Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

czerwona oranżada

Użytkownicy
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez czerwona oranżada

  1. buu.... czemu ja się zawsze po fakcie dowiaduje? człowiek szuka czegoś w pobliżu, a tu mu taka impreza pod nosem przeszła.
  2. prace skończone, moje osiem stron, twoje sprawozdanie. już można by zagrzać poduszki, wygonić dziennych zmienników, którzy znaczą teren pluszem. ale siedzimy. rozmowy rozkręcają krzesła na części pierwotne, w częściach pierwotnych palce wyłamują minuty. jeszcze pół godziny i północ zmyje pozory. ja przed tobą, oczy zapatrzone w podbródek. drży bardziej od dłoni, które gładzą sprane już prześcieradło. białe z zagięciami wymarzonymi wprost na kryjówkę dla opadających powiek. i ty, wszystkie pragnienia przykucnięte przede mną.
  3. ale wymowa się zmienia w takim przypadku, znika cała podróż, mijanie i trzymanie się razem ;)
  4. w zasadzie wciąż nie wierzę, że obok mijają drzewa parami zjadają prześwity i słońce postanowiło zostać księżycem po dwóch piwach - dziennie dwóch. możemy stanąć w perspektywie i mierzyć się na brzuchy albo ze statywem wisieć na szyi. gdy już wszystko zostanie zjedzone powiem carpe diem i przyciągnę twoją rękę. odpowiesz, że niebezpiecznie, bo to grozi klęską żywiołową, wybuchem reaktora, który nas wyśle na mleczną drogę. czy nie stamtąd cię zabrałam? łowiłeś gwiazdki z mojego niby-gg-okna aż w końcu same wbiły się w usta. drzewa mijają, trzymamy się za ręce, drzewa mijają, trzymamy w ręce północ i czas rozejść się na poranne oddawanie słońca.
  5. od kiedy a4 murem chińskim dzielimy mnie-tubylca i twoje wyprawy do miejsc - źle brzmią bo znów muszę ściskać machać flagą dla przypomnienia gdzie ojczyzna wzywa do odpowiedzialności kobieta w kolejce zagryza wargi coraz bardziej sina wiara że przyszłość ma szersze horyzonty wraz z unią WERSJA II: od kiedy a4 murem chińskim, dzielimy mnie-tubylca i twoje wyprawy do miejsc - źle brzmią. bo znów muszę ściskać, machać flagą dla przypomnienia. gdzie ojczyzna wzywa do odpowiedzialności, kobieta w kolejce zagryza wargi coraz bardziej sina. wiara, że przyszłość ma szersze horyzonty wraz z unią.
  6. ale rozwlekus w dół to już nie po mojemu ;) dzięki za komentarz i wkład.
  7. wystawiam twarz na słońce dawno nie grzało mnie z obu stron językiem łapię płynące z drzew sople i Pawła udaje na śniegu traktor całkiem zgrabnymi gąsienicami zatacza krąg i jestem środkiem śmiejemy się chociaż źle wspominać ludzi którym skróciła się dla nas doba co najmniej o połowę drogi jesteśmy bliżej celu nie znamy ale dobrze iść naprzód mimo że Paweł lubi stać gdy pali
  8. bo to w zależności jak się czyta i gdzie kto sobie pauzę zrobi ;) dziękuję i również pozdrawiam wynajętych nie, bo to by było oddanie komuś tego mieszkania
  9. z drugiego jestem Dorota która miała nosić czerwone lakierki i dużo szczęścia z tym ostatnim nie wyszło kto mógł przewidzieć że drogę skrzyżuje cygan i jego przeklinam cię Oz straciło na znaczeniu jak wszystkie wiedźmy tajne misje stukam obcasami a one nic wyśmiały stracha na wróble a nawet blaszanego wczoraj schowałam je do szafy warkocze ścięte wypełniają koperty do mężczyzn którzy przeszli z burzą do świata rachunków i zajętych mieszkań
  10. dzisiaj to mi się niestety nie bardzo podoba. zbyt abstrakcyjny obraz się tu zrodził, bym mogła ujrzeć go całościowo. poza tym wkradł się niepotrzebny rym: rozmazane - obłąkane. pozdrawiam.
  11. no ja was proszę, czy może być chociaż jedno miejsce, gdzie ludzie się nie atakują? kłótnia czy to proza, czy poezja i tak nie mają większego sensu. nie wystarczy grzecznie porozmawiać na ten temat?
  12. wg mnie pięknie. rzadko się zdarza, żeby wiersz osobisty miał taką siłę rażenia dla ludzi z zewnątrz. odczuwam jakby ten wiersz rodził się we mnie już od dawna, a ty przelałaś na "papier", co mi w duszy gra. dziękuję :) [tych ujemnych pkt chyba nigdy nie zrozumiem!]
  13. dla mnie taki do poczytania, wolę bardziej przyziemne, ale to już sprawa gustu, bo do formy czy treści doczepić się nie można [przynajmniej ja nie mam do czego]. pozdrawiam
  14. już samego tytułu ci zazdroszczę! jest po prostu prze-u-roczy :) wiersz też niezmiernie mi się podoba i po którymś przeczytaniu nie jestem już w stanie stwierdzić czy to tytuł czy sam wiersz rozkłada mnie na łopatki. humor taki jak lubię. dobór słów - tu zastrzeżeń żadnych nie można mieć. no, gdybym już mogła, to bym punkta dała [i nawet 5 razy go podkreśliła].
  15. naprawdę? w ulubionych? wow :) dziękuję
  16. myślę, że tu bardzo ważną sprawę poruszyłaś ;) poza tym, może się nie udało, ale zakończenie nie miało być jednoznaczne, a eksplozja, że tak powiem, romantyczności w tym fragmencie to taka przykrywka. zobaczcie jakie słowa zostały użyte.
  17. całkiem możliwe, ale nie wyobrażam sobie tu nic innego :)
  18. wiesz, to wszystko nie jest takie proste, na jakie wygląda.
  19. Tovo, a co z części wcześniejszej wyczytałaś? bo aż mnie zdziwił twój komentarz.
  20. rozrzucam po stole spojrzenia, byle z daleka od przeciwległego krzesła. wiem, że siedzisz lekko przygarbiony. palce drążą jak mogą dziury w dłoniach, chociaż to słowa docierają głębiej. jestem naga, za oknem ludzie w futrach polują na białe niedźwiedzie. tyle ich w mieście, że łatwo zabić własną żonę, ale my nadal się poznajemy, jesteśmy naprzeciwko. pytania nurtują między okręgami na powierzchni piwa, wyprzedzają je w gonitwie do głowy. kiedy wrócimy do domu, znów powiesz mi, jak piękne mam oczy, a ja ukryję ci twarz we włosach.
  21. czerwona oranżada

    szkło

    prawdę mówiąc dla mnie tylko to, a wręcz musiałabym powiedzieć, że reszta to mnie nawet wkurza, że stara się zakryć ten fragment. pozdrawiam
  22. H.Lecter - no tak, tamta czy raczej tamte interpretacje były zgodne z moja myślą, ale to nie jest jednoznaczne z tym, że widzę w tym kijku tylko dwa końce. lubię być zaskakiwana przez czytelników. dziwne, zwykle jak jestem pewna, że wiersz jest do bani, to się ludziom podoba. i chciałam jeszcze dodać, że ja czytam tu wiersze, ale nie mam ostatnio weny na komentarze.
  23. kłaniam się nisko, pierwsza osoba, która go zrozumiałam zgodnie z moimi intencjami i to na dodatek obie interpretacje. dziękuję.
  24. spotkałam wczoraj panów impresjonistów. byli jak cienie z iwana groźnego, nadeszli od tyłu. to nie ci, którzy każą utrwalać moment, a potem wystawiać go w galerii. doświadczali mojego istnienia – każdy po kolei. spojrzenia-bumerangi odbijały się od skroni, ust i nabrzmiałych już piersi. nareszcie mogli podążyć w głąb siebie. między nami nie było żadnych słów, bo ludzkie prawdy są niekomunikatywne, a przynajmniej tak powiedział Jan Józef, stojąc nieco z boku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...