Majowa Bogini Rusałeczka  
        księżyc z jawora zrzucał rosę cieniem 
        w świętej koronie z ostępu z gałęzi 
        siedziało nagie dziewczę jak marzenie 
        na wody wokół spoglądając brzegi 
        czesała gęste jasne długie włosy 
        wijące się jak fale aż do ziemi 
        by w tej czynności zanucić melodię 
        z nuty Boskiej muzy z czaru czy z magii 
        kręconym brzegiem i burzanym tworem 
        byłoż księżycu być wpatrzonym zwojem  
        majowe barwy noc tę przepełniały 
        śpiew ptaków echem kołysał manowce 
        na głowie wieniec z kolorowych kwiatów 
        był jej ozdobą nie czystością w cnocie 
        wyszła z wody w nocy aby zatańczyć 
        w świetle księżyca raz w roku zaśpiewać 
        byłoż księżycu mieć w ruczaju działy 
        i stać się niegdyś utopionym chłopcem 
        i dać dziewczęciu usta zzieleniałe 
        sypane dziegciem, smalone łopianem  
        boso po rosie i w tumanie kurzu 
        zwinnymi ruchy wzniosłym majestatem 
        ujrzał tę piękność młodzieniec z przypadku 
        który dla tej strzelby tropił zwierza lasem 
        zwabiło go dziewczę w kuszącym tańcu 
        w rytm poszły serca - zapłonęły ogniem 
        tu znawca by użył żółci i różu 
        bo gdyby tylko zajął się tematem 
        to wiedziałby że róż i żółć pannicy 
        być nie przystoi przy blasku "księżycem"  
        czy to była bajda, a kto odgadnie? 
        w tej ciszy harmonii w zakątku kniei 
        gdzie różne cuda miały swoje miejsce 
        a z licha dziwne rozgrywały sceny 
        w ten obraz malowany lecz nie pędzlem 
        które mogło ujrzeć jednie zwierzę 
        właśnie się spełniało jego pragnienie 
        gdy spijał słodycz z ust truciznę z jadem 
        zapominał się w ten czas o całym świecie 
        z ćmą czar zawładnął jego duszą sercem  
        czyżby ten magnetyzm z jasnej poświaty 
        kierował jego kroki w tej hipnozie 
        będąc w tymże transie szedł jak lunatyk 
        jedynie na śmierć, nie jak na zbawienie 
        odurzony w mirażu stracił zmysły 
        dał się ponieść w tańcu tam ku tej wodzie 
        wręcz go nie ziemskie popychały siły 
        w złudnej wizji wszedł w najgłębszą topiel 
        gdzie nie jeden śmiałek stał się topielcem 
        wszystko ucichło jak przyszło z świtaniem     
        Dnia: 2009-09-19 14:04:52, napisał(a): Kieri-Śmiałek 
        Komentarzy: 272  
        Quo vadis,Domine{Dokąd idziesz,Panie}? 
        Życie to nie bajka o królewnie i królewiczu?  
No proszę, a czy to nie przypomina A, Mickiewicza? 
Widzę tu rym idący- 11sylabowy przez cały wiersz. 
Forma ogólnie poprawna. Więc jednak, coś w tym jest?  
Więc Panie i Panowie, jak to pisał...  
Pozdrawiam