Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

John_Maria_S.

Użytkownicy
  • Postów

    539
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez John_Maria_S.

  1. Dobra, zostawmy temat TWA .Jak ktoś jest dobry to sobie da rade bez TWA, TBG, TSA i TPC.Tak serio to ja mam to w d...e. Życie samo wszystko prostuje.Znam dziesiątki filmów, książek niemiłosiernie zjechanych przez krytykę, które zostały chiciorami {Panu Morrisonkowi zabroniono występować no i co? Jest bożyszczem do dzisiaj }A sztuka potrzebuje wolności!!!Ludzie sami decydują co im się podoba. To sprawa znana od powstania świata. Jak ta : "nie chcesz to nie czytaj" Tak, że see... dla Warmii i Mazur.Trzym się cieplutko. Poważnie jesteś dziewuszką? Czy kobitą ? Pozdrowienia dla Nataszy i Olesi. p.s. Rzeczywiście jutro dam na warsztat...ale samochód.Dobranoc

  2. Dzięki Wielki!!! Czytam czasem swoje teksty powtórnie, żeby coś wyłapać, ale tego nie dupnąłem. Super dzięki, zgadzam się w 100%. Ale masz okular !!!Ten hotel miałem poprawić, ale jestem strasznym indywidualistą i kocham spontaniczność. Dlatego nie zwracam często uwagi na te niuanse{cholera, wiem , że są ważne}, nawet jak czytam je u innych, bo czuję , że były pisane pod wpływem emocji. A jakbyś je tłumaczyła na angielski to ...niech się tłumacz martwi. Sorry, Tamara...żartowałem !he!he!he! Czeka cię dużo pracy, idą "złe dni".{To do Tamary}. Chyba jednak poprawię część tych ekscesów, no, no , jako jednej z niewielu udało ci się wpłynąc na mnie.Ale tyś z Warmiji ! To wszystko tłumaczy! Pozdrawiam ciepło.
    p.s. "nic dziwnego bo to chłopak", "przecież zawsze trzymali się za ręce"- to są wstawki narratora, tylko tego nie rozwinąłem. Moja wina. Jesteś jedną z niewielu osób z TWA { Telewizja Wszystkich Asekuruje }, które nie boją się mieć swoje zdanie. Szacunek!!! TWA-puk,puk.Rozumiem o..........e jak komuś wyszedł gniot, ale wychwalanie pod niebiosa jeszcze większego gniota to już...polski magiel! See You!

  3. Dobre,dobre. W końcu się zabrałem i przeczytałem...i nie żałuje. Lubie takie real life jak od Hłaski czy Bukowskiego. Kurde, fajnie było być przez chwile znowu kawalerem bez trosk i pomarzyć...A sąsiadki? Temat rzeka..zazdroszcze ci! Pozdrawiam. p.s. A może byłeś wtedy w Białym Dunajcu? Szkoda, żeśmy się nie stykneli.

  4. Dziękuję Espenko ! Te spacje to moja pięta.Już staram się pilnować jak moge.Ostatni mój tekst pisałem na maszynie do pisania...wiele lat temu.Ale nie chcieli drukować tekstów nieustrojowych. heh!he! Dzięki! I proszę, cała Espena: krótko i na temat.Bez poniżania i wywyższania, jak niektórzy twoi koledzy i to "poeci".Bo jak się ma klasę to się ma i koniec.Dzięki Królowej Poezji. p.s. Sorry, ale "pozatym", pisze się "poza tym".też jestem czujny, a co!Pa!pa!

  5. jasne że rozumiem
    nie takie rzeczy się traciło- I nie takie sie straci.Smutne ale prawdziwe.
    Do Sanestisa-pewnie, że możesz napisać swoje uwagi, po to również stworzono te strony.Tylko czasem drażnią mnie straszne "rozbierania" tekstów.Niektórzy robią to tak dokładnie jakby to był stół chirurgiczny.A potem biedny autor patrzy ze zdumieniem...to nie mój tekst.To s-f było do Nataszy.Ale opowiadanie jest fikcją.....częściowo.Pozdrawiam.

  6. Biegli tak strasznie szybko, że rozbryzgujące się pod ich stopami fale nie nadążały ochlapać ich ubrań. On biegł trochę szybciej, nic dziwnego bo to chłopak. Ona ciut za nim, ale i tak jak na dziewczynę dawała sobie rade. Trzymali się za ręce, to też nie było dziwne. Przecież zawsze trzymali się za ręce. Dziwny był tylko ten ptak,który siedział na jedynym krzaku w tej okolicy i patrzył się szeroko otwartymi oczami. Nastroszył pióra, kiedy zza zakrętu plaży pokazały się światła samochodu. Warkot silnika był coraz bardziej słyszalny, wdzierał się coraz bardziej w cisze nadmorskiej plaży. Widać już było ich sylwetki w świetle reflektorów, kiedy ona potknęła się o budowle z piasku, którą rano wybudowały dzieciaki i upadła na mokry piasek. Jękneła tak głośno, że ptaszysko wyciągnęło szyje ze zdumieniem. W tym jęku było wszystko....że zgubiła te piękne sandałki, które kupił jej na targu, to że się wywróciła, to że nie dadzą rady i to ..że Go kocha.
    Wojskowe Aro podjechało tuż przy leżącej dziewczynie. On wyprostował się, jakby chciał coś powiedzieć. Mężczyzna w cywilnym ubraniu nawet nie wysiadał z samochodu. Trzask kolby uderzającej o twarz chłopaka, znowu wzdrygnął ptakiem. Chłopak padł jak ścięta trzcina. Dziewczyna rzuciła się w sekundzie na niego, chciała zasłonić go swoim ciałem. Oderwali ją od niego, wrzucili do samochodu. Aro zawróciło w stronę Portu. Cywil zdążył jeszcze kopnąć kilka razy leżącego. Chłopak leżał skulony.
    - La revedere- z jego ust zabrzmiało bardzo groźnie.

    * * *
    Otworzył oczy nad ranem. Zimno trzęsło nim jak galaretą. Dotknął twarzy, kiedy poczuł ból w okolicy nosa.Jęknął na głos. Drugi raz zrobił to delikatniej. Wyczuł strupa na wardze, i jakby szerszy nos. Delikatnie otrzepał się z piachu, i ruszył powoli w strone świateł campingu. Teraz dopiero zaczął sobie przypominać co się stało…….
    Poszli na dyskotekę do tego niemieckiego hotelu, bo wczoraj były jego urodziny. Pamięta, że trochę pili ze Szwedami no i z tym Czechem. To on zaczął z tym piwskiem i z winem. Obiecał Felicii, że nie będzie dużo alkoholu. A co było? A potem zaczął Rysiek. Wykrzykiwał na socjalizm i Securitate. Dołączył się Pavel z Ostrawy i koniec. Jak się ma po 18 lat to tak jest..utkwiło mu jeszcze jak Leszek próbował rozpiąć rozporek przy słupie ze zdjęciem Ceausescu, a Rychu z Pepikiem robili konkurs w pluciu na plakat Ojca Karpat. Tuż przy „Caraimanie”, najbardziej oświetlonym hotelu w Mamai. POLSKA FANTAZJA!
    Pamięta pisk opon i to Aro wojskowe, które wyskoczyło od strony Constancy. W pierwszej chwili myśleli, że to wojskowi {da się im fajki i spoko}, ale z wozu wyskoczyli cywile i nagle ktoś z ogródka hotelowego wydarł się
    : s e c u r i t a t e.!!!
    To tak jakby ktoś wylał kubeł zimnej wody na głowe. Za długo tu żyli, żeby nie znać tego okrzyku. Wszyscy zaczęli uciekać. Złapał Felicje za rękę i przebiegł na drugą stronę asfaltowej jezdni. Pobiegli w strone morza. Morze zawsze im sprzyjało...taki odruch.

    ***

    Chciał przyśpieszyć, kiedy nagle jakieś wielkie ptaszysko omało nie uderzyło go w twarz. Machnął odruchowo rękoma na niego. Ale ptak zawrócił momentalnie i z jeszcze większym impetem natarł na jego twarz. Zaskrzeczał przy tym tak głośno, że chłopak aż odskoczył wystraszony, machając rękoma dookoła swojej głowy. Dopiero po chwili zorientował się, że ptaka nie ma. Pierwszy raz widział tutaj takie monstrum.
    Stał tak chwile zdyszany, a potem odwrócił się w strone Portu i wyszeptał wystraszonym głosem cichutko…Felicia

    * * *

    Było upalne popołudnie, nic dziwnego, to przecież południe Europy. Setki plażowiczów wylegiwało się na białych ręcznikach, rozłożonych na rozgrzanym piasku Mamai. Jeszcze więcej pluskało się i rzucało w fale słonego morza.
    Dziewczyna która szła brzegiem morza,wyglądała bardzo dziwnie przy tych wszystkich letnikach. Była ubrana w sukienkę do kolan,a na plecach miała zarzucony sweterek. Sukienka miała przeplatane ręcznie góralskie hafty. W ręku trzymała sandałki, a głowę miała cały czas spuszczoną.
    Szła mielizną ale sukienkę miała mokrą aż do bioder. Włosy miała rozpuszczone,a wiatr unosił je co chwile jakby chciał pokazać wszystkim jej twarz.
    Nikt by dzisiaj nie powiedział że ma 16 lat. Wyglądała jakby wszystko dookoła nie interesowało ją... niemieckie turystki opalające się bez biustonoszy pokazywały ją sobie rękoma, śmiejąc się przy tym. Dziewczyna skręciła w stronę campingu, nie podnosząc ani na chwile głowy.
    Dochodziła do małego budynku gospodarczego, tam gdzie mieszkała z ciotką i gdzie pracowała przez wakacje. Zbliżyła się już do schodków, kiedy zobaczyła…jego. Siedział na ziemi przy ogrodzeniu.
    Chciał coś powiedzieć ale jej widok stanął mu w gardle. Podszedł bliżej, ale nadal nie mógł wymówić słowa. Stali tak chwile. Ona ze spuszczoną głową, on nie odrywając wzroku od niej.
    I nagle ona zrobiła krok do niego,była tuż przy nim.

    -Wiesz, nie możemy tego zrobić –powiedziała szeptem.
    -Wiesz, nie możemy....dzisiaj się kochać. Wszystkiego najlepszego - podniosła głowę.
    W oczach miała łzy, ogromne jak rumuński groch. I nagle wszystko do niego dotarło. Zobaczył w tych cudownych czarnych, cygańskich oczach cały jej świat. Zobaczył miłość i tragedie i ból i poniżenie i wstyd i hańbę. Zobaczył jej dusze.
    Przytulił ją do siebie tak mocno jak nigdy wcześniej. CZUŁ ŻE JEST W NIEJ. ON NIE ONI. ONA TEŻ SIĘ TAK POCZUŁA.
    - Nie zgubiłam tych sandałków od ciebie. Są takie ładne- powiedziała przez łzy.
    -Kupię ci tyle sandałków, ile będziesz chciała- wykrztusił przez zdławione gardło.
    -Kupię ci całą fabrykę sandałków !!!!!!!!!!!!!

  7. Broń Boże!!!,wcale tak nie uważam.Ale jeżeli "najmłodsze pokolenie",nie zna Bukowskiego,Hłaski...Wojaczka{tak,tak}.Albo nie rozumie tytułu "Autobus zwany niepożądaniem",no to co.No to nie znaczy, że są idiotami, tylko mają idoli swoich czasów i tyle.I czasem takie wyjaśnienie kieruje kogoś do tematu.To tyle.Intencje miałem czyste.Pa,pa! p.s. chodziło o "Tramwaj zwany pożądaniem" Tenne....heh!he! żartuje!

  8. Przepraszam wszystkich , że nie odpowiedziałem na komentarze.Ale kilka dni nie miałem internetu,a póżniej bardziej zainteresowałem się prozą.Dziękuję za uwagi , bardzo przydatne.Ten wiersz kosztował mnie bardzo dużo "zdrowia" , a zabierałem sie do niego wiele lat.Miał brzmieć zupełnie inaczej , ale tak to już w zyciu jest , że "You can't get always what You want".Dzięki wielkie!!!
    p.s. Do Kasi: Jestem On , nie Ona
    .......Do Gaspara : Będę pamiętał o spacji
    Chodzi oczywiście o ul. Traugutta z Wrocławia. Pozdrawiam.

  9. Zaciekawiło mnie nawet bardzo,bo lubie ludzi niekonwencjonalnych.No i oczywiście ich dzieła.Przeczytałem dwa razy....i czuje tam podteksty.Nie będe pisał jakie,ale pobudziły moją wyobrażnie.Jeżeli następne teksty będą w tym stylu,to....ho,ho .Czekam i pozdrawiam. p.s.Korespondencje masz niezłą ! he!he!he! p.s.Pozdrawiam.

  10. Stali oboje przy oknie. Ona, starsza pani w drucianych okularach i wełnianym sweterku. Siwizna podkreślała jej wiek. On niższy od niej, w spodniach niemiłosiernie podciągniętych na szelkach.
    Oboje wyglądali przez otwarte okno. Na dole było widać grupkę ludzi zebranych na chodniku, wokół czarnej plamy.
    -Wiedziałam, że to sie tak skończy. TO BYłO DO PRZEWIDZENIA- stanowczym głosem zawyrokowała Pani.
    Mężczyzna tylko westchnął i spojrzał niepewnie w jej strone.
    -Co za czasy!!!Co za upadek moralności- kontynuowała dalej.
    -Widziałeś przecież jak ONA ostatnio się zachowywała ?! Wychodziła z balkonu na daszek i siadała sobie na rogu. Zwłaszcza wieczorem.Zupełny brak odpowiedzialności!!!
    -Chyba czekała na niego...no tego od Pani Gordon- mężczyzna odważył sie coś powiedzieć.
    -No wiesz co!! Alfredzie!-kobieta spojrzała przez okulary na niego- Też mi coś. A widziałeś jak Ona chodziła? Jak kręciła tyłkiem, kiedy On sie zbliżał do niej?- nie dopuszczała męża do głosu.
    -Znam Ja takie jak O N A - spurpurowiała na twarzy -zero moralności. Aby tylko dorwać samca.Fuuj!!!
    -Kochanie, to w końcu tylko...-wtrącił sie mężczyzna.
    -Alfredzie!!! Jak możesz?. Dziwka to dziwka!!- wykrzyczała, aż okulary zsuneły sie jej na nos-Tak, nie bójmy sie tego powiedzieć - zakończyła wyrażnie zmęczona.
    Teraz On zrobił sie czerwony na twarzy. Odwrócił sie od niej i skierował kroki w strone kuchni.
    -A ja ją lubiłem - powiedział tak cicho, że nikt by tego nie usłyszał.
    Z balkonu obok wychyliła się okrągła twarz w średnim wieku.
    -Pani Evans, widziała Pani co sie stało? - spytała kobieta wychylająca sie przez balkon
    Kobieta nie drgnęła. Patrzyła cały czas przez okno.
    -Ta kotka od Pani Roberts, spadła z dachu. Kto to widział?! Żeby kot spadł z dachu? Co za czasy, dajcie spokój.- Pokiwała głową i schowała się.
    - Też mi coś - starsza Pani wzruszyła ramionami - dziwka to dziwka - Zamkneła okno i poszła za
    mężem.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...