Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Krystyna_B.

Użytkownicy
  • Postów

    105
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Krystyna_B.

  1. Ten wiersz, zamiesciłam w przeddzień urodzin mojej mamy, i dwa lata po jej odejściu. Napisałam go dopiero wtedy jak uporałam się z bólem, żalem... po przemyśleniu tego, co nieuchronne. Zatrzymałam "na zawsze", moje zawsze, najpiękniejsze wspomnienia... ciepło tych wspomnień pomaga mi nadal w najtrudniejszych chwilach...

  2. Tyle dni nie zostawia dziś śladów w pamięci,
    tyle godzin umknęło. Natrętna myśl szepcze
    - zatrzymaj się, zajmujesz coraz mniejszą przestrzeń,
    ubywa ciebie samej. Czy warto tak pędzić?


    Wczoraj się nawarstwiło, a przyszłość niejasna,
    oblepia wciąż codzienność, ogłuszają brednie;
    może pora docenić każde zadziwienie,
    nawet wstrząs, byle tylko za życia nie zasnąć,

    by do kresu zachować zdolność odczuwania
    i ożywczą ciekawość dla świata tajemnic.
    A gdy zgnębią, dobiją brutalne realia,

    otuchy doda piękno i jeden cud - pewny;
    człowiek miewa docześnie zdolność odradzania,
    upada i powstaje - by być sobie wiernym.

  3. Ale pojechałeś po bandzie, kolego. No miło mi bardzo, ale pisanie mi było po prostu potrzebne przez jakiś czas, taki najtrudniejszy czas w moim życiu i towarzyszyło temu pisaniu miliard wątpliwości. Niemniej lubię, kocham poezję i nawet jak już nie wrócę do pisania, będę wpadać i czytać innych. Ten wiersz też pochodzi z tamtego okresu.

  4. siedzisz w pokoju przy stole niewinnie wyciągasz dłonie
    na smagłych ciemnych policzkach wypieki w odcieniach brązu
    dla mnie twój uśmiech kochanie i ciepły błysk twoich oczu
    czar wspomnień znowu cud sprawia jak dawniej tętnią mi skronie

    znów czuję palce na ustach milczenie jest jak pieszczota
    opada kaskada włosów oddechy szybkie jak samum
    zwiastują już nawałnicę i dziki szalony galop
    migoczą czerwienią usta za chwilę niebyt nas wciąga

    na drogach gładkiego ciała marzenia nas ukołyszą
    zrodzone z perłowych oczu stajemy się tajemnicą

  5. Wacek - kombatant, który mieszkał w Łodzi,
    martwił się, że seks mu już nie wychodzi.
    Lecz od czego jest viagra?
    Po niej wigoru nabrał.
    Wdowa twierdzi, że był jurny nad podziw...


    ***

    wywołuje viagra, aż po Antypody,
    na seks wielki apetyt, chęci do przygody.
    I choć to taki cud,
    że każdy po niej mógł,
    na ostatnią drogę wkraczają... wciąż wzwody

  6. lubię magiczny moment gdy już nie ma nocy
    a dzień jeszcze nie nadszedł natury maestrię
    podziwiam w samotności by nikt jej nie zmącił
    mrok z pokorą odchodzi może czasoprzestrzeń

    załamuje się wówczas znów widzę dziewczynkę
    dzisiaj nie jest skulona i nie tuli misia
    ma kokardy we włosach w dłoni trzyma szpilkę
    i swój skarb nią przekłuwa nie chce balonika

    teraz zaciska piąstki i wydyma usta
    w oczach iskierki złości gdy strząsa z bucika
    zwinięte białe strzępy potem znika w brzózkach
    łagodne światło świtu przez liście przemyka

  7. myśli osaczają tworzą dziwny nastrój
    budzi się zwątpienie i kąsa jak żmija
    bledną ideały czy faktycznie byłam
    i czy tyle warte było moje sacrum

    aby teraz myśleć żyłam czy nie żyłam
    dzisiejszy Don Kichote wcale nie z La Manchy
    odzyskał rozsądek chce skorzystać z szansy
    więc żegna złudzenia jednak bólu grymas

    twarz wykrzywia nadal inni będą cwańsi
    i znów jak piosence wariatka zatańczy


  8. dziś wypatruję deszczu bo jeżeli moknę
    ogień gaśnie na chwilę natrętny ból pierzcha
    po mokrej twarzy płyną ciągle nowe krople
    czy zdołam zmienić aurę zanim zacznę zmierzchać

    a może zapomniana skryję się w półcieniach
    będę szeptać różaniec bez końca przesuwać
    chwile jak koraliki uparte wspomnienia
    porwą ciszę na nuty a może się uda

    przemyć oczy zmęczone oglądaniem złudzeń
    cień rozproszy się w słońcu gdy kartę odwrócę
  9. Wciąż jesteś niespokojny, szukasz odpowiedzi;
    znałeś ją dobrze dawniej, kiedy byłeś dzieckiem.
    Wygląd ocenisz łatwo, lustro nie zawiedzie,
    gorzej z wnętrzem. Kim jesteś znów próbujesz zgłębić.

    Tajemnicę ujawnią ci spojrzenia innych,
    obraz który zobaczysz w oczach bliskich ludzi,
    matki, ojca, rodzeństwa, później o nim mówi
    wzrok tych, których pokochasz niczym dar sybilli.

    Odbicie zdecyduje o tym kim będziemy,
    wtedy czułość otworzy przed nami drzwi świata.
    Jeżeli jest w nim miłość nie możesz się wahać,
    jest sensem, smakiem życia, wszystko umie zmienić.

  10. Obserwujesz rodziców, sąsiadów, znajomych,
    wciąż szukasz pocieszenia po życiowych klęskach,
    widzisz tylko zgorzkniałych, co się pragną chronić,
    szerzy się serc w pancerzach wielka epidemia.

    Wiesz, miłość nie istnieje, jej po prostu nie ma;
    wymyślili ją ludzie, żeby wytłumaczyć
    zauroczenie ciałem; pożądanie wzbiera,
    instynkt, prawa natury, więc pragnienie gasisz.

    Jeszcze tylko się pozbądź marzeń późną nocą,
    zapomnij, że czasami innym się udaje,
    i nie myśl, chociaż myśli głupio się szamoczą,
    nie wierzysz, a bez wiary nic nie zaistnieje.

  11. boisz się cierpienia uciekasz nie ufasz
    wszelkim zależnościom wykrzyczałeś veto
    tak powraca przeszłość dawnych zdarzeń echo
    jutro nie istnieje wciąż je sam wykluczasz

    jeśli nie zawierzysz będziesz zawsze wolny
    z nikim się nie będziesz musiał w życiu liczyć
    lecz w którymś momencie możesz nie znieść ciszy
    i nie znajdziesz szczęścia jeśli nie zapomnisz

    zaskoczą cię chwile spędzane samotnie
    kiedy los czasami za bardzo dokuczy
    dola singla miewa nieraz smak cykuty
    gdy nikt nie wysłucha z czułością nie dotknie

    lepiej oprzyj głowę na moim ramieniu
    ja ciepłym oddechem otulę wspomnienia
    może nam się uda życie to loteria
    wygramy znajdziemy drogę do edenu

  12. Marzyłam, że na zawsze zakończy się wtedy,
    kiedy razem wkroczymy na ostatnią drogę;
    nasze sady są nadal piękne, kolorowe.
    Podziwiałeś ich urok, teraz w nie nie wierzysz?

    Zbyt długo byłam bytem zależnym od Ciebie,
    moje życie to suma przeszłych rzeczy, zdarzeń,
    tańczą cienie i ludzie bez wczoraj, bez twarzy,
    podczas nocy bez świtów tajemnic nie zgłębię.

    Więc posłucham szeptu drzew, emocje przygasną
    i podpowie cichy szum, jak nie krzyczeć głośno,
    jak mam przetrwać mimo burz i zakwitnąć wiosną,
    nauczy w zielone grać. Jeszcze nie czas zasnąć.

  13. Nigdy nie jest na zawsze, opuszczamy sady,
    choć wabią wciąż zapachem, smakiem, kolorytem,
    czas dzieli się na drzazgi, na tysiące igieł;
    gdy teraz trwać przestało, dawniej nie potrafi.

    Ten, kto w domu zostanie, chociaż niby odszedł,
    nie musi być dla bliskich tylko smutnym cieniem,
    niech wesoło zatańczy zajączkiem na ścianie
    i zaszemrze w pamięci jak przeczucia podszept.

    Może zdoła przeniknąć przestrzeń domowników,
    jeżeli tak jak wtedy przewinie się ciepłem,
    będzie tym, co najlepsze, z tego co już przeszłe,
    wytchnieniem, jasnym błyskiem wśród mentalnych dryfów.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...