wyznaczył drogę młotkiem
uderzenie nie bolało na tyle żeby upaść
z dwóch twarzy wybrał jedną
oderwaną od przykościelnej madonny
teraz w kieszeni nosi ją wszędzie
jak Kalliope rylec i tablicę
znalazł się w pierwszym stadium choroby
ludzkiej namiętności
antidotum - porcelanowy talerzyk
zdobiony i kruchy
liryczny poeto nie mogłeś mieć zimnego serca
skoro wprowadziłeś do domu obłąkaną
na obraz i podobieństwo
dobija stukot gwoździ
do trumny
szykuję wykrochmaloną pościel
w szklance dwie pigułki na przeczyszczenie świata
oraz spłycony oddech by nikogo nie zbudzić
ułożone w krąg kamienie
trzy zdrowaśki - akt błagania
na czas do okna pukają gałęzie
dźwięczna dziewiąta symfonia
tonacja C dur
zbyt wcześnie przynosisz chryzantemy
wstążka zwiewnie dobija się do ud
lulajże w cukrowej miłości
pogodziłam się z samotnością
lepiej nie będzie
wyrywam struny
roztrzaskuję gryf
o kruche wapienne skały
budzą wstręt
zasypałam duszę otworu rezonansowego
drobinkami białego lodu
już spadły
układam chwyty w melodię
na zakurzonym niebie
grzeszną kostką
pieszczę nici samotności
prostota mysli ciąży na sumieniu
srebrzyste klucze
nie naciągają już błogiego szczęścia
odciśnięte koniuszki palców
wędrujace wiecznie po gryfie
w piękacy ból
przywołuja spokój
dziecko w pokoju swego bezpieczeństwa
głośno woła
mamo zagraj jeszcze raz
moją ulubioną kołysankę
nie mogę wstać
on
nogi przybił do bezwładu
nie mogę się wspiąć
wjeżdżam
na kołach egzystencji
po horyzont
koniec
po drodze mijam obrazy przeszłości ludzi
co kąpią we łzach grzechy
siebie
w bluźnierczych słowach
zabijam prawdę
nie czuję dłoni
zbroczone krwią
pchają mój ciężar
im bliżej celu
tym ciemniej
ciszej
coś daje płomień
może matka
zaniesie do światła
gdzie nie ma fotela z kołami
są łąki
w lekkość zamieniają
obciążone od bólu ciało
płynę po nich
nad głową dłoń
matki warkocz plecie z długich włosów
nie odwracam się
wjeżdżam na kołach swej egzystencji wolniej
zatrzymuje nieruchomy fotel
upadam
twarz tonie w niemocy
nic się nie zmieniło
kalectwo tułaczką po ziemi
trwam w nim bezpowrotnie
w podróży donikąd