Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jimmy_Jordan

Użytkownicy
  • Postów

    3 296
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jimmy_Jordan

  1. Mogłem, ale skoro to się miało skończyć wcześniej niż te klubowe poezje, wolałem wcześniej. Czekanie w nocy na dworcu może nie nudne, ale męczące, a tak od razu w pociąg ;) a czupryna trochę zyskała na bujności ;P mam nadzieję, tamto pijackie zdjęcie mnie prześladuje ;P
  2. Wyobraźcie sobie, jakbym wtedy nie poszedł, nie zdążyłbym już na pociąg, takie kolejki w kasach, taki rozkład tramwajów! 17 to mam nadzieję bliżej dworca ;P, a i odebrałem deklarację Karoliny i pośrednio Dominika, o obecności w październiku, nie ma wykrętów. W tych tekstach Jadźki Maliny czają się, oprócz dźwięków poszczególnych całości - takich raczej akordowych- kapitalne figury poetyckie. Dla mnie wygrały te dotyczące ciszy (te zdołałem wyłapać słuchając), czy to cisza wypierająca się uszu, czy cisza przy której trzeba czuwać na zmiany (chyba tak to było, później sprawdzę). A winko jak winko, wolę poczciwego paulanera... zdrówko, Jimmy
  3. ja miałem nadzieję na szok, na to, że reżyser nie zapomni o szoku jaki wywołała francuzka w świecie itd. itd. nie pokazać tej strony medalu, to jak nie pokazać niczego, pozdrawiam, Jimmy
  4. antychryst to dobre kino, zobacz co można wyczarować z dwójką dobrych aktorów, a jak lubisz quentina to idź na bękarty, a jak lubisz horych doktorów to idź na next day air (głupi film, ale na luzie) poza tym podobał mi się w cieniu chwały z nortonem (ale to już dawno chyba było) a! i nie idź na coco chanel, na kac vegas też raczej nie...ew wojna jeszcze dawała radę, zdrówko, Jimmy a film, o którym piszesz może być dobry, ale zdecydowanie wolę sfi z pomysłem, jak np w książkach lema - też nota bene filmowanych edycja: ortografy!
  5. nie rozumiem nic, co tutaj zostało napisane!
  6. bankowo zrobiłeś kopię zapasową ;P
  7. dlaczego nie Tobie oceniać, Kamertonko? zdrówko, Jimmy
  8. czy autor też chciałby zostać przekupką? pozdrawiam, Jimmy ps a serio, to dlatego, że sobie ten trud zadałem - wyraźniejszą wyobraziłem playstation 2 no, ale nie chcę się okazać czymś lepszym niż przekupa, toteż nie nalegam, przy następnym razie spróbuj zabrnąć nieco dalej, ot tak dla eksperymentu, kiedy już Ci się wyda skończonym tekst, nie wiem jak to wyjdzie, ale coś mi mówi na ucho, że może być ciekawie, zrobisz jak chcesz. Widzisz problem, z mojego punktu widzenia, polega na tym, że dla mnie to jest zamknięty tekst. koniec nie jest końcem przez przypadek, nie jest taki bo np. nagle zabrakło mi pomysłu "co dalej". Nie obrażaj się o tą przekupkę, po prostu denerwują mnie te dywagacje na temat tego co jest, a co nie jest wierszem - to przecież kwestia drugorzędna, prosty przykład - "Nouvelles Impressions s'Amerique" Sosnowskiego jest bezspornie książką poetycką, a nie znajdziesz w niej tekstu przypominającego "typowy" wiersz. Takie przykłady można mnożyć, ale i tak portalowi mądrale nadal będą Tobie czy mnie mówić jak powinien wyglądać wiersz. ale dlaczego do mnie, "proza, nie proza" napisane zostało przecież z domyślnym "nieważne" już w pierwszym komencie ;) zdarza się, rozumiem, tymbardziej, że ktoś przede mną robił z tego sążny zarzut zdrówko, Jimmy
  9. hahahahahaaaah dobre, przy wierszach z takim puentowaniem aż się człowiekowi miło zakręcić, co prawda gdzieś już słyszałem ten nr z zarabiam netto, ale pięknie to ubrałeś. Nie wiem czy kryzys jest dalej aktualny, ale pora do tego typu wynurzeń wydaje się ciekawa, zdrówko, Jimmy
  10. - Lysanisie!- wykrztusiłem powiedziawszy mu o wszystkim - nie słuchasz mnie! - Przepraszam, co mówisz? Lysanis nie słucha, zajmuje go jakieś zadrapanie na ramieniu, ugryzienie muchy. Odwraca się i powierza moje problemy gorącym blokom ateńskiego powietrza niczym pieśni żałobne. Cokolwiek stanęło dziś w przejściu między konfesją a radą, wcale nie jest mile widziane. Czym prędzej rozbiję tę niewiadomej maści przeszkodę; prośba powinna wystarczyć. Z drugiej strony prosić Lysanisa, tego wałkonia i narcyza o cokolwiek, to jakby wyjść na agorę bez chitonu, w południe, kiedy rybacy zdążyli już powykładać swój łów a rolnicy dotarli z przedmieść- kiedy panuje największy ruch. Jak zawsze stanie się to dla niego kolejnym pretekstem do wychwalania zalet swego, wielkiego umysłu. W końcu, rzecz jasna, dobrnie do upragnionej uwagi i, by utrzymać swój wizerunek mędrca, poradzi nad rozwiązaniem. Przedtem jednakowoż zacznie pleść. Wyobrażam sobie każdą sekundę narcystycznych głupot, przyczajonych tuż za słowem proszę! Może lepiej pomodlę się do któregoś z bogów, jak czynił to jeszcze mój dziadek? - Lysanisie, proszę, mam poważny problem. To nie przelewki.- Bogowie nie istnieją, inaczej nie skazywaliby mnie na to. - Mów, mów, mów zatem. Wielki Lysanis określi rozwiązanie co do jego setnej części, jeszcze dokładniej niż wyrocznie, skrupulatniej niż wieszczowie. Mój oświecony i utrzymany w porządku umysł powie prawdę o wszystkim, co na ziemi, pod ziemią, na niebie. Nacieraj bracie, obaczmy czyż istnieją kwestie, które sforsują ten zdrowy rozsądek. Powiadam tobie: świadomość Ateny. Przesadził nawet jak na siebie. Nareszcie nadszedł czas by powiedzieć, co mam powiedzieć. Szybko! Byle nie zdążył popaść w kolejną dekoncentrację. Zacząłem; najpierw najważniejsze: kogo sprawa dotyczy, dlaczego to dla mnie takie istotne, itd… Aby trzymać jego umysł w cuglach przewidywałem każdą interpelację, każdy możliwy przerywnik. Wybiłem pobliskie muchy jeszcze zanim zaczął drapać się po nosie, trupy poprzednich powinny powstrzymywać kolejne. Mówiłem więc: - Mój ojciec. Pafokles, jak wiesz jest prytanem w bieżącej kadencji. Nie został jeszcze wylosowany na przewodniczącego, acz słyszałem, że gdy tylko to nastąpi, wraz z innymi sfabrykuje pismo archonta, wypowie kolejną wojnę jednemu ze sprzymierzeńców Sparty, a wszystko uwierzytelni wielką pieczęcią miasta, którą zdobędzie, jeśli zostanie wylosowany. Ale co ważniejsze, planuje przy tym zaprowadzić w mieście terror, z pomocą klucza do skarbca, który zdobędzie w razie wyboru, wybierze nominał i zatrudni najemników by nie dopuścić do buntu. Jeśli tylko go wylosują… - Ile dni zostało do końca kadencji? - Siedem, jest w okrągłym domu już dwadzieścia dziewięć dni. - Może zatem nie zostać wylosowany. Ilu ma towarzyszy w spisku? - Dokładnie nie wiem, prawie wszyscy uczniowie Sokratesa są z nim, sam starzec i kilku jego towarzyszy surowo zganili pomysł, nie zdołali im go jednak wybić z głów, Lysanisie… - głos mój przypominał lament, ręce uniosłem nad głowę, oczekując niewidzialnej, być może boskiej, pomocnej dłoni. - Więc nie wiesz ilu z pięćdziesięciu prytan, a raczej z pozostałych do wylosowania dwudziestu jeden, jest z nim? - Większość ze wspólników jest wciąż za młoda na zasiadanie, naliczyłbym czterech ponad wymaganym trzydziestym rokiem, z czego jeden nie znalazł się w tej kadencji.- o dziwo nadal rachowałem trzeźwo. - Trzech spośród dwudziestu jeden? Phi. Szanse na przewrót mają jak jeden do sześciu a jako że został tydzień urzędowania… Najpierw XXI x XX x XIX x XVIII x XVII x XVI x XV, odjąć XVIII x XVII x XVI x XV x XIV x XIII x XII, licz, licz, licz… - niezwłocznie dobyłem abakusa. - βΜε͵ αΜ͵ηχε ͵ασ (586051200), odjąć βΜα͵ αΜ͵ϛλθ ͵βϡξ (160392960), równa się βΜδ͵ αΜ͵βφξε ͵ησμ (425658240).- Co to za wynik, po co mi takie liczby!- Co to za wynik, po co mi takie liczby? - To liczba kombinacji w których mogą zostać wybrani, chciałem ją usłyszeć, wiesz, że potrafię wróżyć z liczb…jestem wieszczem od urodzenia. - Mają jedną siódmą szansy na zrealizowanie planów, to i ja potrafię wyliczyć, w dodatku bez wróżenia, chciałem byś polecił mi do kogo mam się z tym udać…- poczułem jak irytacja zaciska się w mojej pięści. Przełknąłem. - Cicho!- wycedził- βΜδ͵ αΜ͵βφξε ͵ησμ (425658240)… widzę, dokonają tego… - Lysanisie!- przełknąłem kolejny ładunek złości. - Nie możesz iść nigdzie.- mówił zamroczony, lub też mówił z udawanym zamroczeniem- Ateny tylko zyskają na tym co oni zrobią, widać to jak na dłoni- uderzył wierzchem dłoni w abakus- widać to w powtórzonej czwórce (IV) i dwójkach (II) w jej sąsiedztwie. – gdzieś pomiędzy dialogiem powtórnie zapisywał wynik na kruchej, piaskowej tablicy - Zakazuję ci gdziekolwiek o tym donosić, słyszysz? Możemy tylko zyskać i zyskamy, widzę to swym bezbrzeżnym, wewnętrznym okiem. Bo co to za ustrój, gdzie rządzi kto bądź! Te losowania! Dlaczego nie można patrzeć na jednostkę bez kontekstu związanej z nią przypadkowości, rządzić powinni najbieglejsi w rzemiośle i prawach, najbardziej oczytani, mędrcy, retorzy… - Oj, zamknij się wreszcie. Na Zeusa, to mój ojciec! Znasz go, jemu rzadko kiedy się co udaje… - Nieważne kto, ważne co! Nawet szympans mógłby się za to zabrać. - Proszę cię! Odradź mu to! Jeśli się nie uda, każą mu wypić cykutę… - martwiłem się zupełnie poważnie. Lamentowałem coraz donioślej. - Tylko śmierć w słusznej sprawie i w słusznej godzinie, czyni życie wartym swojego miana.- ten aforyzm wyrzucił na w niebo to, co do tej pory zaciskałem i przełykałem. - A, idź pan w chuj!- skwitowałem najkrócej jak mogłem i udałem się do ojca. *** Mój przyjaciel nie zdołał zadeptać we mnie źdźbła niepokoju, wręcz odwrotnie; owego tygodnia godzinami przestawałem pod okrągłą kopułką, gdzie zbierano się by radzić o sprawach miasta. Wszystkie dni, szczęśliwie, jeden po drugim przynosiły ulgę. Żaden z towarzyszy ojca, ani on sam, (dzięki bogom) nie został wylosowany. Od tamtej pory poczciwy Pafokles utracił swe zainteresowanie dla polityki, natomiast wszelakie rewolucyjne plany bez znaczniejszego żalu przekazał młodszym obywatelom. Lysanis unikał mnie przez długi czas. Jako dowód mogący przeczyć jego zdolnościom, byłem niewygodny a przeczyłem im na okrągło. Relacjonowałem naszą małą >>wieszczą Ale czy mucha ma na tyle rozumu? Czy mucha potrafiłaby być dla muchy Lysanisem? Strasznie zagmatwane są ostrzeżenia, a jednak to brak ostrzeżeń, jest jedynym stwórcom bałaganu w gronie myśli. Mucha na muchy i muchy przed muchą; mucha twojej muchy nie jest moją muchą, mojej muchy mucha strzeże; pod twoją muchę muchy się uciekają; primo mucha i secundo mucha: jako mucha tak i mucha przedwieczna.
  11. zatem jako przekupka mówię, żę można było śmiało ciągnąć. autor zapytuje - po cóż? skoro puenta jest tak wyraźna, że trudno ją sobie wyraźniejszą wyobrazić? czy autor też chciałby zostać przekupką? pozdrawiam, Jimmy ps a serio, to dlatego, że sobie ten trud zadałem - wyraźniejszą wyobraziłem playstation 2 no, ale nie chcę się okazać czymś lepszym niż przekupa, toteż nie nalegam, przy następnym razie spróbuj zabrnąć nieco dalej, ot tak dla eksperymentu, kiedy już Ci się wyda skończonym tekst, nie wiem jak to wyjdzie, ale coś mi mówi na ucho, że może być ciekawie, zrobisz jak chcesz.
  12. bo tak? i to wiersz, w końcu autor o tym decyduje a nie przekupki na targu. zatem jako przekupka mówię, żę można było śmiało ciągnąć.
  13. masz może rację, myślałem nad tym chwilę, ale chciałem wszystkie poważne myśli swoje odsunąć i trzymać na dystans w bohaterze, trochę zaimki mi pomogły w tym, z tym, że wiadomo, jak coś nie gra, to nie gra i coś z tym trzeba zrobić, pobawię się, dzięki i zdrówko, Jimmy
  14. doceniam i szukam przyziemnego zastępnika bytu zdrowie JimmY
  15. hahah, no nie było pisane z wielkim rozmysłem, a właśnie z uśmiechem, pozdrawiam Kasiu, poza tym każda opinia na wagę złota - tym samym żadna nie może być rozczarowaniem. dzięki, Jimmy
  16. że na ulice miał spaść ? ;P a poważnie, to chyba łapię o co chodzi zdrówko, Jimmy
  17. proza, nie proza, urywa się i znika, dlaczego? dlaczego nie w dogodniejszym momencie?>
  18. mmmm, a wiesz, że masz rację?! cmokameS dames! ameby rządzą,byłem, poczytałem, poczytałem. zdrówko, Jimmy
  19. trochę się nie rozumiemy, to fakt, nie wiem, o co biega z przeliryzmem. zdrówko, Jimmy
  20. olewam edytowanie każdego najmniejszego byka ;P widzisz, jakimś trafem sytuacja się obraca, a to >niefajnie zdrówko, Jimmy obawiam się, że nie zrozumiałeś. a do tego przyznajesz się do ping pongu. cóż. edit: dla jasności - chodziło mi o nastrój, żebyś sobie poprawił po lekturze tego tekstu. ale masz rację, moimochodem mam naukę, że nie o wiersz chodzi. oj nie, żaden ping pong, dziewczyno, przypadki chodzą po ludziach, po prostu mi nie zagrało, a Ty nawet nie podjęłaś wątku, tylko zaprzeczyłaś. i to mnie zirytowało, gdyż sądzę, że warto rozmawiać ;P ale jak wolisz paletki, no to nazywaj ten sport jak Ci się podoba, ja nie gram, a piszę o, co mi chodzi. Tak, czy siak, miło było, jimmy
  21. olewam edytowanie każdego najmniejszego byka ;P widzisz, jakimś trafem sytuacja się obraca, a to >niefajnie zdrówko, Jimmy
  22. dobry pomysł, acz opatrzony przydługą grą wstępną i urwany za wcześnie ( to znaczy urwany na dobrych słowach, ale zbyt szybko, jak na opowieść zaczynającą traktować o zabawie słowem jako przyczynku do rozumienia się w relacjach. pomysł dobry, niecałkiem przeprowadzony. zdrówko, Jimmy
  23. rozpoznawalne, masz lekki szał z tymi trzema zapałkami, to było tsa? ta tsa. cztery kąty piąte drzwi. kompozycje budujesz, elementy zaskoczenia też są, zastanawiać mnie zaczyna znowu ilość koralików w łańcuszku. nie lepiej kilka ziarenek a większych? tę kwestię zostawiam otwartą, bo po ostanich "zapiskach" wiem, że poprzestanie na paru obrazkach nie sprawia ci trudności, zdrówko, mate.
  24. no cóż nie są to myśli głębokie, w dodatku tu i ówdzie (głównie tu) można się czepić ich sformułowania. Wyglądam kolejnych tekstów, zdrówko, Jimmy
  25. a bohater wiersza rozmyśla przeca ;) nie wiem czy te rozważania nie są godne bytu? być może, ale może to tylko pasujące słowo, pretekst do językowych instrumentacji? zdrówko, Jimmy pokaż poecie byt, przeczyta odbyt. pomyśli odbyt, na temat odbytu się wypowie. nie wiem, czy to dobrze, dla twojego wiersza. byt trywializuje. serdeczności:) ale przeczytaj raz kolejny (albo nie - nie chcę wyjść na kaznodzieję) wyraźnie peel bytem nazywa świat za oknem, więc nie jest to żaden powód do kombinacji filozoficznych, a jedynie określienie opozycji. czy coś. w każdym razie twoje tu wstępowanie odbieram bardzo ciepło, dzięki, Jimmy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...