Przyklejona do codzienności obecna
zapamiętałam usta reszty nie było
drapieżne czarne spytałam
kim jesteś - tobą
i tym co pod paznokciami
z rozdrapywanych ran w amoku
powrotów przywołań rozmytych
niepamiętaniem i chorą wyobraźnią
czarne usta zwabiły ciało
w worku foliowym ,dostojne bielą
i dłońmi na krzyż , nieruchome chłodem
nie mogłam ciepła zatrzymać ani spojrzenia
odeszło z ostatnim westchnieniem
spoznione refleksje ,niedosyt bliskosci
niedokonczone sprzeczki wchlonela cisza
majestatyczna
obojętnoscią okrutna.