Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Emilian Czarny

Użytkownicy
  • Postów

    71
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Emilian Czarny

  1. Przyjdź do mnie naga i święta. Niech czczę twe ciało z rozkoszą. W zadumie snu niepojęta. Do gwiazd mnie zmysły zanoszą. Snów mych obrazem jedynym. W ustach spragnionych kropelką. Często z tęsknoty nieżywym. Udręki mej zbawicielko. Ofiarnym żem i pokornym. Stóp pragnę ślady całować. I drogi słać kwieciem polnym. Nigdy niczego żałować. Przebacz me czyny szalone. A słów niesfornych nie słuchaj. Dla nas wciąż łąki zielone, gdzie skrył się miłosny ruczaj.
  2. Nie. Dokładnie , tak jak napisałem. To była pierwsza rocznica wprowadzenia stanu wojennego, który jeszcze wtedy trwał.
  3. Jak zwykle wyszedłeś o świcie, w ten dzień ponury, grudniowy. Na stole zostało nakrycie i okruch chleba razowy. Za rogiem zomowcom machnąłeś przepustką mruknąłeś: cholera. Pod murem pokornie przemknąłeś. Przed rokiem dziś była niedziela. Zmartwiłeś się wtedy. Pamiętasz? Myślałeś - telewizor zepsuty. Ze ściany odpadł kalendarz. Do glancu czyściłeś buty. Wtem z rąk ci wszystko wypadło. Generał głosi orędzie. Serce ścisnęło imadło. Wojenny stan teraz będzie!!! Za godność cele i kraty! Apokalipsy trwa jazda. Głowę podniesiesz - to baty! Orzeł przykuty do gniazda. Nadjechał autobus służbowy. Twarze te same, pomięte. Śpiące kołyszą się głowy. A ty od jutra - na rentę. Papiery już podpisane i klucz oddany od szafki. A gdy wyszedłeś za bramę, wrony krakały i kawki. Nagle ulica ożyła, ściele się gaz, zamieszanie. Wściekle syrena zawyła, chciałeś schować się w bramie. Za co mnie bijesz?! krzyknąłeś. Jesteś Polakiem, nieprawda? Hańbisz ten mundur, hej koleś. I wtedy zgasła twa gwiazda. Ja wiersz ten kładę na grobie. Winnych do dziś nie ma za to. Pamięć w mym sercu o Tobie Na zawsze zostanie TATO. Pamięci mego ojca zabitego 13 grudnia 1982 roku
  4. W łomocie łzy upadłej na ziemię W krzyku róży w zaciśniętej pięści W nagłej chwili niespodzianej, niemej Spadłe serce pod butami chrzęści Już się domyśla, lecz myśl tą przeklina W oczywistość tej chwili nie wierzy Uniesień miłości ikarowa wyżyna roztrzaskana w atomy pośród fal już leży Tuż przed chwilą- mocarnym Goliatem Faustem mocy, nadmorskim zefirem Nagle nagi jak dziecko przed światem W rytmie walca odtańczonym kadrylem Czyżby miecz Damoklesowy zerwany Rozpłatał na części gorące tętnice W noc ciemną i długą budzę się spłakany I przeznaczenia wciąż badam granice
  5. Słowem malowanie. Czy zda się to, komu głęboko w szufladzie schowane gdzieś w domu? Słowem malowane intymne pejzaże. Na blejtramie życia czy wszystko pokażę? Słowem malowane obrazki, landszafty. Raz proste, rubaszne, raz z muzą konszachty. Słowem malowane sprawy błahe i ważne. Bajeczki dla dzieci, liryki odważne. Słowem malowane łzy z serca zrzucone. To jak najpoważniej, to w żart obrócone. A po co to piszę? Pytam ciągle siebie. Ego odpowiada - Dla aniołów w Niebie.
  6. Płaszcz twój trzymam zmoknięty, co przeżył zbyt wiele, nadto już pomięty, przetarty nad miarę. Głos twój zmęczony. Byłam dziś w kościele. Porozmawiaj ze mną. Zamień słówek parę. Na me ramię kładziesz swoje zimne dłonie i muskasz w policzek, tak jak płatkiem róży. Przygasła iskierka w twoich oczach płonie i z nadzieją szepczesz: Chyba już po burzy. Wybaczam kochany i ty wybacz proszę. Bo czy w ogień warto rzucać życie całe? Wszak nie o to chodzi, aby dbać o grosze, lecz pielęgnować miłość i wychować małe. Nasza rzeka życia jest już dość szeroka. W jej nurty wyrzućmy wszystkie podłe czyny. Niech u złego szyi zawiśnie opoka. Bo cóż cenniejszego mamy prócz rodziny.
  7. Nie pytaj czy kocham - gdy wpinam w twe włosy pierwszy kwiat wiosenny. Nie pytaj czy kocham - gdy pocałunkiem składam hołd codzienny. Nie pytaj czy kocham - gdy w deszczu jesiennym parasol otwieram. Nie pytaj czy kocham - gdy siwe twe włosy na pamiątkę zbieram. Nie pytaj czy kocham - gdy guzik poprawiam w sukni nie dopięty. Nie pytaj czy kocham - gdy niosę gorącą filiżankę mięty. Nie pytaj czy kocham - gdy w wieczór majowy szumią nam platany. Nie pytaj czy kocham - bo słów nadmiar wokół jest wypowiedzianych. Nie pytaj czy kocham - bo w odruchach serca miłość się ukrywa. Choć słów jej brakuje i skromna jak starość, to płonie jak żywa.
  8. Okręt już przy kei zaciągnięte cumy wiatr przysiadł na rei wspominanie dumy Szanty zapomniane wśród masztów nagości karty wyświechtane w kąt rzucone kości Żagle - płowe ptaki żałobne chorągwie zamarłe wiatraki umieranie godne Kilwater spieniony morza nie podzieli bandera spuszczona przylądek nadziei
  9. Są takie myśli co noc czynią bezsenną. I takie wspomnienie co szloch z piersi wyrywa. Jest taki grzech co studnią bezdenną w pragnieniu miłości dwa serca porywa. Jest taka pieśń co łzą staje w oku. Są też obietnice co palą sumienie. Są takie nogi co nie zrobią kroku choć rwą się do tańca to ciążą kamieniem. Jest takie marzenie co w sercu zostanie. Również taka prośba co pustkę uleci. Jest w życiu czasem też takie kochanie jako wiersz najszczerszy co trafi do śmieci.
  10. Łzy - wiersze rzewne oczy stare, spłakane roszą drogi niepewne losem poplątane Tyś busolą wieczną choć daleką, płonną każdą myślą serdeczną połoniną wonną Buty - druhy moje gryzą żwir, mielą błoto po warkoczy zwoje po kibici złoto Czas został pod krzyżem na drogi rozstaju z przyjacielem kijem do spełnienia kraju Co dzień od początku pragnę cię jak chleba znajdę ciebie w końcu choćby u bram Nieba
  11. Czas na chwilę zwalnia i traci znaczenie. Azyl mej poezji. Duchem wypełnienie. Melancholia błoga w ramionach swych tuli. Daj Bóg,czyjeś serce w potrzebie rozczuli. Znajduję swe pióro i skrawek papieru. I już nie samotnym. Jestem jednym z wielu. Z Seneką, Byronem, Norwidem, Miłoszem. Myśli wymieniamy pod poezji kloszem. Natchnienie ogarnia. Piję każde słowo. Znikają szarości, bardziej kolorowo. Dzień wokół jaśnieje, urody nabiera. Czoła stawiam gromom, znika beznadzieja. Inni wciąż mi mówią: Poezja nie w modzie. A kto krzepi serca, budzi myśl w narodzie? Dziś wielkie liryki świat przykrywa kurzem. Cóż złego w pisaniu? Cóż złego w lekturze? Wszędzie szukam piękna, wielbię ideały. Jak stary żaglowiec rozbity o skały. Pogodzony z losem. Morze go zabiera. Pośród fal najdłużej powiewa bandera.
  12. Być twoim cieniem i wiernym przyjacielem. Czy będzie znaczyć dla ciebie to zbyt wiele? Cichutko usiądę poza światła kręgiem. Mą damę pobijesz królewskim żołędziem. Przy mocnej kawie usiądziemy przy stole. A potem przed siebie przez truskawek pole. Za rękę nieśpiesznie, gdzie oczy poniosą. Ze szczęścia spłakani przedwieczorną rosą. Otuleni wiatrem, zapatrzeni w słońce, czule zaplączemy naszych palców końce. Niewinni, spokojni, zakochani w lecie. Echo obudzimy, niech leci po świecie. Moje ramię chwycisz i głowę przytulisz, gdzieś w pobliżu serca i w kłębek się skulisz. Westchniesz potem cicho, jak dziecko bez winy. Morfeusz cię przyjmie do swojej krainy. Snu pilnować będę, jak pies najwierniejszy. I przypomnę sobie mój wiersz najpiękniejszy, co nie miałem odwagi w swej nieśmiałości, przeczytać i wyznać ci mojej miłości.
  13. Witaj Sylwestrze. Mnie bardzo podobają się takie klimaty. Czytam i będę czytał.
  14. Drogi Sylwestrze. Musiałem odczekać i odreagować to wszystko, co tu nawypisywali. Sam się dałem ponieść negatywnym emocjom. Mam wrażenie, że to forum jest dla niektórych miejscem aby tylko zaistnieć i to w sposób nie mający z duchem poezji nic wspólnego. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję.
  15. Witaj Eliko. Więcej wiary w siebie. Jakiś akcent na koniec by się przydał. Ąle i tak ładny. P.S. Niechcący stałaś się moją wspólniczką w niezłym zamieszaniu. Coś już o mnie wiesz. Pozdrawiam ;-)
  16. Wczoraj moja córeczka wcale spać nie chciała. Dawno już nocka ciemna a ona gadała: Że ta lalka już stara i misio popruty, a ten zegar na ścianie jest pewnie zepsuty. Że słoneczko na niebie zaszło dziś za wcześnie. Ciekawe, czy w tym roku dojrzeją czereśnie? Że kalosze braciszka na nią są za duże. A po deszczu ogromne robią się kałuże. Dlaczego zima trzeba odziewać kożuszek? A po placku z gruszkami może boleć brzuszek? Po co w ogóle trzeba zakładać bambosze? Kiedy mówić - Dziękuję, a kiedy - Poproszę? Na pewno od szczoteczki ścierają się zęby. Po co pani w zeszycie podkreśliła błędy? Że chodzenie do szkoły jest troszeczkę głupie. Dlaczego makaronu jest tak dużo w zupie? Ciocia powiedziała, że w nocy nie śpi sowa. A mamusię wieczorem zawsze boli głowa. Że wczoraj na podwórku rozbiła kolano. I dlaczego jest zawsze niewyspana rano. Trudnymi pytaniami wkrótce się zmęczyła. Poprawiłem poduszkę, główkę położyła. Jeszcze chciała coś spytać, lecz tylko ziewnęła. Zamrugała oczkami i zaraz snęła. I pomyślałem sobie wtedy tak wieczorem: Słuchajmy własnych dzieci, jak chcemy być wzorem. Bo często wcale sprawy sobie nie zdajemy, Jak spać nie pozwalają dziecięce problemy.
  17. I po co te drobne złośliwości hehe ;) Swoją drogą, jeśli w poezji chodzi o robienie "fermentu", to ja nie piszę się (sic!) na taką poezję... Dzięki Toby. Ja jednak uważam,że to choć czasem bolesna to skuteczna metoda. Ujawnia wiele a ja chciałem Was poznać. To jeszcze nie koniec. Do miłego...
  18. Droga Konkwisto! "Gdy dzwony biją, diabeł wrzeszczy." Może rymowanka, może wiersz, może nagły odruch głębokiego żalu! Wszystko może. Galileusz zmienił zdanie a Ziemia jednak się kręci. P.S. A tak poza tym, to jak na debiut to niezły ferment.
  19. Puk! Puk! Tu Poezja. Mów za siebie.
  20. Jako pierwszy wstawiłeś komentarz i do mojej osoby użyłeś zwrotu "wy". To jest jednoznaczne, towarzyszu. Tez cię kocham, O nie, napisałem "wy" do dwóch tekstów pod sobą ("wy" - czyli ty i twoja druga połowa na "F" namiętnie broniąca tych wypocin). Ale czerwoni towarzysze podobnie odczytywali - błędnie. Żal mi czasu aby komentować ewidentne kłamstwa. Wystarczy spojrzeć na pierwszy komentarz.
  21. Czytając Regulamin wątku miałem nadzieję na rzeczowe i profesjonalne komentarze lub ich brak. A tu regularna pyskówka. Niektórych przepraszam, niektórym dziękuję. Sami zgadujcie.
  22. Ostatni raz na "wy" to mi mówił pewien SB-ek w 81-wszym roku. W tym samym roku MO zabiło mi ojca. Takie masz ciągoty a może sentymenty? Wybacz ,ale mam alergię na pewne rzeczy. 'Wy" to liczba mnoga, chłopcze. I nie wciskaj mi tu takich bredni, bo żal czytać. Jako pierwszy wstawiłeś komentarz i do mojej osoby użyłeś zwrotu "wy". To jest jednoznaczne, towarzyszu. Tez cię kocham,
  23. No i dobrze, że pan nie może. A może Pan nie powinien. Poczytałem trochę Pana i przysięgam, że więcej nie będę. Psychodeliczne opisywanie narkotycznych wizji może zainteresować lekarza, chyba, że już za późno.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...