spływam obowiązkiem każdego dnia
w bezsenność kolejnych nocy
nie śnię już tak jak kiedyś
zasypiam i budzę się
uciekam, chyłkiem jak zdrajca
sercem bezdusznym konsumując
prozę, mą prozę, codzienność
dzień
po
dniu
wykuwam bramę z litej stali
pomiędzy
mną a mną
jakim byłem i jestem
zanurzyć się w ocean
zamyśleń
pragnę jeszcze raz
jeszcze mam czas
…