich sukcesy
    Rzymskiego sądownictwa i adwokatury

    W wilgotnej ściółce i podmokłej glebie puszczy
    O niewątpliwym uroku, jeszcze raz pogrzebano
    Nadzieję będącą udziałem prostych i nieskomplikowanych
    Społeczności

    Że prawo ma się w jakiś sposób do poczucia honoru
    I do poczucia sprawiedliwości

  3. Rozszyfrowanie na tle dokładniejszych odniesień - oczywiście może ten, co sobie poezje czyta, lub jakiś zawodowy (omalże) krytyk...

    W warstwie bliższej - interpretacja ta nie jest potrzebna, jest odniesienie podmiotu od spraw prostych do przeżywania historii i czasu i do tego taki głęboki komentarz nie jest rzeczywiście potrzebny, ale właśnie dlatego go sobie dałem...

    Co do poety przez duże "P" to z mojego punktu widzenia czysty snobizm:

    Nie mam audi w odpowiednim rzoczniku i numerze, nie stać mnie na Jeepa czy inny gadżet, ale kto sobie może pozwolić na posiadanie własnego tomu wierszy, i to nie takich najgorszych (powyżej poziomu pensjonarki, czy zakochanego licealisty)....

    to mój snobistyczny gadżet i tyle.....

    ;o)

    Wracając do tematu - jest taki nurt, że trzebapisac o rzeczach małych, błachych i drobnych. które urastają do rangi niepotarzalnych przeżyć....
    Polska poezja - właśnie w okresie zawieruch historycznych - tchnie takim lekkim miscycyzmem, czasem nawet intelektualnie podpartym mistycyzmem i pisze o rzeczach ważnych...

    Na swoją własna miarę - to mnie interesuje....

    I dlatego wierzac w rzeczy proste - [kropla wody]

    Przeżywam to, co jest udziałem społeczności w której żyję, aczkolwiek w wymiarze jak najbardziej prywatnym [kropla krwi], co budzi ważne odniesienie do historii i czasu [kropla czasu]

    Może to szlachetne, że wiersz broni się sam, ale mam też żyłkę krytyka literackiego (amatora, a jakże), więc po napisaniu wiersza, takich interpretacji mogę pisać i pisać, oczywiście nawet połowa tego nie przyszła mi na myśl, kiedy go pisałem...

    Tak i broni się sam i mogę sobie poużywać w polemice z pozycji krytyka... co nijak się nie ma do samego wiersza, może kto chce nazwać to schizofrenią, ja nazwę megalomanią, wynikająca z nieobcej mej osobowości mieszaninie egocentryzmu i autoironii...

    ;o)

  4. Poezji trzeba się nauczyć mile widziani są samoucy....

    Pisze się dla siebie (albo jak dla siebie) i tylko zbieg okoliczności sprawia, że chcą to czytac inni.....

    Na ten zbieg okoliczności składa się kultura, komunikacja społeczna, noematyka, moda i.... przypadek.

    Nikt nie nauczy nikogo pisania wierszy, za to każdy poeta wypracowywuje oryginalny styl...

    Inaczej można by wydawać wiersze jako prace zbiorowe, co się jakoś nie przyjęło...

    :o)

  5. Dzisiaj tak lubią pisać, coś w tym jest, ale o czym...

    Z jednej strony poetyka przyciągająca, z drugiej strony - takiego "życia codziennego" poety opisów jest na pęczki.....

    pewnie dlatego, że poeci to egocentrycy, i jako tako zgrabnie ujęty egocentryzm jednego, pociąga do siebie egocentryzm drugiego...

    Więcej obiektywnie nic tu nie ma....

    Pozostąjacy wierny w egocentrycznej postawie

    Jaro.

  6. wargi raczej zagryzione, w wierszach nie piszę zwykle o mordobiciu, choć te wszystkie doznania związane z obijaniem głowy - są mi znane, obijałem i byłem obijany, jak się ma takie hobby to tak bywa....

    Ale poważnie - są tu odniesienia do ważnych wydarzeń historycznych - generalnie wiersz jest o relacji pomiedzy czasem, przeżywaniem a historią..... może lepiej to bedzie widoczne jak wydam tomik i będą ułożone wiersze w pewnym logicznym ciągu....

    Przedostatniość - odniesienie do Norwida, jego czasu i jego widzenia historii...

    czyny i rozmowy - odniesienie do Miłosza i ostatniej, naszej zawieruchy historycznej

    Smak - ostoja - to Herbert i jego wywód, dlaczego nie uwiódł (go?nas/ jakaś grupę intelektualistów) komunizm.... bardzo silnie odbieram ten jego wiersz, bo i tak ze mną było...

    szept na nikłe tchnienie spraw - wartościowanie - "świat" w mojej koncepcji, jako zbiór masy przeciętnych jednostek i społeczeństwo masowe - nisko wartościuje te wydarzenia, nie zauważa ich, nie jest do tego zdolny (w czasie ich trwania), w moim odczuciu w życiu codziennym historia jest lekceważona...

    może jakaś daleka polemika z "ahistorycznością histrorii i głupotą zdarzeń" w filozofii Nitzego...


    O których milczą psalmy - dalekie odniesienie do Branstettera, i "pieśni o moim Chrystusie" tam byli ewangeliści, którzy milczą, tu są psalmy, ale jednako milczą o Naszym, podmiotowolirycznym możliwym uczestnictwie w wydarzeniach, w których uczestniczyć nie mogliśmy, (z powodu ograniczeń czasu i przestrzeni najczęściej).

    Ostatnia zwrotka mówi o przeżywaniu, o subiektywnym odniesieniu do wydarzeń historycznych, nie jest ono beznamiętne (tworzy przecież jakąś tożsamość)

    Podmiot liryczny czuje ten związek,

    (może stąd to zagryzanie warg, albo i krew z różnych innych wydarzeń, może i został poszkodowany w jakimś wydarzeniu historycznym - mozliwości interpretacji jest wiele)
    Poza tym to czego uczymy się jako "historii" wprost ocieka krwią, i znowu: to co na wargach, to też i tworzy ów smak (Herbertowski)....



    i w ten sposób rodzi się jego nowy, przeobrażony stosunek do czasu i czasów (owa kropla czasu).... i to ma wpływ na jego "smak"....

    Tak to sobie widzę... (oczywiście po tym jak już to napisałem...)

    Bez oskarżeń
    to niewinny sąd
    nad solidną nauką
    jak nie pisać o rzeczach ważnych


    A to tak sobie ułożyłem do innego wiersza.....

  7. Kroplą wody uwierzyłem
    W czas przedostatni
    Dla rozpamiętywania spraw
    Jak czyny i rozmowy
    Więcej niż szept na nikłe tchnienie traw
    O których milczą psalmy

    Czy zapomniałem smaku
    Tej prostej ostoi
    Opoki wiernych w czasach zawieruchy

    Przez zmysły i płonący deszcz
    Na wargach obok kropel krwi
    Zabłądziła
    Jedna kropla czasu

  8. Bo ja z Krakowa jestem i tak się w moim środowisku mówi, albo jeszczę częściej: "troszku", taki nawyk mi został, bo nie muszę mówić, że część rodowego majatku pozostała na wschodzie.

    A ja się wyobracałem wśród Lubaczewskich, Obertyńskich i jakich tam jeszcze, a z panią hrabiną Tyszowiecką przy jednym stole herbatę piłem jako małe chłopię....

    ;o)

    (nie chodzi co prawda a co prawda literacka, ale to co składa się na moje "dziedzictwo" w sferze kultury)

  9. Choc nie lubie subiektywizmu, to po prostu jest to śledzenie pewnego zdarzenia, inaczej, coś jak rejest pracy mojego mózgu w jakiejś, kiedyś konkretnej sytuacji, i próbowałem troche "odładować", ale wtedy czegoś mi zaczynało brakować. Takie częściowo bezrefleksyjne zatrzymywanie się nad odbieranymi szczegółami tworzy właśnie coś jak nastrój.... i w gruncie rzeczy jakąś wtórną refleksję, dlatego zostawiłem jak jest, wielokropki to atawizm, usunę...

    Z reguły piszę z pozycji mojej własnej kultury, czyli raczej nie będzie tu chodziło o młodych Żydów, bo jakoś nie obracam się w ich środowisku, jest to coś takiego, że jednak kultura żydowska jest w mojej świadomości elementem mojego śwodowiska i dziedzictwa kulturowego, jako i Polaka i Europejczyka (tak jak i Chrześcijaństwo, tak na marginesie preambuł i takich tam), ale jednak wejście na kirkut ( ten w Krakowie) tchneło jakąś odmiennością, i ze względu na natłok symboliki, natłok inskrypcji (a po hebrajsku to ja tylko parę słów i kiedyś coś "cyfrowałem" ale to mniej jak dziecko w zerówce) ten rozrośnięty wszędzie bluszcz i wogóle. Poza tym to też coś innego jak Judaizm z Tory, Talmudu i midraszy... a poza tym to Goj jestem i tyle....

    ;o)

  10. konkurs recytatorski to nie ma być ładny wierszyk, tylko coś, na podstawie czego ma objawić się kunszt recytującego. Dlatego odbrze aby tekst był duynamiczny, z elementami refleksyjnymi, ale też akcentami. Musi wymagać umiejętności aktorskich, zrozumienia i być urozmaicony.

    Proponowałbym coś z Puszkina, Jewgenia Oniegina np.

    Poemat dygresyjny daje możliwości recytacji narracji i dygresji - a to już zróżnicowanie dynamiki i połowa sukcesu. Pod warunkiem, że się dobrze wyrecytuje ;o)

    Fonetyka sie kłania i takie tam.....


    Z naszych - polecam Kasprowicza, choćby ten tu gdzieś prezentowany na forum "W chałupie"...

    Sonalność i sylabotoniczność - to coś do recytacji....


    http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=48897#dol

    Z forumowiczów do recytacji poleciłbym - Janko.... też wymagające...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...