
Maski
Użytkownicy-
Postów
28 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Maski
-
Bardzo dziękuję za twoje cenne uwagi, choć z przykrością stwierdzam, że rzucasz ogólniki - konkrety. Koniec z polityką, Aby ułatwić tobie zadanie napiszę, że kiedyś na ścianie wyczytałem: „celem mojego życia jest bycie artystą niezrozumiałym – genialne” nie
-
może zajmij się tym, czym powinnaś, a więc komentowaniem wiersza Maski(ego), a nie komentowaniem moich komentarzy, co masz w zwyczaju nieustannie czynić. Sprowokowałaś mnie do czytania również twoich komentarzy niejednym twoim wierszem, w którym znajdowałam moje słowa i część mnie. Droga Fly Eliko, ale o co cho... pogubiłem się. Gdybyś była tak miła zasugerować coś w kontekście mojego wiersza, proszę.
-
niczego nie czytam, dzielę się własnymi doświadczeniami, ale skoro straszę forumowicza - znikam. Nie straszysz. To taki kij w mrowisko moich ambicji.
-
Prawdę pisząc, nie spodziewałem się adresując prośbę dotyczącą wiersza, zachęty do popełniania prozy. Bardzo dziękuję za słowa, z których odczytuję wiarę w moje umiejętności. Aż ciarki mnie przechodzą na myśl, że może posiadasz wiedzę tajemna i czytasz w myślach forumowiczów. A ja myślałem, że Maski jest anonimowy.
-
Lubię słowa, lubię je składać, nadawać im sens myśli. Nie mam natomiast doświadczenia aby o czymś napisać, więc jeśli piszę to listy (co mogłoby być namiastką prozy). Z drugiej strony gdy czytam książki niestety stwierdzam, że to nie moja liga, jeśli z tym co popełniam do jakiejkolwiek ligi mógłbym się zaliczyć. Wiem, do odważnych świat należy i ostatnio również modna stała się teza: anything is possible, ale i tak chyba nie stać mnie na taki krok.
-
Jeszcze raz dziękuję. Nie tłumaczyłem się dotychczas, choć występuję u Was sporadycznie. Ten wiersz jest dla mnie ważny i może dlatego pokusiłem się na słów parę. Nawiasem mówiąc, miałem polonistkę, która rozkładała wiersze na części pierwsze swojej interpretacji, z którą często się nie zgadzałem. Zamieszczając moje refleksje proszę o wskazówki co w ich kontekście można byłoby przeinaczyć, zmanipulować nie odchodząc zbytnio od zamysłu. Postawcie DROGOWSKAZY proszę. Nie twierdzę, że wyczerpałem cały swój potencjał nad transformacją, ale w tym miejscu sądzę, żę Wasza pomoc będzie mile widziana. Nie podejmowałem nigdy prób ubierania w słowa myśli dłuższych niż te dające się zamknąć w jednym wierszu. Zresztą nie jestem bardzo barwną i doświadczoną postacią aby napisać treść interesującą i dłuższą. Dziękuję
-
bardzo dziękuję za dwoistość komentarza. sądzę, że winienem słów parę wyjaśnienia: rzeczone dachy (nie widzimy ich idąc ulicą, no chyba, że dom mały), zapisują się nam w pamięci w jakiś taki mistyczny (trochę przesadzam z tym mistycyzmem) sposób gdy widziane z lotu ptaka. Nie wspomniałem o tych miedzią wyściełanych bo nie chciały wpisać się kolorem od samego początku. A zaczęło się od refleksji związanej z życiem każdego z nas ukrytym za oknami. Spacerując, goniąc za czymś, ulicami nie zastanawiamy się kto i jak żyje zupełnie niedaleko. Z mediów jedynie dowiadujemy się o makabrach lub heroizmie mających miejsce za oknami, które być może właśnie minęliśmy. Przechodząc jakby mimowolnie rzucamy spojrzenie to tu, to tam i niestety jedyne co widzimy to błyszczącą lub brudną szybę przesłoniętą firanką. Trudno jest cokolwiek zobaczyć, trudno jest zobaczyć życie, gdy uda nam się spojrzeć do środka choćby przez sekundę (to zupełnie jak badania SETI, wsłuchujemy się w drobny wycinek przestrzeni licząc, że usłyszymy sygnał – wierzę, z całym przekonaniem, że jest życie gdzieś tam – jednak uważam same badania za kosmiczne lotto). W tym kontekście sugestia firanek mnie nie przekonuje – prawda natomiast jest, że bez nich widzi się lepiej. Idę zatem ulicą. Gdy uda mi się nie słyszeć hałasu ulicy, tego zwykłego, codziennego, słyszę (podświadomie chyba) szum własnej krwi (to dziwne uczucie, gdy wyłączy się hałasy, słyszy się własną krew – polecam, choć to atrakcja dla nielicznych, myślę tutaj o komorze bezechowej). I tak podświadomie zakładam, że za ścianą słyszę bicie serc, słyszę energię bicia, jak rozchodzącą się falę akustyczną, miarową, jednostajną, w zależności od serca szybszą lub wolniejszą jednak obcą. Kuchnia bogów jest jednak dla mnie ważna. Zakładam, że w każdym domu jest ktoś dominujący. To właśnie bóg na miarę życia za oknem, którego nie widać. To dobry lub zły ojciec, dobra lub zła matka … a strumienie energii to doświadczenia jakie wynosimy ze sobą, a działania jakie podejmujemy są jakie są i takie są zapamiętywane do chwili gdy wydarzy się coś nowego, bardziej ekscytującego, aż zapominamy o nich. Choć zapomnieć nie można, prawda, tak nam się tylko zdaje. No i ja gdzieś pod dachem mam swoje miejsce, gdzieś gdzie jestem dobrym lub złym manipulującym bogiem. Nie wzbraniam się przed życiem, jestem ciekaw tego czego doświadczę za chwilę. Strach przed nieznanym jest uzasadniony, choć niełatwo jest pogodzić się z ciągłym stanem gotowości. Wyobrażam sobie stan gotowości jako napięcie. Gdy strach wykracza poza granice zdrowego rozsądku, napięcie staje się nieznośne, bolesne. Trwonienie czasu związane jest z niewymuszonym akceptowaniem biegu historii. Można wymusić sytuacje, ale po co, co ma być … No i zapomnienie – oczywiście chwytliwe, bo klucz zapomnienia otwiera drzwi refleksji. Każdy znajdzie coś dla siebie. Jestem skłonny twierdzić, że nie boję się zapomnienia – bo co ma być … Nie chcę zapomnieć osób, doświadczeń, wspomnień ważnych dla mnie. O rzeczach złych wolę nie pamiętać. Kolory i ich symbolika prowadzić mogą do swobodnej refleksji. Sądzę, że ten zabieg był słuszny, koniec wiersza nie jest końcem sensu stricto. A gdzie jest lepsze miejsce na refleksje jak nie na końcu. Wracając do kolorów, ja mieszkam w kamienicy o dachu częściowo czarnym i czerwonym i różne rzeczy dzieją się w 6 mieszkaniach w niej się znajdujących. Balans pomiędzy jednym a drugim sądzę wprowadza równowagę. A jeśli rzeczywiście kolory mają wpływ, to co? To tylko tak słowem wyjaśnienia, na które nie miałem czasu wczoraj. Jeszcze raz dziękuję.
-
Poziomy czernią się Skosy czerwienią Spacerując ulicami Domyślam się życia za oknami Wsłuchany w rytm tętnic Wyobrażam sobie bicie serc W mikro światach Nieznanych i nieodkrytych Nieodległych zaledwie o grubości ścian Pod dachami miast z kuchni bogów wylewają się strumienie energii których potencjały chwilowym trwaniem zapisują się rysą w pamięci i znoszą się wzajemnie Pod jednym z nich Łapczywie oddycham Trwoniąc czas ze strachu Przed zapomnieniem czerń kiru miłości czerwień a może nie Dawno, bardzo dawno, nic mnie nie skłoniło aby zmusić swoje szare komórki do wysiłku. Nie wiem, może pogoda, kryzys jakiś ..... czy co. Napiszcie gdzie popełniłem błąd, bo jakoś się zapędzielm w kozi róg.
-
Ja to ty bardzo dziękuję, choć sugestie Teresy są mi bliższe. Staram się być otwarty na świat i każda uwaga jest dla mnie cennym doświadczeniem. 13 bardzo dziękuję - to bardzo miłe słowa - mam nadzieję nie obniżać lotów i z Waszą pomocą wznieść się na wyżyny moich możliwości. Bardzo tego pragnę.
-
no dzięki bardzo napisałem, że muszę się od niego uwolnić na chwilę podoba mi się bardziej i żałuję, że nie wpadłem na to sam pisząc ostatnio zadaję sobie tematy i niestety jak widać zmagania nie przynoszą najlepszych efektów, sam nie byłem zadowolony, ale wskazałaś mi drogę, dziękuję no i nie przepraszaj
-
usłyszawszy słowa wzniesione ponad płyciznę gazety rozdawanej na ulicy odważam się wykrztusić przez ściśnięte tremą gardło wiersz jak dziecko zmagając się z wyzwaniem okiełznania języka temat odwieczny: miłość … smutek … drżenie … radości lub troski … rozkoszy westchnienie … z chorobą swą walczę majaczę o „sakrum” z wiarą, że to nie „profanum” raczej z kolan podnoszę się na równe nogi za myślą piórem goniąc znaki których czerń przeraża mnie i raduje zarazem świat wiruje swym odwiecznym tempem na kartką … mym południkiem zero centrum świata mego Witam Was, powyższy jest w trakcie, zdecydowałem się uwolnić się na chwilę od niego, jeśli macie sugestie, czekam
-
sens odpadł temu wierszu
Maski odpowiedział(a) na Adam Rozezweig utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
a ja się obśmiałem przez smutek, rozczarowanie, miłość dotarłem tutaj i mi dobrze -
to nie konfabulacja
Maski odpowiedział(a) na teresa943 utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
bo nieśmiały jestem i nowy i takie tam i niech na stosie krytyki spłonę za moje urojenia i tak niewiele dzisiaj napiszę zagoniony (dzisiaj skróciłbym do dziś) czas jak cerber żelazną obręczą trzyma na uwięzi (dokonałbym takiej zmiany) uciskając skronie serce przed snem ci opowie (sugestia Grażyny z przestawieniem korzystna) o lecie nad spokojnym morzem łaskoczącym rozgrzane stopy (ciało – pomyślałbym o rozkoszy dla całego ciała a nie tylko dla stóp, ale to tylko ja mam chyba zbyt wybujałe potrzeby, zresztą jeśli mi gorąco to wolę wskoczyć cały do wody, a nie tylko spluskać stopy) tak kojąco działa biel mlecznej drogi światłem gwiazd biegnąc (lubię zadzierać głowę w gwiazdy, czy taka zmiana twoim zdaniem mogłaby zaistnieć) ku lepszej przyszłości (czy przyszłości? Osobiście uważam, że astronomia to taka kosmiczna archeologia, szczególnie gdy myślę o odległych układach, galaktykach, światło dociera gdzieś i zawsze widzimy tylko efekt tego co miało miejsce kiedyś, chciałbym mieć taką latarkę, dzięki której mógłbym zajrzeć w przyszłość) tymczasem zaśnijmy by wyśnić jutrzejszej rzeczywistości (rzeczywistość bym pominął, jutro w domyśle dla mnie jest rzeczywistością przyszłą, zmieniłbym tylko wtedy jutrzejszej na jutrzejszy) pogodny poranek tylko dla nas -
Deszcz-jaki ty durny jesteś...
Maski odpowiedział(a) na krowa utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
bardzo mokro i kałuż wiele -
Drugie oblicze kobiety
Maski odpowiedział(a) na Sfinks13 utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
ciężko się tak żyje z jednej strony pragnąc zapomnieć o miłości "do urny uczucia skryłem" z drugiej rujnując życie jej niemożliwością zapomnieniem "lecz codziennie go burzysz" mnie osobiście się bardzo podoba -
"już nie jest tak kolorowo, jak kiedyś'
Maski odpowiedział(a) na Kamila Wójcik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
aż ciśnie mi się na usta "... o ku... ja pie...." z dnia świra -
"już nie jest tak kolorowo, jak kiedyś'
Maski odpowiedział(a) na Kamila Wójcik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
mnie się podoba to ulica, to "fakt" ale musiało zaleźć coś tobie za skórę -
Gdybym zamknął całość w taki sposób? czekam pragnąc aby zima ponownie roztańczyła twoją miłość omijam dzięki temu, mam nadzieję, wszystkie powtórzenia; na "odmalowanie" jakby nieświadomie nie chciałem zwrócić uwagi, gdzieś po głowie chyba plątała mi się pętla, biel, śnieg, mróz: to zima - mają wiele wspólnego. Jeszcze pozostała interpunkcja. Dziękuję za wskazówki i chwilę refleksji, mistrzostwo wielkiego formatu. I jak tu mówić, że bez ciężkiej pracy można osiągnąć szczyty. Szkoda tylko, że niestety ciężką pracę przypłaca się zdrowiem.
-
to nie konfabulacja
Maski odpowiedział(a) na teresa943 utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
witam, jestem tutaj nowy i nie jestem ekspertem, twój wiersz zaciekawił mnie, tamat taki mi bliski. Czuję, że można byłoby wprowadzić kilka zmian. Czy mógłbym przedstawić je tobie? -
Bardzo dziękuję!!! Masz rację być może pochopnie wstawiłem wiersz (na wiersze "w trakcie" jest stosowne forum). Jest to jeden z wierszy łapany ze strzępków pozostałych w pamięci. Obiecuję poprawę. Sądzę, że winę za wiarę w swój "talent", mogę przypisać optymizmowi i być może tym wszystkim, którzy mnie w tym bezkrytycznie utwierdzali. A jak widać chyba mi krytyki brakowało. Bardzo się cieszę, że zechciałeś poświęcić mi chwilę. Kolejna odsłona p r a g n i e n i a - ostateczną nie jest. Starałem się zastosować twoje wskazówki. Tulupy peanów - przyfastrygowane do pierwotnej wersji chyba rzeczywiście wyszły podświadomie. Sam widzisz jaka jest moc sprawcza, nawet jeśli nieświadomej, manipulacji. Nanosząc zmiany nie chciałem zatracić w nich tematu. pozieleniało wszystko ktoś odmalował ławki w parku drżące jeszcze od westchnień Gdy jeździłaś na łyżwach Tak pięknie spłynęła z ciebie miłość wraz z ciepłem wiosennego wiatru Iskrzące się szadzią szepty które nadal słyszę w niewidoczność uleciały jak spłoszone ptaki kocham nawet bardziej chyba układając słowa w tulupy peanów czekam pragnąc aby zima odmalowała park od nowa bielą czekam na śnieg na mróz na ciebie na twoją miłość
-
wróciłem, jak obiecałem, do wiersza. aktualnie to transformers w fazie nieostatecznej. Przyznaje się bez bicia, że trudno mi zmierzyć się z tematem na zimno. Pisząc gonię myśli, zwykle w przedziwnych miejscach, gdy nie mam np. kartki przy sobie (w takiej sytuacji ulotna myśl skazana jest na niebyt). Jak zauważysz (zauważycie) zmieniłem treść, rozbudowałem ją, pomijając interpunkcję, słyszę te pauzy zamyśleń, akcenty, jednak nie potrafię jeszcze zadecydować co gdzie postawić. z przykrością stwierdzam, że niestety w chwili obecnej nie mam pomysłu jak ponownie wyznać miłość na końcu wiersza, ale do tego wrócę. Poproszę o pomoc, wskazówki. Na marginesie debiutowałem w szkole średniej, nawet zdobyłem zielone pióro, do złotego zabrakło mi chyba dojrzałości. Organizowałem dla siebie liczne plenery poetyckie - szukając inspiracji. Przestałem pisać. No i jestem teraz, może powinienem już sobie dać spokój? p r a g n i e n i e pozieleniało wszystko ktoś odmalował ławki w parku Zamalowując szepty Iskrzące się szadzią Gdy jeździłaś na łyżwach Tak pięknie spłynęła z ciebie miłość wraz z ciepłem wiosennego wiatru kocham ciebie nawet bardziej chyba czekam układając słowa w tulupy peanów pragnąc aby zima odmalowała park od nowa bielą czekam Gdy z pierwszym mrozem Wrócisz Roztańczyć zimny park
-
zielone! lecę! druga strona, zdążę! odległy jej kosmos uwolnił tłum jak światło uciekające z czarnej dziury napiera na mnie fotonami ciał kobita z prawej, inna z lewej, stuk, stuk, walą obcasy mężczyzna: szur, szur szlifując platfusa, wbija mi zgrabnie łokieć w brzuch, jęczę … przepraszam! wyplute jakby z wyrzutem, odbija się od zebry, spływając rynsztokiem w kanał w ostatniej chwili zdążyłem wskakując na krawężnik obróciłem się dostrzegając jak światło rozproszyło się po czarnych dziurach bram
-
i co powiem? zręcznie bardzo, nawet - dziękuję. ostatnia część odwoływała się i raczej nadal odwołuje od zimy - przyszłej zimy. Jawi się ona jakoś tak czarno biało, inaczej jej nie widzę, choć lubię bardzo. Chciałem wyrazić nadzieję, że niebawem gdy spadnie kolejny w mym życiu śnieg a sadzawkę w parku zetnie lód, wróci owa łyżwiarka i powiem jej o mojej miłości, wówczas niewypowiedzianej. Obiecuję wrócić do tego wiersza! Pozdrawiam, Maski
-
pozieleniało wszystko! ktoś odmalował ławki w parku! nie jeździsz już na łyżwach jeździłaś tak pięknie spłynęła z ciebie miłość wraz z ciepłem wiosennego wiatru ja kocham ciebie i teraz nawet bardziej chyba powiem tobie o tym, wiesz w biało czarnym parku gdy przyjdziesz poślizgać się
-
widzisz kościoły z ich jedyną prawdą widzisz ludzi przelewających krew Chrystusa stojąc obojętnie pod krzyżem zastanawiasz się czy jesteś na tyle silny by wierzyć