Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Stefan Nawara

Użytkownicy
  • Postów

    170
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Stefan Nawara

  1. Cytat
    pochylony na dziobie łodzi
    szukasz swojej drogi
    ku brzegom
    w refleksach świateł
    odbija się niebieska
    przepaść nieba
    na jej dnie kamienie
    zakwitają cieniami
    wśród wodnych roślin
    czmychają ryby
    otwarte muszle małży
    ślepią niczym oniemiałe oczy

    wiatr buja i zamiata
    ciężką taflę
    łączy powidoki
    w chwiejną rzeczywistość

    jeżeli uwierzysz
    w to co widoczne
    twoje żeglowanie
    stanie się zaledwie
    wracaniem


    w tej części wiersza chciałem uchwycić fizyczne odczucie bujania się na fali, zaburzenia zmysłów, pewnego rodzaju iluminacji. Czmychające ryby, powodują ruch, dynamikę, nie wyrzucę ich, zasiane zgoda, w refleksach świateł na wodzie odbija się - coś mi tam od początku nie pasuje, wyrzucę na wodzie. Co o tym Franko myślisz teraz?Leszek


    Bez "wody" lepiej, ale ja bym jeszcze trochę poucinała początek. Wydaje mi się, że im mniej jasno będzie, tym lepiej. Niebo pownno przeniknąć w wodę (i pewnie o to Ci chodzi), ale mam wrażenie, że zbyt dużo tłumaczysz. Czmychanie ryb - nie. Ale to ja. Stefanowi się podobało.
    Najlepiej poczekaj z decyzjami na Beę, ona ma dobre oko.

    No, no... ja na temat I częsci napisalem, że rozwlekla choć nie dluga.
    Staralem się delikatnie zasugerowac to, co Franka brutalnie okreslila:
    "bym jeszcze poucinala początek".
    Ja też. Za to przy cz.II i czIII juz bym nie majstrowal.
    Stefek
  2. Cytat
    pochylony na dziobie łodzi
    szukasz swojej drogi
    ku brzegom
    w refleksach świateł
    na wodzie odbija się
    niebieska przepaść nieba
    na jej dnie
    zasiane kamienie
    zakwitają cieniami
    wśród wodnych roślin
    czmychają ryby
    otwarte muszle małży
    ślepią niczym oniemiałe oczy

    wiatr buja i zamiata
    ciężką taflę
    łączy powidoki
    w chwiejną rzeczywistość

    jeżeli uwierzysz
    w to co widoczne
    twoje żeglowanie
    stanie się powrotem



    Pierwsza część - mimo że przecież niedluga -
    wydaje się jakaś rozwlekla.
    Ale w nagrodę część druga - oniryczna z tymi
    powidokami, które tworzą "chwiejną" rzeczywistość.
    No i trzecia, która zaskakuje odwolaniem do tego,
    co widoczne.
    Któż z poetów byl takim empirykiem?
    Więc tworzy się taki wieloznaczny dysonans.
    Calość: dojrzla i spokojna.
    Stefi
  3. Cytat
    Dlugo myslalem, o co w tym pięknym
    wierszu chodzi.
    W końcu - wiem!
    Toż to skryta glossa do slynnego
    wiersza Leszka Milera o "mistrzu końca"
    Peel to jego przeciwieństwo.
    I wlasciwie powinien chodzić w rajtuzach.

    Jeszcze raz - gratuluję.
    Stefek


    Nie chciała góra do Nawary, to on poszedł do niej... ; )


    Wyluzuj, a najlepiej - chociaż na chwilę - zalóż rajtuzki.
    Wtedy odróżnisz pochebstwa od ironii.
    Stefek
  4. Cytat
    kiedy domkną się nasze okręgi
    będę ciebie szukał
    poznasz mnie po grzechach
    będę pachniał jak dawniej
    i rozglądał za blondynkami

    a ty powiesz
    śmierdzisz piwem

    dzisiaj nic z tego


    Każdemu poecie, który nie nosi rajtuz,
    czasem to się zdarza.
    Ale żeby od razu pisać o tym wiersze!
  5. Przednia anegdota.
    A wbrew obiegowym sądom
    pożal się boże krytyków
    anegdota w poezji jest b. ważna.
    No i duża sprawność w jej przekazaniu.
    Aż do punty,która może nie zaskakuje,
    ale chyba w tym przypadku nie suspens
    chyba chodzilo.
    Stefek
    PS.
    Leszku!
    Czy Ty jestes poeta w rajtuzach, czy bez rajtuz?

  6. Cytat
    przeglądam wiersze z dzisiejszą datą
    egzystencjalne konstrukcje
    z życia sześcianów
    lub
    gdy poeci noszą pończochy
    kuliste liryczne mikroświaty
    niepokorni autsajderzy i prorocy
    kulę i sześcian
    ustawiają do góry nogami
    jutro
    krytyk stary
    będzie wzdychał za klasyką kątów
    młodszy
    kwestionował liczbę ścian i
    doceniał drugi środek toczącej się

    po wieczornym kwadransie z literaturą
    przy kolacji
    czuję się lepszy szlachetniejszy
    bardziej figuratywny

    mistrz początku
    ma oczy mokre od morza
    i
    żadnego pomysłu na sen


    Lecterze, nie spodziewałem się po Tobie
    takiego efektownego szowinizmu.
    Ci poeci w pończochach są bardzo podobni do
    facetów w rajtuzach. Tylko za to należy się
    Tobie wielki falliczny Plus.
    Ale to nie koniec!
    Bo fascynująca jest męka podmiotu lirycznego
    wystawionego na codzienną (obowiązkową?)
    lekturę tego przybytku egzystencjalno-lingwistycznych
    nieudaczników (także w spodniach!).
    Nic dziwnego, że oczy podmiotu są mokre i słone.
    Od soli oczywiscie - morskiej.
    I że nie śpi, gdy inni spać pewnie mogą.
    Wspaniałe odwołania, wytrawne skojarzenia, głębia...
    Po prostu klasyka.Gratuluję.

    Po mnie można się spodziewać wszystkiego... ; )
    Wielki falliczny plus sprawił mi ogromną radość - to jest coś...
    : )

    Dzięki, Stefanie.

    Tak pomyslałem, że to jest to,
    co sprawi Ci największą radość.
    Widzę,że moc jest nadal z Tobą.
    Czego gratuluję.
    Stefcio
  7. Bea! Pewnie masz tam dużo czasu w tem więnźniu.
    Więc pomyśl, czy trzeba tak krzyczeć na nieprzyjaciół?
    Czasem lepiej wspuścić do ucha truciznę pochlebstwa
    albo ofiarować ośmieszenie...
    A co do wiersza sugestie:
    1. może zamiast "powieść" - "opowieść".
    Bo dużo więcej znaczeń
    2. coś za długa i zbyt męcząca jest fraza
    "wystawi na policzek wichrów (...) drażniące
    ziarno niespełnienia" . Coś by może przyciąć?
    I stanie się jasne, co chciałaś powiedzieć.
    3. fragment pierwszy jest najwazniejszy i jego
    można nieco rozbudować, albo poprawiać,
    bo warto. Drugi - skrócić. Trzeci - OK

    Pozdrawiam
    Stefek

  8. Cytat
    przeglądam wiersze z dzisiejszą datą
    egzystencjalne konstrukcje
    z życia sześcianów
    lub
    gdy poeci noszą pończochy
    kuliste liryczne mikroświaty
    niepokorni autsajderzy i prorocy
    kulę i sześcian
    ustawiają do góry nogami
    jutro
    krytyk stary
    będzie wzdychał za klasyką kątów
    młodszy
    kwestionował liczbę ścian i
    doceniał drugi środek toczącej się

    po wieczornym kwadransie z literaturą
    przy kolacji
    czuję się lepszy szlachetniejszy
    bardziej figuratywny

    mistrz początku
    ma oczy mokre od morza
    i
    żadnego pomysłu na sen


    Lecterze, nie spodziewałem się po Tobie
    takiego efektownego szowinizmu.
    Ci poeci w pończochach są bardzo podobni do
    facetów w rajtuzach. Tylko za to należy się
    Tobie wielki falliczny Plus.
    Ale to nie koniec!
    Bo fascynująca jest męka podmiotu lirycznego
    wystawionego na codzienną (obowiązkową?)
    lekturę tego przybytku egzystencjalno-lingwistycznych
    nieudaczników (także w spodniach!).
    Nic dziwnego, że oczy podmiotu są mokre i słone.
    Od soli oczywiscie - morskiej.
    I że nie śpi, gdy inni spać pewnie mogą.
    Wspaniałe odwołania, wytrawne skojarzenia, głębia...
    Po prostu klasyka.Gratuluję.
  9. Cytat
    świece na ołtarzach sztywnieją i gasną
    Wiatr zatacza kręgi kluczem ptaków w górze
    O sobie zapomnieć mam i rzucić własną
    przyszłość gdzieś na ziemię, gdziekolwiek przy jutrze.

    Rdzawe pióropusze: drzew, czerwonych twarzy
    Do wrót się cmentarzy zbliżają i krypt
    Oskalpować zmarłych chcą i ciała zażyć
    Rozłożyć do liści i wejść sobą w nich.

    Żeby Bóg, Nasz Ojciec, zdążył dotrzeć na czas
    Nim ostatnia padnie w ust szańcu modlitwa
    nim ostatnia gałąź wyssie przodków zapas
    Nim z nas pozostanie ziarnko zasypane...

    (a może?)

    może las o wiośnie i kwiat co, rozkwita
    to jest nasze niebo, nasze zmartwychwstanie?


    Przyznam, że trudna jest dla mnie Twoja stylistyka.
    Romantyzm? Lesmian? Nie wiem.
    Ale w kazdym twoim wierszu przez gąszcz odleglych mi
    skojarzeń przebija jakis diamencik, który warto zapamiętać.
    W tym cztery wersy, które sobie sam skomponowalem:


    (Pewnie) nie zdąży Bóg do nas dorzeć.
    Z nas pozostanie ziarno zasypane.
    (Coż,) naszym niebem - las o wiośnie.
    (A) kwiat kwitnący - zmartwychwstaniem...

    Ładne. Mądre.
    Stefek

    dzięki :))))))))

    Nie ma za co.To Twoje.
  10. Cytat
    otworzyłem okno
    kiedy wyszła nie było czym oddychać
    zabrała ze sobą nie tylko tlen
    w zaciśniętych dłoniach widziałem żal
    miał być mój

    potem przechodziłem przez płot
    kiedy kładła się spać wracałem
    w kieszeniach miałem jej sen
    żeby jej nie zbudzić na palcach
    szeptałem pomóż

    a potem ją poznałem
    a ona mnie padał śnieg
    zakwitły kwiaty nosiliśmy się długo
    z zamiarem ale on upadł

    później zobaczyłem ją pierwszy raz


    Jest jakaś nieporadność w tej opowieści.
    W pierwszych trzech wersach dominuje dosłowność,
    która niszczy fajny "żal zacisnięty w dłoniach"
    w kolejnym wersie.

    Podobnie w kolejnej części.
    Gdy ma się czyjś sen w kieszeni,
    nie trzeba przy kimś tak zniewolonym,
    chodzić na palcach.
    Z kolei zwrot "na palcach szeptałem pomóż"
    znów jest b. dobry. Tyle że trzeba go wyłuskać
    z tej wczesniejszej nieporadności.

    Trzecia część - niestety - juz nie ma żadnej
    perełki.
    Na Twoim miejscu zbudowałbym ten wiersz na
    "żalu w zaciśnietych dłoniach" i
    szeptaniu na palcach...
    "Zabrać nie tylko tlen" też nie jest złe...
    Ale chyba brakuje konkretu, jakiegoś odniesienia.
    Trzeba pracować jeszcze na tym pomysłem.
    Pozdrawiam
    Stefan
    Stefku, wiersz leżał na dnie szuflady wiele lat. Teraz mogę bez obciążeń przy nim majstrować. Zostawiłem pewien rodzaj nieporadności, bo podobnie jest z pierwszą miłością, którą z braku doświadczenia trzeba odchorować. Myślałem, że uda mi się coś ciekawego zrobić z poplątaniem sekwencji zdarzeń. Dzięki. Pozdrawiam. Leszek

    Cóż, z prawdziwych emocji wychodzą tylko emocje.
    Sublimacje mogą być rozmaite.
    Wiersz wymaga oderwania od podłoża.
    Spróbuj...
  11. Cytat
    otworzyłem okno
    kiedy wyszła nie było czym oddychać
    zabrała ze sobą nie tylko tlen
    w zaciśniętych dłoniach widziałem żal
    miał być mój

    potem przechodziłem przez płot
    kiedy kładła się spać wracałem
    w kieszeniach miałem jej sen
    żeby jej nie zbudzić na palcach
    szeptałem pomóż

    a potem ją poznałem
    a ona mnie padał śnieg
    zakwitły kwiaty nosiliśmy się długo
    z zamiarem ale on upadł

    później zobaczyłem ją pierwszy raz


    Jest jakaś nieporadność w tej opowieści.
    W pierwszych trzech wersach dominuje dosłowność,
    która niszczy fajny "żal zacisnięty w dłoniach"
    w kolejnym wersie.

    Podobnie w kolejnej części.
    Gdy ma się czyjś sen w kieszeni,
    nie trzeba przy kimś tak zniewolonym,
    chodzić na palcach.
    Z kolei zwrot "na palcach szeptałem pomóż"
    znów jest b. dobry. Tyle że trzeba go wyłuskać
    z tej wczesniejszej nieporadności.

    Trzecia część - niestety - juz nie ma żadnej
    perełki.
    Na Twoim miejscu zbudowałbym ten wiersz na
    "żalu w zaciśnietych dłoniach" i
    szeptaniu na palcach...
    "Zabrać nie tylko tlen" też nie jest złe...
    Ale chyba brakuje konkretu, jakiegoś odniesienia.
    Trzeba pracować jeszcze na tym pomysłem.
    Pozdrawiam
    Stefan
  12. Cytat
    świece na ołtarzach sztywnieją i gasną
    Wiatr zatacza kręgi kluczem ptaków w górze
    O sobie zapomnieć mam i rzucić własną
    przyszłość gdzieś na ziemię, gdziekolwiek przy jutrze.

    Rdzawe pióropusze: drzew, czerwonych twarzy
    Do wrót się cmentarzy zbliżają i krypt
    Oskalpować zmarłych chcą i ciała zażyć
    Rozłożyć do liści i wejść sobą w nich.

    Żeby Bóg, Nasz Ojciec, zdążył dotrzeć na czas
    Nim ostatnia padnie w ust szańcu modlitwa
    nim ostatnia gałąź wyssie przodków zapas
    Nim z nas pozostanie ziarnko zasypane...

    (a może?)

    może las o wiośnie i kwiat co, rozkwita
    to jest nasze niebo, nasze zmartwychwstanie?


    Przyznam, że trudna jest dla mnie Twoja stylistyka.
    Romantyzm? Lesmian? Nie wiem.
    Ale w kazdym twoim wierszu przez gąszcz odleglych mi
    skojarzeń przebija jakis diamencik, który warto zapamiętać.
    W tym cztery wersy, które sobie sam skomponowalem:


    (Pewnie) nie zdąży Bóg do nas dorzeć.
    Z nas pozostanie ziarno zasypane.
    (Coż,) naszym niebem - las o wiośnie.
    (A) kwiat kwitnący - zmartwychwstaniem...

    Ładne. Mądre.
    Stefek
  13. Cytat
    W związku z cenną, oddolną inicjatywą zakładania wątków wszelakich, na tematy mniej lub bardziej pierdołowate, odczuwam pilną potrzebę artykulacji swoich bogatych przemyśleń...

    Stwierdzam zatem, z całą mocą swojego autorytetu, że nie mam nic do powiedzenia.

    Hej...


    Jakże szczere wyznanie. Też sądzę, że do powiedzenia masz faktycznie nie wiele.
    Niech moc Twojego autorytetu - będzie z Tobą!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...