Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Psycho Patrycja

Użytkownicy
  • Postów

    68
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Psycho Patrycja

  1. dlaczego mnie zwodzisz że jesteś blisko w rzeczywistości szydzisz kpisz na odległość niby przyjaciel ocierasz się o mnie przenikasz mój umysł i odlatujesz jak rajski ptak bogatszy o jedną skradzioną duszę
  2. trzy razy dziennie zachęcają do życia najsmutniejsza kolejka na wielkim świecie to prawda poraża bez pigułek znikamy rozpuszczamy się gniją nam ciała skaczemy po ścianach udręka dla innych dlatego każą śnić otępiałymi oczyma nie licząc codzienności antydepresanty uspokajające prochy na schizo wyniszczacze psychozy wymiary cierpienia uśpione na krótko potrzeba przytulenia najtrudniejszy z kroków dla kuśtykających wieczornymi korytarzami
  3. chorujemy na niemoc bezradność nóg wiedzie nas na każdym zakręcie w ślepe uliczki miasta niezauważeni przenikamy poprzez brudne ściany opieramy się o wysokie latarnie czekamy na kroki z oddali chłodny oddech śmierci zbliża się całuje oczy nie pragnie wytłumaczeń bierze pod swe skrzydła odchodzi się lekko
  4. *** czym mam zastąpić miłość która ociera się przenika przez moje pragnące serce nie osądzona pozostaję między twoimi snami a ty nie wspominasz wspólnych marzeń chęci wolności przechadzasz się ulicami codzienność niszczy uspokaja przyzwyczajenia jakbym umiała być blaskiem w Twoim nieomylnym oku *** kiedyś wszystko się zmieni zostanie skoszone jak wysoka trawa być może nie odrośnie od nowa ślady gdzieś po nas pozostaną a może to tylko złudzenie wszystko będzie toczyć się w kółko będę otępiona na sygnale wracać nie przetrzymam chyba doczesności
  5. Dziękuję bardzo za miłe słowa i również pozdrawiam.
  6. I kiedy kocham świat po tabletkach i winie uczulam się na Twój uścisk dźwięczysz gdzieś pod piersią zaciskam zwięźlej więzy wieczoru a Ciebie nie ma ze mną daruję Ci słany pocałunek II wyjechałeś kolejny raz zbieram siły na niewidocznej drodze do szczęścia nie zastąpią mi Ciebie obrazy i książki sączę powietrze upajam się smakiem jakbyś wdychał je przy mnie
  7. Michałowi. przytul mnie teraz i w czasie śmierci byłam tam czekałam Ty nie byłeś moim przewodnikiem nie wyciągnąłeś dłoni gdy tak bardzo pragnęłam przejść na drugą stronę nie mogę pogodzić się z doczesnością tak odległą od naszych rozmów nie umiem przyjąć świata takim na jaki zasługuję czekam na niewielki znak szum wiatru szepcący Twoje imię śpiew ptaków przemawiających Twoim głosem czekam na siły aby zapalić świeczkę zgody na Naszym Grobie
  8. Byłam rzeką krwi Lodowatym strumieniem Jedno słowo i zobaczyłam w nim Ciebie Byłam super-szatanem Jako żywa kobieta Cię zdradzam Odchodzę i przychodzę Lecz to nie pożegnanie.
  9. Droga Która prowadzi do wyzwolenia Odszukania prawdy o sobie Droga ta jest zawiła Już chyba zadziwiła zawiłością samą siebie Droga dla mnie tak nie pojęta Że nawet w snach nie jestem W stanie o niej myśleć Droga tak Nienamacalnie szalenie Obrócona przeciwko mnie Droga bez znaków i wskazówek drobnych nawet Być może jest tylko szosą Albo cienką ścieżką życia Ciężka moja ścieżka
  10. Moje życie Jest cholernie skomplikowane A zarazem uderza mnie Prostotą codzienności To tak jakbym była Szatanem wcielonym Mogę wszystko A jednak nie mogę nic Władanie nade mną ma Bóg
  11. A jakiś przyczyn światło boli. Może prawda też bije mnie w oczy? Trudno przyjąć prawdę jest tak dziwniejsza od Twojej.
  12. Padał deszcz Zimne krople opadały na serce Miejsce w którym się znajdowałam Zniszczyło mnie Każda myśl Kazała zanurzyć się jeszcze w kocu Lęk obejmował gardło Nogi kazały uciekać Słońce poraziło codziennością Wielkie rozczarowanie Szklane butelki stały puste Moralność otworzyła szeroko oczy Włączmy muzykę Bóg obrócił klepsydrę dnia
  13. Sen odbiera myślenie Daje od siebie Słodki stan ukojenia Niekiedy myśli Kłębią się jak szalone Widzimy siebie Za drugą stroną lustra Rozbitego lustra Może ten stan Nazywamy właśnie depresją A może to jedynie Powtarzane w kółko Braki radości z życia
  14. Czuję, że się ode mnie oddaliła, Nie przynosi mi prezentów. Czasami tylko szepnie do ucha, że jeszcze nie czas. Jeszcze nie moja godzina... A teraz jestem, cała w gorączce. Z rozchwianymi myślami. Rozkładając rekwizyty - tonę. Rozkładam dłonie i już wiem co jest na rzeczy. Śmierć ze mnie drwi. Znowu.
  15. nie galopują już konie kiedyś tak było, minęło... latem stąpam boso po trawie uzdrawiający chłód nocny pomaga na myślenie. zimą patrzę w niebo chociaż boję się oczu gwiazd czasami przysiadam i piszę czasami zasypiam na ulicy od zawsze jem czekoladę czytam ostrzeżenia na ulotkach nie pachnie już świeżo skoszona trawa kiedyś tak było, minęło... i tęsknię do dzieciństwa do pikników, do przejmującej rosy
  16. Czuję niedosyt. Anioły skarżą się do uszu. Porażona codziennością. Jak niegdyś - pamiętasz? Koszmary zabijają ostatnie marzenia. Wycinam rozpacz i uczę się żyć dla nas. Już nie czekam na windę poranną - to oznaka, że kwitnę.
  17. Dziękuję Ci bardzo. Droga do zdrowia jest zawiła, kręta i prowadzi w ślepe uliczki. Najgorsze jednak za mną. Teraz mniejsze zło - wspomnienia. Dziękuję z całego serducha ;>
  18. Wylewanie żali to chyba moja specjalność... Jestem zbyła łatwowierna, a niestety 99,9 % populacji ludzkiej to nic nie znaczące pasztety, które nie umieją być przyjaciółmi. Hmm.. cóż da się coś zrobić - zmienić swoją naturę i przestać ufać.
  19. Ojej, ależ to jeszcze przyjemne sny! Nie wszystkie moje wiersze są godne publikacji, tak to widzę i chyba tych naprawdę brutalnych nie wystawię na światło dzienne. Dziękuję ci baaardzo za życzenia, również Cię pozdrawiam.
  20. Ryszardzie, wiersz mnie rozbawił, ale wedle zaleceń czytałam z przymrużeniem oka. Każdy wiersz, który czytałam dotychczas tego typu był według mnie płytki, a Twój ma jakieś morały i przyjemnie się go czyta.
  21. Spoczywam na pinezkach. W świecie fantazji i całkowicie poważnie Czuję to znowu, tym razem wyraźniej Czarną dziurę co we mnie Zasysa mnie od środka Przemawia bez głosu Ścigają mnie niezakończone sprawy Niewyciągnięte topory wojenne Gniją nadal w zaropiałych żebrach wrogów Fałszywi przyjaciele Z twarzą przedartą do połowy Doradzają drogę ku normalności Jest tak pięknie, kolorowo i sławnie Tak sztucznie... Zapomniałam o układaniu siebie I cisnę wszystkim o podłogę Na białym parkiecie Który nie wspomina tańca żadnego Błyszczą tysiące drobinek Oto w tej godzinie normalność... Normalność mnie zgubiła.
  22. Kolejny twardy sen przerwany wewnętrznym wrzaskiem. Wojna myśli i słonych łez co we mnie gra. Nie mam znów siły schować się pod łóżkiem, w kurzu i cieniu obmyślać planu na życie. Okradam innych z marzeń. Często o tym nie wiedzą, ale ciężki mój dar. Myślę o Tobie w każdej dobie, Zawsze, gdy zasypiam i się budzę. Setki listów, wierszy i słów nic mi nie dadzą. Wysłałabym je wszystkie, niestety nie znam adresu do nieba. A u mnie coraz gorzej. Rzucona jestem między kartki.
  23. A dziękuję, dziękuję. Co do tej refleksji to chyba każdy ma z dzieciństwa i te dobre i te złe wspomnienia. Chcę uwiecznić te dobre. Dziękuję za życzenia, Tobie również wszystkiego Najlepszego na ten Nowy Rok ;> .
  24. Witaj Ryszardzie, miło, że jesteś. Zmieniło się niewiele... Przynajmniej niewiele na pozytywy. Cieszę się, że podoba się wiersz 'w moim stylu' ;). Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze w nowym roku. Sylwester na pewno będzie spokojny, a czy miły to się okaże.
  25. nie galopują już konie kiedyś tak było, minęło... latem stąpam boso po trawie uzdrawiający chłód nocy pomaga na myślenie zima patrzę w niebo chociaż boję się oczu gwiazd czasami przysiadam i piszę czasami zasypiam na ulicy od zawsze jem czekoladę czytam ostrzeżenia na ulotkach nie pachnie świeżo skoszona trawa kiedyś tak było, minęło... i tęsknie do dzieciństwa do pikników, do przejmującej rosy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...