Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Gryf

Użytkownicy
  • Postów

    1 006
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Gryf

  1. To nie prawda duszo moja,
    Gdy stracisz przewodnika
    Wszystko umiera dokoła,
    W otchłani chaosu znika.

    Dobrego miałaś pasterza,
    Karmił Cię prawdą miłości.
    On wiedział dokąd zmierzać,
    By dojść do wieczności.

    Ilekroć upadł pod krzyżem cierpienia,
    On zawsze powstał zapatrzony w Mistrza.
    On cierpiał dla Ciebie, dla twego zbawienia,
    Byś razem z nim do nieba była bliższa.

    Więc teraz moja duszo, gdy pustka uderza,
    Nie płacz i powstań, i idź prosto przed siebie
    Podążaj drogą Swojego Papieża
    I kochaj tak, jak on kochał Ciebie.

  2. Brakuje mi Ciebie, Twojej bliskości,
    Gdy wspomnę na czas dziś tak już odległy,
    Szaleńczych uniesień Naszej Miłości,
    Gdy wszystkie myśli ku sobie biegły.

    I rytmu serc młodych nikt nie regulował,
    Same wiedziały jak znaleźć siebie.
    Ty byłaś przy mnie gdym Cię potrzebował,
    A ja miałem zawsze czas dla Ciebie.

    Teraz mijamy się w drzwiach codzienności,
    Spojrzenia jedynie swe wymieniamy,
    Lecz nie ma w nich dawnej naszej radości.
    Czy miłość rutyną już zabijamy?

    Nie, to życie gdzieś ślepo pędzące,
    Próbuje ją ukryć, schować przed nami.
    Nakłada na nią brzemię bolące
    I mówi, że ona już nie jest z nami.

    A w sercach naszych tli się wspomnienie,
    Tam na dnie gdzie żadna myśl nie dociera
    I tylko czeka by buchnąć płomieniem.
    Prawdziwe uczucie w nas nie umiera.

    I jest jedno miejsce gdzie się znajdziemy,
    Maleńka przystań nad Morzem Życia,
    Tam miłość naszą znów odnajdziemy
    Na dalszą drogę wspólnego bycia.

    Stańmy na chwilę i spójrzmy na siebie,
    Przytul się do mnie jak dawniej bywało.
    Powiem Ci cicho jak kocham Ciebie,
    A Ty mi opowiesz jak serce płakało.

  3. Idę przez pustynię, morze uczuć wyschło.
    Piasek pod stopami, piękna już nie czuję.
    To co zachwycało w jednej chwili prysło.
    Przeraźliwa pustka w serce moje kłuje.

    Wciąż jestem spragniony, szukam zrozumienia.
    Zmierzam do oazy, może znajdę Ciebie.
    Ocal moją duszę z tego zatracenia.
    Spraw byśmy spojrzeli od nowa na siebie.

    Padam ze zmęczenia, gaśnie moja wiara.
    Leże z twarzą w piasku, już i tak nie czuję.
    Przepełniona we mnie jest goryczy czara,
    Wkrótce moją wolę swym jadem zatruje.

    Już nade mną sępy, smutne myśli krążą.
    Zaraz mnie dopadną, ja się nie obronię.
    W mojej biednej duszy mroczne dziury drążą.
    Potem tylko piasek w codzienność ją skryje.

    Choć ostatni raz uniosę głowę,
    Już nie boli żadna moja rana,
    Jeszcze tylko serce wołać jest gotowe,
    Jeszcze dla miłości otwarta jest brama.

  4. Kochana Damo naucz mnie tak pisać.
    Mnie się podoba Twoja poezja, wiem że w niej jest dużo uczucia i bólu,
    ale jest piękna.
    Wiesz mam już dość tych ich dziwnych recenzji, jak mi
    nie napiszą, że mam styl z ubiegłego stulecia, to znowu że nie ma w moich
    wierszach jakiegoś sensu...
    Wiesz, o których dwóch mówię. Nie mam do nich siły.
    Chyba kiedyś zamilknę.
    Gorąco Cię pozdrawiam.

  5. Cytat
    Dla mnie ,Gryfinko, to wyliczanka desperata. Nie ma konkretnego sensu, nie ma metafor, nie ma opisu itd, itd puenta w ogóle niezauważalna. Nic tutaj nie wyszło, niestety. Pozdrawiam.


    Dzięki Marcinie, wiem że jesteś wybredny i o to chodzi. To był kolejny eksperyment.
    To nie moja działka. Mam tylko do Ciebie jedną prośbę, proszę nie rób wycieczek do mojego
    imienia. Twoje zdrobnienie brzmi jak obelga. Ja Ci nie mówię Marcinku, a pamiętaj że znam Twój wiek. Wolę normalnie bez zdrobnień i oczywiście proszę oceniaj dalej. Pozdrawiam.
  6. Na szachownicy życia rozstawiam figury,
    Rozgrywam partię z czasem, lecz nie wiem kto wygra.
    Tak wielu próbowało i wielu odeszło.
    Przegrał ją mój ojciec, kryją go marmury.
    Jeszcze go pamiętam, jeszcze to nie przeszło.

    Uczył mnie jak grać, jak walkę prowadzić mądrze,
    Jak będąc szachowanym odpierać ataki,
    Mieć wiarę w zwycięztwo i Bogu zawsze ufać.
    Na cóż to się zdało, którz to teraz poprze.
    Na cóż mądre tezy, w myślach moich luka.

    Wciąż go szachowała okrutna choroba,
    W końcu walkę przegrał i króla przewrócił,
    Lecz on się nie poddał, on już nie miał siły.
    Taka go spotkała od życia „nagroda”,
    Wszystkie te nadzieje wnet go opuściły.

    W szranki stanąć z czasem teraz moja kolej,
    Niech zapłaci za to co wziął memu ojcu,
    Muszę go zatrzymać, jakoś go pokonać.
    Białe zaczynają, białymi grać wolę,
    Którz mi dziś podpowie jak tego dokonać.

    Tato jeszcze nie przegrałem...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...