Świateł migotanie,
piersi falowanie,
ostry tupot setek nóg.
Saksofon zawodzi,
To nic, o to chodzi,
Żebyś tylko tańczyć mógł.
Pisk rozdziera ciszę,
Sala się kołysze,
Jak na fali stara łódź.
Pot się z czoła leje,
Dziewczyna się śmieje,
Wszędzie winny zapach czuć..
Dyskoteka, dyskoteka,
To ratunek dla człowieka,
Tego co kłopoty ma.
Kiedy z lekka jest „naćpany”,
Często wyalienowany,
Bo namiętnie w „bingo” gra.
Tutaj może się wyszumieć,
Tu go może ktoś zrozumie,
Czemu tak mu obrzydł świat.
Może drinka z nim wypije,
I obejmie go za szyję,
Coś doradzi tak jak brat.
Dyskoteka „płynie”
Jest już na głębinie,
Słychać szum i gwar i śmiech.
Najgorsze minęło,
Już się „dopłynęło”,
Z dala widać żółty brzeg.
Świta już na dworze,
Wylało się morze
Jeszcze rozbawionych par.
Tłumu wciąż ubywa,
Senność ich okrywa,
I powoli milknie gwar.
Dyskoteka, dyskoteka,
Wyleczyła już człowieka,
Tego co kłopoty miał.
Dzisiaj nie jest już naćpany,
Ani wyalienowany,
I nie będzie więcej w bingo grał...
Tutaj poznał się z dziewczyną,
Razem pili słodkie wino,
Przetańczył z nią całą noc..
Potem przyrzekł jej solenie,
Że pragnie się z nią ożenić,
Miłość, ma – leczniczą moc..
R.