ponury żniwiarz
Użytkownicy-
Postów
65 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ponury żniwiarz
-
no cóż, jest on trochę osobisty, ale na pewno można go rozszyfrować... następnym razem postaram się wrzucić coś bardziej zrozumiałego :) dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam ponuro ponury p.s. jeśli w jakikolwiek sposób jednak Cię zainteresował, zapodaj gadugadem tudzież innym mejlem a wyjaśnię o co kaman
-
tyczkowiny sosnowe pospołu rozsiane publicznością w teatrze jednego aktora; stłumionych ran szorstkiej obojętności zawdzięczamy ten kojący spektakl popielnych maków taniec jowialny białe retrospekcje asfiksjofilnych wojaży; mizdrząco pulsująca grdyka szamocze się w pocałunku z zardzewiałym kordelasem kilka kropel hemowej posoki romansuje z fiołkami
-
oj, z moim angielskim, myślę, że to mission impossible :), pzdr
-
Pęka piekielna klepsydra szkarłatna żądląc niemrawo kwiecistą słodkość poniewczasie złudną, ot plugawy dreszcz. Kukurydziany płyn łechcący gardziel zaprzyjaźniam z senną strzykawką i karmię korzenie, tak, trucizną. Złudnych nadziei starty proch wiesza na szubienicy delectatio morosa a drzwi skrzypią rdzawą glebą. Odgarniam kruchą pajęczynę, już czas, tępy strzał prosto w mózg. W oddali głuchy klekot hajstry.
-
prezesowi się podoba, [go(o)dnie]
-
Uno problemo, robiniowo-jesionowa rama i papier ekologiczny, ofkors :) Gritings
-
Hmmm, Alicjo, nie zgadzam się, to właśnie na nich opiera się konstrukcja i podkreślają one przekaz, dzięx i pozdrawiam
-
Cóż alleno, dzięki za sugestię, ale myślę, iż szlify są zbędne, wyraziłem to co chciałem w sposób mnie (i nie tylko) zadowalający, pozdrawiam
-
Dzięki wielkie, szczerze mówiąc to piszę od hmmm, maybe, dwóch miesięcy, a co za tym idzie to jeden z moich pierwszych wierszy, pozdrawiam.
-
No cóż Trycjuszu, wcale nie miało szokować, miało być buntowniczo, jak zauważył HAYQ, pozdrawiam.
-
Hmmm, dzięki HAYQ za wskazówkę, myślę, że z niej skorzystam :) Zupełnie o tym nie pomyślałem, a rzeczywiście pogłębia to wyrazistość utworu. Jedna mała literka, heh. Pozdrawiam
-
mizerna tafla epigonizmu płynie we krwi żebraczy czas niesposobnie pożera duszę przezroczysta tajemnica lubieżnie gryzie w oczy białe maszkarady nocy piją wiarę jak ta kurwa przy latarni stoję i płonę