Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

hmmm

Użytkownicy
  • Postów

    84
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez hmmm

  1. Cytat
    okazała się przydatna. Inaczej niż byś się spodziewała, niemniej dała do myślenia.


    się znaczy??
    zdradź, może ułatwi mi to komunikację w przyszłości :)

    Noworocznie :))
    /b

    Bea,

    Więc to było tak.

    Po przeczytaniu Twojego komentarza przeszedłem do guglania zdjęć dębów. Oczywiście w intencji znalezienia powalonych dębów, a najlepiej jeszcze opartych o inne drzewa. Coby tak nonszalancko rzucić kilkoma linkami w odpowiedzi. No i nawet kilka powalonych udało mi się znaleźć, aczkolwiek takiego opartego o inne drzewa to już nie.

    Natomiast najwięcej było takich wielgachnych rozrośniętych i stojących samotnie. I to o gabarytach, że żadna sosenka ich nie uradzi.

    Najpierw panika, że jakiś wiersz z gatunku science-fiction napisałem.

    Ale dosyć szybko pojawiła się inna refleksja. Zakładając, że dąb "powinien" stać i umierać samotnie, a do tego być za duży i za ciężki dla pobliskich drzew - to co o moim dębie i moich pobliskich drzewach mówi opisana w wierszu scena?

    No i doszedłem do wniosku, że mówi dokładnie to, co bym bardzo pragnął o nich powiedzieć.

    Jestem świadomy, że bawię się w tej chwili w "co miał na myśli autor" i to będąc pewnym, że świadomie z opisaną powyżej intencją na pewno tego nie pisał. Ale ta interpretacja bardzo mi przypadła do gustu.
    Nie mogę przecież wykluczyć, że udało mi się napisać coś mądrzejszego ode mnie samego ;-)

    pozdrawiam, hmmm
  2. Cytat
    fajny :)) puneta mogłaby być donioślejsza jakaś ;) ale tak też moze byc, pcozątek fajny i obrazek, cąłość mi się podba, sytucja dość ciekawa :)

    plus _

    Dz. za plus i ocenę. Puenta zawsze może być ciekawsza.

    Ależ puenta jest genialna.
    Myśl, że facetowi w niebie brakuje zwykłej rozmowy z sąsiadem, Panem Rewińskim, (czytaj: czuje się samotny) to mocno piekielna wizja nieba! Brzmiałaby dobitniej, gdyby wyrzucić te przepytywanie o baby przez Anioły, bo to zabieg z tej samej parafii, a osłabia grand finale.
  3. Cytat

    zostawiam plusa na zachętę:)

    Dziękuję, zachęta działa.

    I dziękuję za uwagę odnośnie dębu. Z tego wszystkiego, co tu zostało powiedziane bodajże w największym stopniu okazała się przydatna. Inaczej niż byś się spodziewała, niemniej dała do myślenia.

    Cytat
    wiersz
    niczego mi nie wnosi, jest strasznie banalny,


    Zrozumiałem, gdy już napisałeś to w swoim pierwszym komentarzu. Godzę się z tym, że są ludzie, dla których ten wiersz nie niesie niczego interesującego. Cieszę się z obecności tych, którzy coś w nim dostrzegają (mimo wszelkich niedoskonałości formy).

    Pewnie jestem młodszy od Ciebie, a ty masz to "przerobione" dogłębniej i moje refleksje brzmią dla Ciebie pusto lub naiwnie. No cóż, z niepełną czterdziestką na karku mogę w miarę dojrzale pisać o miłości, w temacie śmierci wciąż jestem nastolatkiem (I jakby okazji do zdobywania bezpośrednich doświadczeń jest mniej ;-) Jeżeli kiedyś podejmiesz poetycko temat śmierci - z uwagą będę czytał i się uczył (a jeżeli podjąłeś, tylko ja się nie doczytałem, proszę wskaż mi gdzie).

    Cytat

    nie nakreśliłeś co było przed co będzie
    gdzie są zołędzie?
    MN


    A powinienem?
    Wiele uwag wypowiedzianych na tym forum przyjmuję z pokorą, ale w przypadku tej konkretnej jestem gotowy do dyskusji. To nie jest wiersz o Dębie, albo raczej nie przede wszystkim. Przede wszystkim to on jest o śmierci. Ktoś nawet sugerował zmianę tytułu na "przemijanie" (bardziej lub mniej świadomie uchwycił to) Żołędzie i jakie drzewa z nich wyrosły (bo nie ze wszystkich dęby) to jest temat na zupełnie inny utwór (i raczej prozą).
  4. Joanno,

    No i udało Ci się zaskoczyć mnie swoim komentarzem.

    Nie tylko tylko dlatego, że piszesz o tej wypełnionej, a nie pustej części szklanki, ale dlatego, że jesteś bodajże pierwszą osobą, co do której nabrałem przekonania, że przeczytała ten wiersz z intencją zrozumienia jego przesłania, a nie tylko oceną umiejętności warsztatowych autora... I to jest miłe, bardzo miłe.

    Nie to żebym nie cenił uwag natury warsztatowej, zwłaszcza podanych w tak subtelny sposób, jak to zrobiła HAYQ. A zapewne na tym forum o tego typu uwagi przede wszystkim chodzi. Niemniej w ostatecznym rachunku chciałoby się być również wysłuchanym ;-)


    Cytat
    wyjaśniam:
    skoro fragment nie do przyjęcia, to znaczy, że reszta niezła, dobra lub może być..
    albo.. po poprawie całość może być lepsza. tak czy inaczej, nie skrytykowałam na minus całego wiersza. każdy autor ma własną indywidualność, wrażliwość i nie zawsze musi się ona zgadzać z wrażliwością czytelnika.
    /b


    Bea, dziękuje że nie przekreślasz wiersza jako całości. Ten fragment, który dyskutujemy, mówi o długiej chorobie, która poprzedziła śmierć mojego Dziadka i o wsparciu, które dostawał od swoich najbliższych, a bez którego te ostatnie 7 lat może i nie trwałoby nawet i roku. Jest prywatnym hołdem dla tych "pobliskich drzew", o które stał oparty mój Dąb przez ostatnie lata. Tyle poezji, bo w życiu codziennym to bardziej pampersowo wyglądało (i to w sensie dosłownym)

    Jeszcze raz dziękuje za wszystkie komentarze i życzę wszystkiego dobrego w rozpoczętym roku,
    hmmm
  5. Dziękuję za uwagi i komentarze.


    Wiersz jest osobisty, co nie tylko pewnie utrudnia ocenę, ale również i przyjmowanie krytyki.

    Ośmieliłem się go pokazać publicznie, bo poruszony temat wydał mi się mimo wszystko jakoś tam uniwersalny. Od śmierci mojego Dziadka "zdażyło" mi się napotkać jeszcze dwa inne takie dęby w tym sosnowym borze. A to zaledwie pół roku...

    Jest coś dla mnie intrygującego i nurtującego W temacie śmierci człowieka spełnionego, który wykonał (i to bardzo dobrze) swoje życiowe zadanie. To rodzi sporo pytań i refleksji o mój własny udział w tej pokoleniowej zmianie warty...

    Cenne było dla mnie, jak będą postrzegać ten wiersz osoby, które nic nie wiedzą o moim Dziadku (choćby to, że ten sosnowy bór to nawiązanie do jego kurpiowskich korzeni) i na ile broni się bez niego w tle.

    No to już wiem: "-brrr;)no niestety ", "nie zgadzam się ani lirycznie ani merytorycznie z fragmentem", "same banały do sześcianu", "Dla wiersza niestety minus".

    Tzn. nie do końca wiem, bo sytuacja byłaby bardziej jednoznaczna bez ostatniego komentarza Stefana Rewińskiego...

    Za poradą Bernadetty1 przeniosę się na forum dla początkujących poetów. Następna nauka z tego doświadczenia jest taka, że potrzebuję, aby mówić do mnie większymi literami ;-)

    Jeszcze raz dziękuję za komentarze i życzę udanego zawodowo, rodzinnie i poetycko roku 2010.

  6. gdy na skraju
    sosnowego boru
    stary Dąb umiera

    na pozór nic się nie zmienia

    to samo świeci słońce
    ten sam śpiew skowronka
    na pobliskiej łące

    ta sama leśna droga
    ten sam kurz na nogach

    ***

    zanim upadł
    długie lata
    stał oparty o pobliskie drzewa

    byłem
    dotykałem popękanej kory

    chłonąłem przesłanie
    ostatniego tchnienia

    tę pieśń
    o życiu spełnionym
    i o dobrej śmierci

    która gdy przychodzi
    nie burzy nie szkodzi
    a dopełnia

    pamięci mojego Dziadka
    Warszawa 24 maja 2009

    To mój debiut na tym forum. Proszę o opinie.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...